Mary Celeste – co się wydarzyło na statku widmo?

7 miesięcy temu

7 listopada 1872 roku 282-tonowa brygantyna (klasa okrętów żaglowych) wypłynęła z portu w Nowym Jorku. Celem była Genua we Włoszech. Na pokładzie Mary Celeste znajdował się kapitan statku Benjamin S. Briggs, siedmiu członków załogi oraz żona i 2-letnia córka kapitana. Statek nigdy nie dotarł do celu. Miesiąc później brytyjski statek o nazwie Dei Gratia zauważył Mary Celeste dryfującą na pełnych żaglach około 600 km na wschód od Azorów. Statek był w pełni sprawny i gotowy do dalszej żeglugi. Na pokładzie nie było nikogo, pozostawione jednak zostały rzeczy należące do załogi i pasażerów. Brakowało kilku przyrządów nawigacyjnych i dokumentów. Spiżarnia była obficie zaopatrzona – załoga mogła się wyżywić przez następne pół roku. Brakowało także szalupy ratunkowej.

Na morzu mogą się wydarzyć różne nieoczekiwane sytuacje, które zmuszą załogę do opuszczenia statku, jednak w przypadku Mary Celeste nie było mowy o żadnej z nich. Statek był sprawny i dobrze zaopatrzony. Doświadczony kapitan, jakim bez wątpienia był Briggs, nie porzuciłby go bez konkretnego powodu. Nie wiadomo, czy załoga opuściła okręt z własnej woli, czy pod przymusem. Na przestrzeni lat powstały różne teorie na temat statku widmo.

Bunt lub masowe morderstwo

Teoria zakłada, iż w pewnym momencie załoga się zbuntowała i przejęła kontrolę nad statkiem. Osoby z otoczenia kapitana zostały zgładzone, a buntownicy uciekli przy pomocy szalupy.

Prawdopodobieństwo takiego obrotu spraw jest bardzo małe. Bunty na ogół wynikają ze złego traktowania przez przełożonych, a kapitan Briggs miał dobrą opinię i był zżyty z załogą. Zresztą choćby gdyby doszło do buntu, dlaczego buntownicy mieliby porzucić okręt i własny dobytek? Dlaczego nie wzięli zaopatrzenia?
Wariacją tej teorii jest masowe morderstwo popełnione przez jednego z członków załogi. Powodem mogło być jakieś zaburzenie psychiczne nasilone żeglugą i odosobnieniem. Po zgładzeniu pozostałych członków załogi, szaleniec mógł popełnić samobójstwo. Teorii tej przeczy fakt, iż nie znaleziono żadnych śladów przemocy. Ciężko byłoby zabić kilka osób i nie zostawić śladów krwi.

Bunt na Bounty, Autor Robert Dodd

Kolejna wariacja zakłada, iż jeden z członków załogi zamordował innych, po to, by upozorować własną śmierć i rozpocząć nowe życie. Motywem mogły być na przykład długi lub porachunki. Pytanie, dlaczego uciekinier nie zatopił statku? Próba ukrycia się wymagała dyskrecji, a dryfujący statek widmo bez wątpienia przyciągał niepotrzebną uwagę. Są też o wiele prostsze sposoby na upozorowanie własnej śmierci niż morderstwo 9 współpasażerów.

Atak piratów

Choć w trakcie zaginięcia okrętu złote czasy piratów już dawno minęły, pojedyncze przypadki napaści wciąż się zdarzały. Okręt mógł paść ofiarą ataku piratów, a załoga została uprowadzona lub wymordowana. Podobnie jak w przypadku poprzedniej teorii, przeczy temu brak śladów walki. Na dodatek ciężko sobie wyobrazić piratów, którzy po opanowaniu statku, porzucają go bez przejęcia ładunku.

Przekręt ubezpieczeniowy

Teoria zakłada, iż kapitan umówił się z armatorem na wyłudzenie odszkodowania. Próby takie nie były rzadkością. Armator ubezpieczał okręt (czasami przepłacając składki), a kapitan celowo go zatapiał.

Ludzie, którzy usiłowali celowo zatopić statek, dokonywali tego blisko lądu, gdzie istnieje możliwość bezpiecznej ewakuacji. Trzeba pamiętać, iż kapitanowi towarzyszyła rodzina. Konieczne jest także zatopienie statku, a nie porzucenie go.
O ironio, gdy Mary Celeste wróciła do regularnej żeglugi, nowy kapitan postanowił ją zatopić, właśnie w celu wyłudzenia ubezpieczenia.

Inna wariacja przekrętu ubezpieczeniowego zakłada udział załogi statku Dei Gratia (statek, który odnalazł Mary Celeste). Zgodnie z prawem morskim, załodze należało się sądownie wycenione znaleźne.

Pozostaje pytanie co się stało z załogą Mary Celeste? Udziały w zyskach z przekrętu podzielone na załogi obu statków nie były aż tak wielkie, żeby 10 osób zdecydowało się na całkowite porzucanie dotychczasowego życia i ukrywanie się po kres dni. Pozostaje więc morderstwo dokonane przez załogę Dei Gratia. Przeczą temu jednak zażyłe stosunki między dwoma kapitanami.

Katastrofa naturalna

Pod uwagę brane są fenomeny takie jak trąba wodna, podwodne trzęsienie ziemi, dryfujący lodowiec lub inne nieoczekiwane wydarzenia. Wystąpienie groźnego zjawiska mogło skłonić załogę do opuszczenia statku. Doświadczony kapitan jednak nie porzuciłyby nieuszkodzonego statku będącego najbezpieczniejszym schronieniem. Z kolei lodowiec o wielkości zagrażającej statkowi na tej trasie musiałby zostać dostrzeżony przez inne jednostki.

Trąba powietrzna u wybrzeży Florydy (wikimedia commons)

Eksplozja

Ładownia Mary Celeste wypełniona była 1700 beczkami z alkoholem. Z powodu niekorzystnej pogody, luki i włazy musiały być przez cały czas zamknięte, co mogło powodować gromadzenie się oparów. Opary z czasem mogły eksplodować. W dzienniku pokładowym znajdują się zapiski o odgłosach wybuchów dochodzących z ładowni. Opary mogły też w jakiś negatywny sposób oddziaływać na załogę (zawroty głowy, omdlenia itp.)
Lęk mógł skłonić kapitana do tymczasowego opuszczenia statku na szalupie ratunkowej, a powrót został uniemożliwiony przez nagłą zmianę pogody. Wyjaśniałoby to brak jakichkolwiek przygotowań do opuszczenia statku. Pasażerowie szalupy nie zabrali zapasów jedzenia ani rzeczy osobistych.
Testy dowiodły, iż eksplozje oparów mogły dokonać niewielkich uszkodzeń (jeden z włazów był naderwany), nie zostawiając jednocześnie śladów osmalenia. Kapitan więc kazał wszystkim udać się do szalupy, która została zaczepiona do statku. Z jakiegoś powodu lina została odcięta lub zerwana.

Choć teoria jest najbardziej prawdopodobna z wszystkich wymienianych ma jednak niewielką dziurę – nikt nie zabezpieczył steru. Gdyby kapitan planował powrócić na pokład, nie mógł pozwolić, żeby pod jego nieobecność statek zboczył z kursu. Nie jest też jasne, czemu kapitan miałby przywiązywać szalupę do okrętu, który uznał za niebezpieczny. jeżeli kapitan liczył się z eksplozją statku, czemu nie zabrał na szalupę solidnych zapasów? jeżeli miało to być tymczasowe rozwiązanie (na czas wietrzenia), po co zabierał dokumenty i instrumenty nawigacyjne?

Seria niefortunnych zdarzeń

Ostatnia teoria zakłada nie jedno a szereg niekorzystnych zdarzeń. Żadne z nich samo w sobie nie było powodem do niepokoju, jednak ich kumulacja już tak. Statek przez sporą część podróży zmagał się z niekorzystną pogodą. Nieustanne sztormy spowodowały nieznaczne zalanie statku. Okręt przed wypłynięciem był poddany gruntownemu remontowi mającemu na celu zwiększenie ładowności. To z kolei mogło spowodować, iż trudniej było sterować statkiem. Jedna z pomp była uszkodzona. Do tego mogły dojść podejrzane hałasy (eksplozje oparów) i ich zapach dochodzący z ładowni. Całkiem prawdopodobnie jest także, iż jeden z przyrządów nawigacyjnych nie był precyzyjny, gdyż według zapisków statek nieznacznie zboczył z kursu. Każdy z tych elementów sam w sobie nie stanowił wielkiego zagrożenia, jednak ich kumulacja mogła skłonić kapitana do porzucenia okrętu, celem dopłynięcia do jednej z pobliskich wysp.

Tragedię spopularyzował twórca Sherlocka Holmesa, Sir Arthur Conan Doyle, publikując w 1884 roku opowiadanie zatytułowane “J. Habakuk Jephson’s Statement” W fikcyjnej wersji wydarzeń załoga statku padła ofiarą zemsty byłego niewolnika.

Która z powyższych hipotez jest prawdziwa, prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy. Statek został zatopiony, więc nie zostały żadne namacalne dowody. Próby dotarcia do wraku spełzły na niczym. Nurkom udało się wydobyć jedynie kilka desek, które na dodatek prawdopodobnie należały do innego okrętu. Mary Celeste zostanie prawdopodobnie jedną z nierozwikłanych morskich tajemnic.

Źródła:

https://www.ucl.ac.uk/news/2006/may/solved-mystery-mary-celeste

http://news.bbc.co.uk/1/hi/world/americas/1482337.stm

https://www.history.com/news/what-happened-to-the-mary-celeste

Idź do oryginalnego materiału