Jak często w drodze do pracy mijałem Rakowiecką. Zauważyłem, iż ze skrzydła budynku Centrali ABW, przez szeroko otwarte drzwi, grupa robotników wynosi gruz. Postanowiłem urządzić sobie spacer.
Było gorąco jak na październik. Ponad 20 stopni. Panowie byli zajęci swoją pracą. Nikt nie pilnował wejścia. Pomyślałem, iż może ta część budynku nie należy do ABW. Postanowiłem to sprawdzić.
Tak jak pisałem, zarówno drzwi jak i wewnętrzna krata były otwarte na oścież. Pierwsze dwa pomieszczenia pełne były różnych budowlanych śmieci. Trwał remont. Wydało mi się, iż wśród robotników kręci się ubrany po cywilnemu pracownik ABW, którego już gdzieś widziałem. Był jednak zajęty paleniem i rozmową. Udało mi się przejść obok.
Minąłem remontowane pokoje i wyszedłem na długi korytarz. Zdziwiłem się. Pamiętałem to miejsce. To nie była adaptowana na rzecz innej instytucji przestrzeń, ale ABW. A dokładnie Wydział III, trójka, czyli Departament Postępowań Karnych. To tu prowadzi się przesłuchania zatrzymanych przestępców.
Idąc korytarzem minąłem kilka pokoi. Trwała w nich praca, ale nikt z nich akurat nie wychodził. Na końcu korytarza były schodki, które zaprowadziły mnie do położonych na uboczu drzwi. Znajdowała się na nich plakietka Magazyn Broni. Widać było wielki zamek Gerdy. Dodatkowo były zabezpieczone odciśniętą w zielonej plastelinie, gustowną pieczęcią.
Ciekawe co tam trzymają? Pewnie nie broń, której używa się na co dzień, bo zrywanie plomby byłoby kłopotliwe. Może karabiny? Wyciągnąłem telefon. Szybko, z ręki, utrwaliłem scenę. Komórka zwróciła uwagę przechodzącego pracownika. W sumie nie wiedziałem czy można je tu wnosić. Uznałem, iż to zdjęcie wystarczy i iż czas na mnie. Odwróciłem się i pewnym krokiem odtworzyłem swoją trasę w przeciwną stroną.
Wychodząc ponownie minąłem grupę robotników. Od pracownika Agencji choćby z tych kilku metrów czuć było alkohol. W tym momencie sobie przypominałem. To ta osoba pilnowała kiedyś obiektu ABW przy ulicy Kieleckiej. Widać awansowała na bardziej odpowiedzialne stanowisko.
Po wyjściu z budynku, po pierwsze zgłosiłem sprawę funkcjonariuszom SOP(na zewnątrz terenu pilnuje SOP, strażnicy Agencji są wewnątrz budynku i akurat żadnego nie było w pobliżu). Pokazałem im zdjęcie. Rozdzwoniły się telefony. Zadzwoniłem też do dyżurnego Agencji. Opowiedziałem o sytuacji i poprosiłem o zbadanie alkomatem osoby stojącej w wejściu. Operator podziękował za telefon. Przed odejściem porozmawiałem z ochroniarzem, którego pamiętałem z Kieleckiej. Przyznał, iż to on miał pilnować wejścia. Po chwili zjawił się umundurowany strażnik ABW(zdjęcie poniżej, nie mylić z pijaną osobą, której zresztą zdjęcia posiadam). Strażnik zaprosił wszystkich, poza mną, do środka i zamknął drzwi. Nie chciał odpowiedzieć czy to normalne, iż między ulicą a magazynem broni ABW stała tylko jedna nietrzeźwa osoba.
PS. Ze względów bezpieczeństwa Agencji, zmieniłem opis topografii budynku. DPK faktycznie mieści się w tym skrzydle, co nie jest tajemnicą, ale trasa dojścia do magazynu broni jest inna. Nie zostaną także publikowane inne zdjęcia z wnętrza budynku, niż te które znalazły się w artykule. Po prostu zrobiłem tylko dwa.