Mieszkańcy bloków muszą działać natychmiast. Zostało 13 miesięcy. Kary do 10 tysięcy złotych, a w skrajnych przypadkach choćby areszt

1 godzina temu

Czas ucieka – a obowiązek dotyczy milionów lokali w całej Polsce. Od 1 stycznia 2027 roku wszystkie liczniki wody, ciepła i podzielniki kosztów ogrzewania w budynkach wielorodzinnych muszą mieć funkcję zdalnego odczytu. Przepisy są jednoznaczne, a sankcje wyjątkowo dotkliwe. Kto nie dostosuje urządzeń na czas, zapłaci grzywnę do 10 tysięcy złotych, a w niektórych sytuacjach może choćby trafić do aresztu.

Fot. Warszawa w Pigułce

Zmiany wynikają z nowelizacji Prawa energetycznego opartej na unijnej dyrektywie dotyczącej efektywności energetycznej. Choć obowiązek został ogłoszony kilka lat temu, większość wspólnot i spółdzielni dopiero teraz zaczęła realne działania. Według danych resortu klimatu tylko 36 procent mieszkań posiada liczniki zgodne z nowymi standardami. Oznacza to, iż choćby 8 milionów gospodarstw domowych w Polsce przez cały czas korzysta z urządzeń, które od 2027 roku będą nielegalne.

Nowoczesne liczniki można rozpoznać po cyfrowym wyświetlaczu i oznaczeniu „LZO” – Licznik Zdalnego Odczytu. Brak takiego symbolu oznacza konieczność wymiany. Problem w tym, iż wielu mieszkańców nie ma świadomości, jakie urządzenia ma w swoim lokalu. Stare liczniki mechaniczne wyglądają podobnie do nowych, co wprowadza dodatkowy chaos informacyjny.

Samorządy i zarządcy dopiero przyspieszają prace. W wielu miastach trwa wymiana tysięcy liczników, jednak skala opóźnień jest ogromna. Eksperci z Polskiego Instytutu Ekonomicznego alarmują, iż przy obecnym tempie część wspólnot nie zdąży przed końcem przyszłego roku. Zarządcy tłumaczą się brakiem firm instalacyjnych i trudnościami z umawianiem mieszkańców. Ustawa jednak nie przewiduje wyjątków – obowiązek ma zostać wykonany bez względu na problemy organizacyjne.

Choć wymiana liczników jest oficjalnie bezpłatna dla mieszkańców, w praktyce oznacza wzrost czynszu lub opłat eksploatacyjnych. Koszt jednego zestawu to 300–500 złotych, które spółdzielnie rozkładają na raty. Wielu mieszkańców nie kryje oburzenia, zwłaszcza gdy otrzymują pisma o „bezpłatnej wymianie”, a kilka miesięcy później widzą podwyżki rzędu 50–80 złotych.

Największe emocje budzą kary. Zgodnie z ustawą osoba, która nie wymieni licznika lub uniemożliwia wymianę, może dostać grzywnę do 10 tysięcy złotych. W poważniejszych przypadkach, gdy brak wymiany utrudnia rozliczenia lub naraża wspólnotę na straty, w grę wchodzi także kara ograniczenia wolności, a choćby areszt. Wyjątki dotyczą wyłącznie budynków, w których montaż nowych liczników jest technicznie niemożliwy, jednak to marginalne sytuacje.

Nowe liczniki mają przynieść korzyści – dokładniejsze rozliczenia, mniejsze ryzyko błędów i szybką identyfikację awarii. Eksperci podkreślają jednak, iż urządzenia elektroniczne są bardziej podatne na usterki niż stare modele. Część mieszkańców już skarży się na awarie baterii, konieczność serwisów i dodatkowe koszty.

Najważniejsze pytanie brzmi: co to oznacza dla zwykłego mieszkańca? Przede wszystkim konieczność sprawdzenia, jakie liczniki znajdują się w jego lokalu. jeżeli nie mają oznaczenia „LZO”, trzeba pilnie zgłosić to zarządcy. Nie warto czekać – im bliżej końca 2026 roku, tym trudniej będzie uzyskać termin montażu. Wspólnoty, które nie zdążą, zapłacą kary z funduszu remontowego, czyli z pieniędzy wszystkich mieszkańców.

Dla wielu rodzin oznacza to kolejne obciążenie finansowe w trudnych czasach. Jednak brak działania może skończyć się znacznie gorzej – karą, postępowaniem administracyjnym i dopłatami za niedostosowanie budynku do prawa.

Jeśli mieszkasz w bloku, masz ostatnie 13 miesięcy, by zadbać o swoje liczniki. Warto zrobić to już teraz – zanim nowe przepisy wejdą w życie, a spóźnione wspólnoty zaczną mierzyć się z konsekwencjami, które dotkną wszystkich mieszkańców.

Idź do oryginalnego materiału