Metamfetamina, czyli nowe oblicze chińskich tradycji rodzinnych

1 dekada temu
Zdjęcie: metamfetamina, chiny, leszek slazyk


W minioną niedzielę w prowincji Guangdong siły policji oraz paramilitarnych odzdziałów milicji przeprowadziły wielką akcję mającą na celu zlikwidowanie gangu zajmującego sie produkcją i dystrybucją metamfetaminy. W akcji wzięło udział 3000 funkcjonariuszy, w jej rezultacie aresztowano blisko 190 podejrzanych i przejęto 3 tony gotowego narkotyku.

Jak informuje South China Morning Post była to druga próba rozbicia gangu podjęta przez chińskie siły porządkowe. Pierwsza zakończyła sie fiaskiem. Uprzedzeni o akcji mieszkańcy wsi Boshe przywitali policjantów karabinami AK47 oraz granatami. Podczas niedzielnej akcji wykorzystano helikoptery, wozy pancerne i siły specjalne.

Dzisiaj wieś Boshe, licząca 14 tysięcy mieszkańców wydaje się być na poły opuszczona. Wiele domów nosi ślady policyjnego najazdu. Wiele domów zostało opuszczonych. Na wjeździe do wsi stoją policyjne auta, policjanci patrolują uliczki. Nie może to budzić zdziwienia zważywszy, iż według oceny prowadzących dochodzenie przeciwko członkom gangu z Boshe, w procederze produkcji i dystrybcji narkotyków brała udział co najmniej 1/5 wszystkich mieszkańców wsi. A to oznacza blisko 3 tysiące zamieszanych w przestępstwo na ogromną skalę.

Najciekawszą informacją dotyczącą całego wydarzenia może być cel policyjnej operacji. Był nim niejaki Cai Dongjia. Piastujący stanowisko pierwszego sekretarza Komunistycznej Partii Chin we wsi Boshe. Cai Dongjia wraz z 13 innymi członkami klanu Cai stanowił "mózg" narkotykowego biznesu.

Dziennikarze próbujący dowiedzieć się czegoś na temat niedzielnej akcji policji od mieszkańców wsi nie mają łatwego zadania. Większość Boshean nie chce mówić. Nieliczni, głównie osoby starsze, dzielą się swoimi spostrzeżeniami. Według nich policjanci zdołali aresztować nielicznych członków gangu, tych "najgłośniejszych". Większość "grubych ryb" stacjonuje w Shenzhen, bo tam zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Boshe, znajduje się centrala gangu. Inni członkowie grupy po prostu zbiegli funkcjonariuszom. Dla mieszkańców wsi było to niezwykle łatwe. Znają tu każdy zakamarek. Co więcej, mieszkańcy wsi uciekinierom z pewnością nie przeszkadzali. Starsi wieśniacy twierdzili w rozmowach z dziennikarzami SCMP, iż zła opinia o Boshe, jako gnieździe gangu spowodowała, iż nikt nie chciał stąd kupować żadnych płodów rolnych, czy zwierząt rzeźnych, a dziewczynom trudno było znaleźć chętnych do żeniaczki spoza wsi, ale młodsi rozmówcy przyznawali, iż prawie każdy tutaj miał jakiś udział w narkotykowym biznesie. Żaden z rozmówców nie wierzył w powodzenie policyjnej akcji przeciw gangowi.

Według profesora Chen Zhonglin z Uniwersytetu Chongqing, specjalisty zajmującego sie przestępstwami związanymi z biznesem narkotykowym przyznał mieszkańcom Boshe rację. Produkcja i sprzedaż narkotyków opiera się w Chinach, dokładnie jak w Boshe, na działalności rodzin-klanów. Klany stanowią w Chinach od setek, może tysięcy lat, hermetyczne kręgi rodzinne. Gang, którego przywódcy i członkowie należą do tej samej rodziny, tego samego klanu, jest praktycznie niedostępny dla obcych. Dzięki takiemu systemowi gang klanowy opiera się wszelakim technikom policyjnym, typu inflirtacja, "kret", etc. Czonkami gangu mogą zostać wyłącznie członkowie rodziny. Zaufani członkowie, którzy wyżej cenią sobie więzi rodzinne ponad posłuszeństwo wobec władz, czy obowiązki wobec państwa. Członkowie klanu-gangu odporni są również na środki stosowane przez państwowy wymiar sprawiedliwosci. jeżeli zostaną skazani na długoletnie więzienie, czy choćby śmierć, to liczni krewni-gangsterzy pozostający na wolności zadbają o ich żony, mężów, dzieci. Troska będzie tym większa im mniej uwięzieni zdradzą policji. Gang z Boshe nie przestanie istnieć. Kto inny przejmie jego przywództwo, gdzie indziej zostanie uruchomiona produkcja meamfetaminy, inni ludzie zajmą się kierowniem dystrybucji w poszczególnych prowincjach, inni przejma obowiązki "przedstawicieli handlowych", czy specjalistów do spraw produkcji.

Historia z Boshe ujawnia kolejne wyzwanie stojące przed przywódcami partii i Chin. Przestępczość zorganizowana, istniejąca w Chinach zawsze, zaczyna prawdopodobnie przeżywać swoisty renesans. Bardziej liberalny wymiar sprawiedliwości i złagodzenie kar z jednej strony, z drugiej powszechna chęć bogacenia się Chińczyków Ludowych za wszelką cenę, z trzeciej strony zaś tradycyjne więzi rodzinno-klanowe stanowią idealną pożywkę dla powstawania grup takich jak ta będąca celem policyjnej akcji w minioną niedzielę.

Źródło: South China Morning Post

Idź do oryginalnego materiału