"Masakra w Niedzielę Wielkanocną". 50 lat temu chwycił za broń. 5 minut później wszyscy nie żyli

2 godzin temu
Był 30 marca 1975 roku, z pozoru zwyczajna Niedziela Wielkanocna. Na świąteczny obiad do domu Charity Ruppert w Hamilton w stanie Ohio wpadli jej syn Leonard, a także synowa i ich ośmioro dzieci. W domu był także drugi z synów Charity, James. O 16 zszedł na dół i otworzył ogień, zabijając całą swoją rodzinę.
Ten dzień przeszedł do historii jako "masakra w Niedzielę Wielkanocną". Do dziś, choć od tego wydarzenia minęło 50 lat, jest to jedna z najkrwawszych rodzinnych strzelanin w Stanach. Jamesowi Ruppertowi wystarczyło 5 minut, by z zimną krwią zamordować 11 członków swojej rodziny. Tego dnia w domu w Hamilton zginęli 65-letnia matka Jamesa, Charity, jego 42-letni brat Leonard, 38-letnia Alma, żona Leonarda, a także ośmioro ich dzieci, z których najstarsze miało 17 lat, a najmłodsze zaledwie 4.

REKLAMA







Zobacz wideo Przestępstwa, których boimy się najbardziej



James Rapport zazdrościł bratu i nienawidził matki. Gdy zagroziła, iż wyrzuci go z domu, coś w nim pękło
Choć motywacje Jamesa nie usprawiedliwiają jego czynów, pozwalają zrozumieć, co doprowadziło go do tak krwawej zbrodni i zamordowania całej rodziny. James Ruppert był drugim synem. Jego matka marzyła o córce, więc rozczarowanie wyładowywała na synu. Wprost nazywała go "pomyłką". Ojciec Leonard wychowywał dzieci twardą ręką i miał "krótki lont", choć przez większość czasu nie przejmował się ich istnieniem. Zmarł, gdy James miał 12 lat. "Głową rodziny" został 14-letni Leonard. Jak później tłumaczył, starszy brat wyżywał się na nim. Cztery lata później James uciekł z domu i próbował popełnić samobójstwo.


Przez lata narastały w nim frustracje i nienawiść do matki i starszego brata, któremu zazdrościł nie tylko wykształcenia i sukcesów, ale także rodziny. Leonard skończył studia i został inżynierem, miał żonę, wymarzony dom, gromadkę dzieci i dobrze płatną pracę. W 1975 roku James miał 41 lat i wciąż mieszkał z matką, która nieustannie wytykała mu jego życiowe porażki. Ze studiów został wyrzucony po dwóch latach, nie potrafił też znaleźć żadnej pracy na stałe. Był też zadłużony po uszy, choćby u brata i matki.
Smutki i frustracje leczył w pobliskich barach, co tylko dodatkowo pogłębiało konflikt z matką. W końcu zagroziła, iż wyrzuci go z domu, bo skoro "ma pieniądze na kupowanie piwa siedem dni w tygodniu, to ma też pieniądze na czynsz". To przelało czarę goryczy. Dzień przed Niedzielą Wielkanocną i w dniu swoich 41. urodzin Ruppert dzień spędził na strzelnicy. Potem udał się do baru. Do domu wrócił nad ranem i miał już obmyślony plan.


W Niedzielę Wielkanocną zamordował całą rodzinę. Najmłodsza ofiara miała 4 lata
Gdy Leonard z żoną i dziećmi przybyli do domu Ruppertów, James odsypiał poprzedni wieczór. Zgodnie z amerykańską tradycją, najpierw szukali czekoladowych jajek w ogrodzie. Około godziny 16 dzieci bawiły się w salonie, podczas gdy Leonard, Alma i Charity siedzieli w kuchni, gdzie przygotowywali obiad. James obudził się, chwycił za trzy pistolety i karabin, po czym zszedł na dół.







Trzy godziny później na miejsce przybyła policja, wezwana przez samego Jamesa. Funkcjonariusze wprost mówili, iż to, co zastali w domu, przypominało rzeź. Krew przelewała się choćby do piwnicy. W ciałach znaleziono łącznie 35 pocisków. Cała masakra trwała około pięciu minut.





Lokalna prasa o 'masakrze w Niedzielę Wielkanocną' 'The Journal Herald', Dayton, Ohio. 1 kwietnia 1975 roku, źródło: newspapers.com


Sprawa zszokowała lokalną społeczność i gwałtownie trafiła na pierwsze strony gazet. Po aresztowaniu James odmawiał zeznań. Prokuratura była przekonana, iż usiłował "udawać niepoczytalność", by uniknąć więzienia i przejąć warty 300 tys. dolarów spadek. Sąd skazał go na dożywocie. Rapport zmarł w więzieniu.
jeżeli przeżywasz trudności i myślisz o odebraniu sobie życia lub chcesz pomóc osobie zagrożonej samobójstwem, pamiętaj, iż możesz skorzystać z bezpłatnych numerów pomocowych:




Centrum Wsparcia dla osób dorosłych w kryzysie psychicznym: 800-70-2222
Telefon zaufania dla Dzieci i Młodzieży: **116 111 **
Telefon wsparcia emocjonalnego dla dorosłych: 116 123

Pod tym linkiem znajdziesz więcej informacji, jak pomóc sobie lub innym, oraz kontakty do organizacji pomagających osobom w kryzysie i ich bliskim.
jeżeli w związku z myślami samobójczymi lub próbą samobójczą występuje zagrożenie życia, w celu natychmiastowej interwencji kryzysowej, zadzwoń na policję pod numer 112 lub udaj się na oddział pogotowia do miejscowego szpitala psychiatrycznego.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału