Miały nieść pomoc, zaciskają pętle na szyi. Firmy oddłużeniowe zarabiają na ludzkich tragediach

nadwisla24.pl 2 godzin temu

Mówili, iż mi załatwią, iż wszystko będzie dobrze, iż ci wierzyciele dadzą mi spokój i iż będą spłacać ten dług – żali się poszkodowana Pani Katarzyna z okolic Poznania. Nigdy, klientowi nie można nic obiecać – odpowiada właściciel kancelarii oddłużeniowej. Jednak konsultanci kancelarii obiecują – i to niemało. To nie jedyny przypadek, w którym „specjaliści”, zamiast pomóc zadłużonym, wpędzają ich w jeszcze większe kłopoty finansowe.

„…I po tym już pan nic nie płaci, nie przejmuje się pan terminami spłat” – mówi w nagranej rozmowie telefonicznej konsultantka firmy

Choroba, utrata pracy, pilny wydatek, czy zbyt niska emerytura to częste powody sięgania po kredyty i pożyczki. Gdy okaże się, iż brakuje pieniędzy na spłatę, część osób zaciąga kolejne zobowiązania finansowe, wpadając w ten sposób w tzw. spiralę zadłużenia. W momencie, gdy niespłacone raty piętrzą się, dłużnicy desperacko szukają rozwiązania. Jednym ze sposobów na wyjście z finansowej opresji są wyspecjalizowane firmy oddłużeniowe. Czy na pewno, pomagają, tak jak deklarują? Na pomoc jednej z poznańskich kancelarii liczyło starsze małżeństwo spod Poznania. Jednak zamiast oddłużenia, muszą spłacać jeszcze wyższą kwotę.

Para po telefonicznej rozmowie z konsultantem, zdecydowała się podpisać umowę z kancelarią zajmującą się likwidacją zadłużeń. Małżeństwo emerytów co miesiąc opłacało abonament w wysokości około 1 000 złotych. Pieniądze miały pokryć koszty negocjacji z wierzycielami – jak była przekonana Pani Katarzyna – również spłacać długi. Po 2 latach okazało się, iż kancelaria nie tylko nie wynegocjowała korzystniejszych warunków spłaty, ale też nie pokryła choćby części długu. O tym, iż zadłużenie nieustanie rośnie, starsze małżeństwo dowiedziało się przypadkiem.

Pani Katarzyna była przekonana, iż skoro komornik nie zajął jej konta, to kancelaria wywiązała się z umowy. W początkowej rozmowie telefonicznej pracownicy kancelarii instruowali seniorkę, a także innych klientów, by nie odbierać połączeń telefonicznych od wierzycieli. Stąd też małżeństwo i inni klienci kancelarii nie wiedzieli, iż ich zadłużenie rośnie z miesiąca na miesiąc.

Zaufali „kancelarii” założonej przez osoby, które nie są prawnikami

Większość osób kancelarie prawne darzy zaufaniem i liczy na ich rzetelność. Jednak w świetle aktualnych przepisów prawa kancelarię prawniczą może założyć każdy. Tak było również z omawianą kancelarią z Poznania. Pani Katarzyna mówi: Byłam przekonana, iż skoro to się nazywa kancelaria, to mi pomogą. Jak się okazuje, nie jest to profesjonalna kancelaria radcowska, czy adwokacka. Jest to spółka, która nazywa siebie kancelarią i jedynie zleca prowadzenie spraw swoich klientów radcom prawnym. Przy podpisaniu przesłanej umowy zadłużeni udzielają również pełnomocnictwa wspomnianym radcom. Ci jednak nie kontaktują się z mocodawcami. Tak, jak i rzeczona kancelaria. jeżeli klient sam nie zainteresuje się swoimi sprawami, to nie jest na bieżąco informowany o przebiegu procesów oddłużeniowych. Do klientów pisma wysyłane są zazwyczaj, dopiero gdy ci przestaną opłacać comiesięczny abonament.

W podobnej sytuacji znalazła się Pani Grażyna ze Świnoujścia, która przez współpracę z poznańską kancelarią potroiła swoje zadłużenie. Ponadto kancelaria przegrała wszystkie jej sprawy sądowe. Pomimo wypowiedzenia umowy, kancelaria przez cały czas żąda od Pani Grażyny pieniędzy za abonament, który wynosił niespełna 900 złotych miesięcznie. Pracownik kancelarii deklarował, iż jej dług zostanie spłacony w ciągu roku. Niestety, deklaracja nie pokryła się z prawdą.

Inny klient zadzwonił do tej samej firmy oddłużeniowej, ponieważ posiadał kilka chwilówek, których nie był w stanie spłacić. Konsultantka przekonała, iż wyzerowanie długu będzie możliwe w ciągu kilkunastu miesięcy. Jak się okazało, kancelaria przegrała pięć jego spraw w sądzie, a klient stracił dodatkowo 25 tys. zł.

Takich przypadków jest znacznie więcej. Prokuratura rozpoczęła już postępowanie w sprawie praktyk stosowanych przez kancelarię oddłużeniową.

Biznes na oddłużaniu Polaków robi więcej firm

Firm, które rzekomo pomagają w oddłużaniu, jest znacznie więcej. Kolejną głośną sprawą jest działanie tym razem warszawskiej spółki skupionej na likwidacji zadłużenia. Firma przy rozmowie z potencjalnym klientem nalegała na szybkie zawarcie umowy, zaprzestanie spłaty długu i unikanie kontaktu z wierzycielami. Klienci zgodnie z poleceniem przestawali spłacać raty kredytów i pożyczek – długi niestety rosły. W tym samym czasie firma oddłużeniowa oprócz pobierania opłat nie robiła nic, by wyprowadzić klientów z tarapatów.

Instytucje pożyczkowe odnotowały dość nietypową sytuację. Nagle spora grupa klientów przestała spłacać swoje zobowiązania, powołując się na współpracę z tą samą firmą oddłużeniową. Problem w tym, iż często jedyną formą kontaktu ze strony firmy oddłużeniowej był krótki e-mail z propozycją redukcji zadłużenia, po czym kontakt się urywał. Zadłużony konsument sam może wystąpić do firmy finansowej o wydłużenie terminu zwrotu środków, tym samym zmniejszenie kwoty rat – mówi pracownik firmy pożyczkowej. W tym celu nie musi podpisywać żadnych umów z firmami, które pobierają dodatkowe opłaty.

O szkodliwym dla klientów procederze zostały poinformowane organy państwowe. Pisma skierowano do Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) i warszawskiej Prokuratury Okręgowej. Część kancelarii oddłużeniowych widnieje już na liście ostrzeżeń publicznych KNF, a prokuratura zbiera materiały dowodowe.

materiał edukacyjny

foto: pixabay

Idź do oryginalnego materiału