Mała stłuczka, wielki problem. „Policjantom zabrakło rozsądku”

2 godzin temu

Kolizja z udziałem autokaru Sindbad w Opolu miała miejsce we wtorek 17 grudnia około godz. 7.45. Pojazd jechał ulicą Wrocławską, od skrzyżowania z ulicą Partyzancką w kierunku centrum miasta. Był na zanikającym prawym pasie. 46-letni kierowca autokaru chciał zjechać na lewy pas.

– Wtedy znajdujący się na nim kierowca osobowego volkswagena przyspieszył zamiast wpuścić nas w myśl zasady jazdy na suwak. Byle się przed nas wcisnąć – opowiada mężczyzna.

– Robiąc to kierowca volkswagena wjechał choćby na przeciwny pas ruchu, przecinając podwójną linię ciągłą. Gdy już znalazł się przed nami mocno zwolnił. Ja również zacząłem hamowanie, ale lekko się zderzyliśmy – relacjonuje.

Kolizja autokaru Sindbad z osobowym volkswagenem w Opolu na szczęście skończyła się niegroźnie: stłuczeniem osłony kierunkowskazu tego pierwszego pojazdu.

– Okazało się jednak, iż to będzie większy problem, niż można byłoby się spodziewać – mówi kierowca autokaru.

– Na miejsce przyjechał patrol policji. Na miejscu podszedł do nich jakiś facet z innego pojazdu, który poświadczył, iż cała sytuacja to moja wina. I to policjantom wystarczyło. Nie chcieli rozmawiać z żadnym z około 60 pasażerów, którzy byli gotowi poświadczyć, iż do zdarzenia nie doszło z mojej winy. Część z nich doskonale widziała sytuację. Nie wiem na jakiej podstawie funkcjonariusze nie chcieli usłyszeć ich zeznań – stwierdza mężczyzna.

Kolizja autokaru Sindbad w Opolu. Pasażerowie musieli się przesiadać

Kierowca autokaru nie przyjął nałożonego na niego mandatu. Sprawa trafi więc do sądu. To jednak nie był finał sprawy

– Mundurowi stwierdzili, iż uszkodzona osłona kierunkowskazu uniemożliwia nam dalszą jazdę. Rzekomo dlatego, iż w ten sposób pojazd stwarzał zagrożenie w ruchu drogowym. Nie mogliśmy więc zawieźć pasażerów kilka kilometrów dalej do naszego centrum przesiadkowego. Trzeba było wezwać autokar zastępczy. Piętrowy, ponieważ takim i my jechaliśmy. Stanął za nami, a ponad pół setki pasażerów musiało się przesiadać przy ruchliwej drodze. Co więc było bardziej niebezpieczne? Przejazd paru kilometrów z uszkodzoną osłoną kierunkowskazu, który poza tym działał, czy przesiadka ludzi w takich warunkach? – pyta.

– Na dodatek radiowóz stał pomiędzy autokarami. A byłoby lepiej, gdyby stał za tym drugim, z włączonymi kogutami. Dzięki temu kierowcy z daleka widzieliby, iż jest tu jakiś problem – uważa 46-latek. – Zasadniczo uważam zachowanie mundurowych za mało profesjonalne. Młodzi ludzie, próbowali mnie pouczać, a ja jeżdżę autokarami od 17 lat i pierwszy raz coś takiego mi się zdarza.

Kierowcy autokaru usłyszeli, iż pojazd musi zabrać holownik. Na miejsce przyjechał jednak serwisant, który w kilkanaście minut wymienił kierunkowskaz na nowy. Ale mimo tego autokar nie mógł jechać dalej. Kierowcom, który jechali nim z Paryża, skończył się czas pracy. Musieli czekać na to, aż koledzy ich zmienią.

Policja przekonuje: Wszystko zgodnie z procedurą

Przemysław Kędzior, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Opolu potwierdza, iż we wtorek 17 grudnia około godz. 7.45 na ulicy Wrocławskiej miała miejsce kolizja, w której uczestniczyły autokar Sindbad oraz osobowy volkswagen.

– W ocenie policjantów kierowca autokaru popełnił wykroczenie w postaci nieustąpienia pierwszeństwa przejazdu w trakcie zajmowania pasa ruchu i doprowadził do zderzenia z volkswagenem – mówi.

Rzecznik KMP w Opolu przekonuje, iż zasady stosowane przy jeździe na suwak tam wtedy nie obowiązywały.

– One mają zastosowanie w sytuacji, w której dochodzi do znacznego spowolnienia ruchu spowodowanego zatorem. Tutaj takiego spowolnienia nie było. Potwierdził to kierowca pojazdu, który jechał przed volkswagenem uczestniczącym w kolizji – opisuje.

Przemysław Kędzior nie powiedział dlaczego mundurowi nie rozmawiali z pasażerami.

Zauważa, iż kierowca autokaru został ukarany mandatem w wysokości 1100 zł za spowodowanie kolizji. Dodaje, iż obaj kierowcy otrzymali też mandaty w wysokości 150 zł za to, iż po zderzeniu nie usunęli pojazdów z jezdni i spowodowali zator.

– Kierowca osobówki mandat przyjął. Kierowca autokaru tego odmówił – wylicza.

Policjant zaznacza, iż interweniujący mundurowi zatrzymali dowody rejestracyjne obu pojazdów. W ich opinii oba były uszkodzone do tego stopnia, iż nie nadawały się do dalszej jazdy.

– Może się wydawać, iż uszkodzona osłona kierunkowskazu to nic wielkiego. Ale funkcjonariusz prowadzący interwencję wyszedł z założenia, iż gdyby pojazd z takim uszkodzeniem przyjechał na stację diagnostyczną, to nie przeszedłby badań – argumentuje.

Przemysław Kędzior przekonuje, iż przesiadka kilkudziesięciu osób w małej zatoczce autobusowej za zwężeniem ulicy Wrocławskiej nie stanowiła dla nich zagrożenia.

Policjant w tym czasie tak kierował ruchem, iż jeden pas był z niego wyłączony – mówi. – Policjanci działają w na podstawie prawa i w granicach prawa. Kierowca autokaru odnosił się do nich lekceważąco. Nie ma jednak żadnej różnicy w traktowaniu obywateli, niezależnie od tego, czy przyjmą mandat, czy nie.

Prezes Sindbad: Mundurowym zabrakło rozsądku

Ryszard Wójcik, prezes Sindbad, zauważa, iż autokary przewoźnika pokonują około dwóch milionów kilometrów miesięcznie na terenie całej Europy.

– Podobne uszkodzenia zdarzają się w autokarach kilkanaście razy w roku. Ale tylko w Opolu spotkało nas coś takiego, iż uszkodzona osłona kierunkowskazu doprowadziła do szeregu sytuacji, których przy odrobinie zdrowego rozsądku dałoby się uniknąć – mówi.

– W tej konkretniej sytuacji trudno rozstrzygać po czyjej stronie leży wina za spowodowanie kolizji. Nie to jest dla mnie w tej sytuacji najważniejsze. Istotne jest, iż grupa około 60 pasażerów musiała się przesiadać do innego autokaru przy ruchliwej drodze. To pociągnęło za sobą szereg innych konsekwencji – argumentuje prezes Sindbad.

– To przykra sytuacja. Doceniamy ciężką pracę policji, szczególnie drogówki. Jednak sposób przeprowadzenia kontroli po kolizji naszego autokaru budzi wątpliwości. Rozumiem, iż wszystkich obowiązują przepisy, jest jednak jeszcze rozsądek, którego moim zdaniem tutaj zabrakło – stwierdza Ryszard Wójcik.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania

Idź do oryginalnego materiału