Jak tak dalej pójdzie, to nie będzie rady – trzeba będzie zacząć wierzyć w reinkarnację. Dotychczas opierałem się tej pokusie, no bo jakże tu wierzyć w reinkarnację, skoro osoba, co to reinkarnuje się, dajmy na to w świnię, czy psa, zupełnie nic nie pamięta ze swoich poprzednich wcieleń? Skoro nic nie pamięta, to skąd moglibyśmy czerpać pewność, iż taka, dajmy na to świnia, była w przeszłości niezależną prokuraturą, albo niezawisłą sędzią? Tak było do niedawna, ale teraz zaczyna pojawiać się światełko w tunelu za sprawą niezależnej prokuratury, Wielce Czcigodnej Ewy Wrzosek. Nie chodzi choćby o to, iż musi ona posiadać jakieś wyjątkowe zalety w oczach bodnarowskich prowidnyków, co to opanowali tubylczy wymiar sprawiedliwości ludowej, chociaż i ta okoliczność nie jest pozbawiona znaczenia, ale o to, iż właśnie na naszych oczach doszło chyba do reinkarnacji. Ale incipiam.
W związku z jedynym programem vaginetu obywatela Tuska Donalda, czyli tak zwanymi “rozliczeniami”, dotychczas rozmaici delikwenci byli kierowani do aresztów wydobywczych w nadziei, iż może wychlapią tam coś, co potem dla niezawisłych sądów, zwłaszcza z gangu “Wolne Sądy”, któremu właśnie prezydent Trump zakręcił kurek z amerykańskim jurgieltem, stanie się pretekstem do sypania pięknych wyroków. Zmiana jakościowa nastąpiła w dniach ostatnich. Oto przed oblicze prokuratury Ewy Wrzosek, stawiła się pani Barbara Skrzypek, z której i wspomniana prokuratura i dwaj mecenasowie, reprezentujący tam etranżera – jegomościa utrzymującego, jakoby wręczył samemu Naczelnikowi Państwa Jarosławowi Kaczyńskiemu łapówkę w związku z tak zwanymi “dwiema wieżami”, co to stopniowo przechodzą już do legendy – chcieli wydobyć jakieś rewelacje. Zachowując “szczytowe standardy” przesłuchiwali ją przez całe 5 godzin, a kiedy pani Skrzypek po indagacjach wróciła do domu, po dwóch dniach jej się zmarło. Od razu na mieście pojawiły się fałszywe pogłoski, jakoby prokuratura Ewa Wrzosek i obydwaj mecenasowie panią Barbarę Skrzypek maltretowali. Pewne jest tylko to, iż prokuratura Ewa Wrzosek nie zgodziła się, by podczas przesłuchania pani Skrzypek asystował jej pełnomocnik – a poza tym zagroziła każdemu rozpowszechniającemu fałszywe pogłoski, iż zrobi z niego marmoladę za pośrednictwem niezawisłych sądów. I ja jej wierzę, zwłaszcza w sytuacji, gdyby do losowania takich spraw zostali dopuszczeni wyłącznie niezawiśli sędziowie z gangu “Wolne Sądy”, co to muszą być wyjątkowo rozżarci z powodu utraty amerykańskich alimentów – ale przede wszystkim dlatego, iż ta sytuacja skłania mnie do ponownego przemyślenia sprawy reinkarnacji.
Podejrzewam bowiem, iż w szczupłym ciele prokuratury Ewy Wrzosek mogła zagnieździć się inna, bardziej korpulentna prokuratura, mianowicie Wiesława Bardonowa, znana z dyspozycyjności wobec SB i Partii w stanie wojennym, a kto wie – może również Stanisław Zarako-Zarakowski, co to dokazywał w wojskowej prokuraturze w czasach stalinowskich?
Wskazywałaby na to nie tylko dyspozycyjność prokuratury Ewy Wrzosek, której bodnarowscy prowidnykowie bez wahania powierzają “polityczne” śledztwa, ale również – zagadkowe związki z Judenratem z Czerskiej i w ogóle. Jeszcze bowiem pani Barbara Skrzypek nie zdążyła ostygnąć, a już do jej zaznań przed prokuraturą Ewą Wrzosek i obydwoma mecenasami, jak to się mówi: “dotarł” pan red. Wojciech Czuchnowski, w Juderacie z Czerskiej używany do spraw szczególnie łajdackich. Jak on do tych zeznań “dotarł” – na to pytanie prokuratura Ewa Wrzosek udzielała odpowiedzi wymijających, bo chyba jeszcze prowidnykowie nie zdążyli jej wskazać, jak ma mówić – a poza tym pewne znaczenie może mieć tu okoliczność, iż aktualną żoną pana red. Czuchnowskiego jest pani Magdalena nee Fitas, będąca wcześniej małżonką pana generała Marka Dukaczewskiego, co to był szefem Wojskowych Służb Informacyjnych, których teraz oczywiście “nie ma” – ale ta oficjalna nieobecność jest tylko wyższą formą obecności. Nie chcę przez to powiedzieć, iż oficer prowadzący powiedział naszej prokuraturze, czyli pani Ewie Wrzosek – wiecie, rozumiecie Wrzosek, zgłosi się do was pan red. Czuchnowski, żeby zeznania tej całej Skrzypek przedstawić swoimi słowami i we adekwatnym świetle. To jest nasz człowiek, podobnie, jak i wy, więc nie róbcie mu trudności, tylko udostępnijcie mu te zeznania – bo inaczej może być z wami brzydka sprawa. Wcale nie musiałby niczego takiego jej mówić, bo przecież pani Ewa Wrzosek nie jest dziecko i sama wie, co wypada jej zrobić dla Polski. Bo chyba nie mamy wątpliwości, iż jeżeli prokuratura Ewa Wrzosek cokolwiek robi, to robi to dla Polski, podobnie, jak robiła to prokuratura Wiesława Bardonowa i prokurator Stanisław Zarako-Zarakowski. A wiadomo, iż nie ma takiej rzeczy, której nie można by zrobić dla Polski – a skoro tak, to dlaczegóż by nie uwierzyć w reinkarnację? Taka wiara może dostarczyć nam poczucia ciągłości z PRL-em, a choćby – z III Rzeszą – bo wiadomo, iż początki najważniejszych ubeckich dynastii tkwią w mrokach obydwu okupacji. Czegóż chcieć więcej?
Tymczasem na naszych oczach sprawdza się jeszcze jedna prawidłowość – iż mianowicie pierwszą ofiarą każdej wojny jest prawda. Oto w dniach ostatnich amerykański prezydent Donald Trump zaapelował do prezydenta Rosji Putina, żeby “oszczędził życie” ukraińskich żołnierzy, których “tysiące” zostały przez rosyjskie wojska okrążone w obwodzie kurskim. Rozumiem, iż te informacje zostały prezydentowi Trumpowi przekazane przez amerykański wywiad – ten sam, który znowu dostarcza informacje dla Sztabu Generalnego niezwyciężonych sił zbrojnych Ukrainy. W tej sytuacji między prezydentem Trumpem, a prezydentem Zełeńskim nie powinno być żadnych rozbieżności. Tymczasem znany z bezkompromisowej prawdomówności prezydent Zełeński kategorycznie odrzuca fantasmagorie prezydenta Trumpa i twierdzi, iż żadne ukraińskie wojska nie tylko nie są w żadnym okrążeniu w obwodzie kurskim, ale brną od sukcesu do sukcesu na drodze do ostatecznego zwycięstwa, które – jak wiadomo – jest zatwierdzone. Ponieważ z vaginetu obywatela Tuska Donalda musiały do niezależnych mediów dotrzeć wytyczne, iż na tym etapie prezydentu Trumpu absolutnie nie wierzymy, a tylko wierzymy prezydentu Zełeńskiemu, toteż fantasmagorie amerykańskiego prezydenta są pomijane i nie komentowane, natomiast wszyscy podkreślają oddanie prezydentu Zełeńskiemu i Ukrainie, jakie demonstruje nie tylko obywatel Tusk Donald, ale i wszystkie vaginessy z jego vaginetu. W tej sytuacji z taktownym milczeniem spotkała się też uwaga Leszka Millera, iż nigdzie “nie ma podstawy prawnej” do płacenia przez Polskę 50 mln dolarów rocznie na Starlinki dla Ukrainy. Myślę jednak, iż jak będzie trzeba , to prokuratura Ewa Wrzosek taką podstawę prawną znajdzie, albo w ostateczności – zaimprowizuje – bo czegóż się nie robi dla Polski?
Stanisław Michalkiewicz