Barbara Grant, podobnie jak wiele innych Kanadyjek, odczuwała samotność w czasie pandemii. Po raz pierwszy postanowiła poszukać miłości online. To właśnie wtedy nawiązała kontakt z mężczyzną przedstawiającym się jako Michael Janda.
„Zaczęliśmy rozmawiać, mówił mi, iż jestem cudowna i iż chce ze mną być” – wspomina Grant. gwałtownie poczuli między sobą więź. Janda, według jego profilu, pracował w branży naftowo-gazowej – tej samej, w której Barbara odniosła zawodowy sukces.
Z czasem rozmowy zeszły na temat ślubu i wspólnego życia w domu, który planowali kupić w Victorii, w Kolumbii Brytyjskiej. niedługo jednak Janda zaczął prosić o pomoc finansową, grając na emocjach kobiety.
Twierdził, iż został zatrzymany w Katarze z 1,5 mln dolarów w gotówce i trafił do aresztu. Mimo iż opuścili już portal randkowy, kontaktowali się przez LinkedIna.
Grant przez prawie rok przesyłała mu pieniądze – najpierw do firmy w Ontario, później do osoby prywatnej w USA. W listopadzie zorientowała się, iż padła ofiarą oszustwa. Janda miał przyjechać do Calgary, ale w ostatniej chwili napisał, iż znów został zatrzymany. Wtedy wszystko stało się jasne.
Barbara straciła 800 tysięcy dolarów – całe swoje oszczędności. „Zostało mi tylko to, co mam w funduszu emerytalnym. Jestem całkowicie załamana” – przyznała.
Po tym, jak popadła w depresję i wielokrotnie trafiła na oddział psychiatryczny, zatrudniła prywatnego detektywa z Kolumbii Brytyjskiej, Denisa Gagnona. Po sześciu miesiącach śledztwa powstał 400-stronicowy raport.
„Takie oszustwa zdarzają się codziennie” – tłumaczy Gagnon. „To przybrało rozmiary epidemii”. Detektyw ustalił, iż pieniądze trafiały przez tzw. „muły” – pośredników, którzy przekazywali środki dalej, zatrzymując prowizję, zanim pieniądze trafiły za granicę.
Kto dokładnie stoi za oszustwem, przez cały czas pozostaje nieznane. Raport przekazano do Rzecznika Praw Obywatelskich ds. Usług Bankowych i Inwestycyjnych. Instytucja ta uznała, iż bank Barbary Grant – TD Canada Trust – nie ponosi odpowiedzialności za stratę.
„Chcę, żeby TD wiedziało, co mi się przydarzyło. To zrujnowało moje życie” – mówi Barbara Grant. Uważa, iż bank powinien ponieść część odpowiedzialności i zwrócić jej choć część środków.
Obecnie Barbara rozważa zaciągnięcie pożyczki konsolidacyjnej, by poradzić sobie z finansowymi skutkami tej tragedii. Chce jednak także przestrzec innych: jeżeli taka historia mogła przydarzyć się jej – wykształconej, odnoszącej sukcesy 75-latce – może spotkać każdego.
„Ludzie się wstydzą mówić o takich sprawach… Ja nie” – podkreśla.
Wes Lafortune z Better Business Bureau of Alberta dodaje, iż tylko ok. 5 proc. takich przestępstw jest zgłaszanych, a nagłaśnianie ich ma najważniejsze znaczenie.
„Bardzo ważne jest, by zgłaszać te przypadki policji, Kanadyjskiemu Centrum Zwalczania Oszustw, Better Business Bureau – to pozwala odpowiednio rozlokować dostępne zasoby” – mówi Lafortune.
Denis Gagnon dodaje, iż Kanada potrzebuje surowszych regulacji. „W USA kary za takie przestępstwa są o wiele ostrzejsze. U nas wciąż jest nad czym pracować. Dziś przestępcy nie włamują się już do domów – wchodzą przez telefon czy ekran komputera” – zauważa.
Barbara miała nadzieję na spokojną emeryturę – podróże, sprzedaż domu, więcej czasu z rodziną. Teraz, w wieku 75 lat, prawdopodobnie wróci do pracy jako konsultantka. Sprzedaje także własne obrazy i tańczy – ale na portale randkowe już nie wróci.
„Nie. Mam kilku dobrych przyjaciół – i to mi wystarczy” – mówi z przekonaniem.