Ozorkowski samorząd, podczas jednej z niedawnych sesji miejskich, zajął się informacjami docierającymi do urzędu, o celowo rozmontowywanych przez mieszkańców progach zwalniających na drogach.
Taka informacja przekazana została radnym i nie ma co ukrywać, iż wzbudziła spore emocje. Nie od dziś wiadomo, iż nie wszyscy kierowcy są zwolennikami takich progów, które wymuszają ograniczenie prędkości. Niektórzy uważają, iż progi są montowane w złych miejscach. Są też sygnały o wadliwych progach – na przykład zbyt wysokich, które niszczą podwozia aut.
Z kolei niezmotoryzowani mieszkańcy skarżą się na progi, bo w tych miejscach jest – według ozorkowian – zbyt głośno od przejeżdżających i podskakujących na progach samochodów. Ale żeby od razu, celowo rozmontowywać progi? Tego w mieście jeszcze nie było…
Łatwo zauważyć, iż na niektórych ulicach „śpiących policjantów” już nie ma. Tak jest na przykład na Bema. Ten próg znikał z ulicy etapami. Podobnie jest w innych, wielu miejscach w Ozorkowie.
Warto dodać, iż progi zwalniające są najtańszym i najprostszym sposobem uspokojenia ruchu. Generują jednak także wibracje, hałas, narażają zdrowie mieszkańców, kierowców. Ponadto utrudniają odśnieżanie, mają wpływ na dojazd karetek pogotowia i niszczą samochody – w szczególności części zawieszenia.
Na polskich drogach progów zwalniających jest więcej niż w innych krajach Unii Europejskiej.
Ekolodzy podkreślają, iż progi przyczyniają się do zwiększenia zanieczyszczenia środowiska. Hamujące samochody zwiększają stężenie szkodliwych pyłów.
A co wy sądzicie o progach zwalniających na drogach? Piszcie w komentarzach.
