Śledztwo wobec youtubera, który miał 390 km/h na liczniku jadąc trasą S79 i nagrywał jazdę telefonem zostało umorzone. - Prokurator uznał, iż podejrzany swoim niebezpiecznym oraz nieodpowiedzialnym zachowaniem nie wypełnił znamion czynu zabronionego - powiedział polsatnews.pl rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Antoni Skiba. Nie oznacza to jednak, iż kierowca uniknie konsekwencji.
Miał 390 km/h na liczniku, śledztwo umorzono. Prokuratura wyjaśnia
O sprawie zrobiło się głośno pod koniec czerwca, gdy sieć obiegło nagranie, na którym samochód marki BMW jechał po trasie ekspresowej w okolicach Warszawy. Licznik pojazdu wskazywał prędkość 390 km/h.
Sprawą gwałtownie zainteresowali się policjanci, którzy uznali, iż kierujący mógł popełnić przestępstwo sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.
Śledztwo ws. pirata drogowego umorzone. Komentarz prokuratury
Innego zdania była prokuratura, która uznała, iż do przestępstwa nie doszło i umorzyła śledztwo. Decyzja śledczych jest nieprawomocna. Dziennikarze polsatnews.pl otrzymali oficjalne stanowisko śledczych w tej sprawie.
"Prokuratura Rejonowa Warszawa - Ochota w Warszawie umorzyła śledztwo przeciwko Mariuszowi Ch. podejrzanemu o to, iż (...) w Warszawie na trasie S79 kierując pojazdem marki BMW MS i trzymając w jednej ręce telefon komórkowy poruszał się po drodze publicznej z prędkością co najmniej 350 km/h, czym sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym, (...) wobec stwierdzenia, iż czyn nic zawiera znamion czynu zabronionego" - przekazał nam prok. Piotr Antoni Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
ZOBACZ: 390 km/h na liczniku. Pirat drogowy mknął po Warszawie
"Prokurator uznał, iż podejrzany swoim niebezpiecznym oraz nieodpowiedzialnym zachowaniem nie wypełnił znamion przestępstwa, albowiem jego zachowanie nie stanowiło konkretnego bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, a stanowiło wyłącznie potencjalne niebezpieczeństwo. Przy czym nic ma znaczenia dla ustalenia znamion czynu zabronionego z jaką prędkością poruszał się podejrzany" - dodał prok. Skiba.
Nie oznacza to jednak, iż nieodpowiedzialne zachowanie kierowcy ujdzie mu płazem. Śledczy przekazali bowiem sprawę policji. Mężczyzna będzie odpowiadał za poruszanie się z nadmierną prędkością i używanie komórki w czasie prowadzenia pojazdu
"Czyn sprawcy został uznany za wypełniający znamię wykroczenia i po uprawomocnieniu się postanowienia o umorzeniu materiały zostaną przesłane Policji celem skierowania wniosku o ukaranie do Sądu za wykroczenie" - wyjaśnił nam rzecznik.
Dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, iż mężczyzna w rzeczywistości nie zbliżył się do prędkości 390km/h, a poruszał się znacznie wolniej. Śledczy ustalili, iż nałożył on nakładkę na prędkościomierz, która znacząco zawyżała prędkość pojazdu.
- Zrobił to prawdopodobnie na użytek nagrania. Chciał najprawdopodobniej wzbudzić większe zainteresowanie - usłyszeliśmy w prokuraturze.
Informacje o wkładce założonej na prędkościomierz jako pierwsi podali dziennikarze RMF FM.
Jechał 390km/h po Warszawie? Nagranie w sieci
Policja podjęła działania po tym, jak 23 czerwca, na specjalną skrzynkę "Stop agresji drogowej", wpłynęło zgłoszenie związane z zachowaniem kierowcy bmw. W nim zamieszczono link do nagrania, na którym widać "rażące naruszenie przepisów ruchu drogowego".
Nagranie miał zamieścić w sieci youtuber opisywany jako "entuzjasta motoryzacji i miłośnik BMW". Na nim widać, jak wskazówka na liczniku jego auta pokazuje choćby 390 km/h.
"Stołeczni policjanci nie dają przyzwolenia na tego typu zachowania, które zagrażają bezpieczeństwu innych uczestników ruchu drogowego. Taka jazda to przejaw skrajnej nieodpowiedzialności" - podkreśliła w oświadczeniu Komenda Stołeczna Policji.
ZOBACZ: Rząd bierze się za piratów drogowych. Znamy szczegóły
Nagranie najpewniej powstało na mieszczącej się w granicach stolicy drodze ekspresowej S79 biegnącej nieopodal Lotniska Chopina. "W tej sprawie stołeczni policjanci zatrzymali (w środę - red.) dwóch mężczyzn, obywateli Polski w wieku 38 i 33 lat" - czytamy w oświadczeniu.
Jak dodali mundurowi, zabezpieczyli ponadto wspomniane auto marki BMW, a także sprzęt służący do rejestracji oraz publikacji nagrań ze zdarzenia. Sposób wykonania filmiku sugeruje, iż jego autor w czasie jazdy trzymał urządzenie w ręce.
