To nie są historie o rabunkach, ale o ludziach – tych, którzy dla jednego spojrzenia na arcydzieło są w stanie zaryzykować wszystko. Oto pięć filmów i seriali, które pokazują, iż kradzież może być formą sztuki, a sztuka – najpiękniejszym pretekstem do zbrodni.
„This Is a Robbery: The World’s Biggest Art Heist” – skradzione arcydzieła i milczenie, które trwa dekady
W nocy z 18 na 19 marca 1990 roku dwóch mężczyzn przebranych za policjantów weszło do Isabella Stewart Gardner Museum w Bostonie i wyniosło trzynaście dzieł sztuki. Zniknęli razem z Vermeerem, Rembrandtem i Degasem – i choć minęły ponad trzy dekady, żadnego z obrazów nie odzyskano. Serial dokumentalny Netflixa „This Is a Robbery” z 2021 roku to czteroodcinkowa rekonstrukcja największej kradzieży artystycznej w historii, warta pół miliarda dolarów.
Reżyser Colin Barnicle nie szuka tanich sensacji – jego narracja przypomina raczej detektywistyczne śledztwo z obsesyjną dbałością o szczegół. Eksperci od sztuki, byli agenci FBI, a choćby członkowie bostońskiego półświatka układają historię, w której wina miesza się z legendą. Produkcja wciąga dzięki umiejętnemu balansowi między faktami a aurą tajemnicy. To nie tylko opowieść o kradzieży, ale też o tym, jak dzieło sztuki – wyrwane z kontekstu – traci nie tylko materialną wartość, ale i duszę.
fot. materiały prasowe
„Sztuka zbrodni” – gdy malarstwo staje się motywem zbrodni
Francuski serial „Sztuka zbrodni” to wyjątkowe połączenie kryminału, romansu i historii sztuki. Detektyw Antoine Verlay i historyczka Florence Chassagne rozwiązują sprawy, w których kluczem do zrozumienia zbrodni są dzieła mistrzów: Delacroix, Van Gogha czy da Vinci. Każdy odcinek to inna podróż po muzeach, galeriach i mentalnych labiryntach ludzkiej pasji.
Twórcy nie poprzestają na klasycznym schemacie „zabójca – ofiara – śledztwo”. Wprowadzają motywy artystyczne jako kod emocji i znaczeń. Sztuka staje się językiem zbrodni, ale i drogą do prawdy o samych bohaterach. Ten elegancki, pełen francuskiego wdzięku serial potrafi edukować i wciągać jednocześnie – jak przewodnik po Luwrze, który nagle zamienia się w thriller.
„Sztuka zbrodni” to także dowód na to, iż produkcje o kradzieży sztuki nie muszą opowiadać wyłącznie o rabunkach – czasem najciekawsze historie kryją się w motywach, które inspirują do zbrodni.
fot. materiały prasowe
„Lupin” – współczesny dżentelmen z paryskiego podziemia
Kiedy w 2021 roku „Lupin” pojawił się na Netflixie, świat znów zakochał się w archetypie złodzieja z klasą. Assane Diop, grany przez Omara Sy, nie jest zwykłym rabusiem – to mistrz kamuflażu, który kradnie, by przywrócić sprawiedliwość. Inspiruje się literackim bohaterem Arsène’em Lupinem, stworzonym przez Maurice’a Leblanca ponad sto lat temu, i przenosi jego filozofię do współczesnego Paryża.
Serial błyszczy nie tylko intrygą, ale też stylizacją. Louvre w roli scenografii pierwszego odcinka, stylowe garnitury bohatera i precyzja planu czynią z „Lupina” telewizyjny ekwiwalent filmów o Jamesie Bondzie i Ocean’s Eleven. To produkcja, która łączy potrzebę rozrywki z refleksją nad społecznymi nierównościami.
W świecie, w którym granica między złodziejem a bohaterem bywa cienka, Assane Diop staje się symbolem oporu i elegancji – Robin Hoodem XXI wieku.
fot. materiały prasowe
„Vinci” – polska szkoła kradzieży z klasą
W polskim kinie kilka jest filmów tak inteligentnych i stylowych jak „Vinci” Juliusza Machulskiego z 2004. Główny bohater, złodziej o pseudonimie Cuma (w tej roli Robert Więckiewicz), zostaje wynajęty do kradzieży „Damy z gronostajem” Leonarda da Vinci z Muzeum Czartoryskich w Krakowie. Wspólnikiem zostaje jego dawny kumpel Julian (tu Borys Szyc), a sytuacja – jak to u Machulskiego – gwałtownie wymyka się spod kontroli.
„Vinci” to film, który bawi i uczy jednocześnie. Choć fabuła to fikcja, Machulski odtwarza realia krakowskiego świata sztuki z autentycznym wdziękiem i precyzją. Kamera prowadzi widza przez piwnice muzeów, korytarze galerii i kawiarniane spotkania fałszerzy, tworząc portret środowiska, w którym piękno i przestępstwo idą w parze.
W tle słychać echa klasyki gatunku – „The Thomas Crown Affair” czy „How to Steal a Million” – ale „Vinci” ma własny rytm, pełen ironii i melancholii. To kino, które udowadnia, iż kradzież sztuki może być nie tylko przestępstwem, ale i metaforą tęsknoty za utraconym ideałem.
fot. materiały prasowe
Produkcje o kradzieży sztuki: „Książę”
Czasem najpiękniejsze kradzieże nie wynikają z chciwości, ale z potrzeby sprawiedliwości. Brytyjski film „Książę” z 2020, oparty na prawdziwej historii Kemmptona Buntona, to ciepła, nieco ekscentryczna opowieść o mężczyźnie, który w latach 60. ukradł z National Gallery w Londynie portret księcia Wellingtona pędzla Francisco Goi. Nie zrobił tego dla pieniędzy – chciał zwrócić uwagę rządu na absurdalne podatki i nierówności społeczne.
Jim Broadbent w roli Buntona tworzy postać, której trudno nie kibicować. Helen Mirren jako jego żona dodaje filmowi emocjonalnej głębi. „Książę” to pełna brytyjskiego humoru i humanizmu przypowieść o tym, iż sztuka może stać się narzędziem protestu. W czasach, gdy wartości kulturowe coraz częściej stają się towarem, film ten przypomina, iż piękno ma sens tylko wtedy, gdy łączy, a nie dzieli.
fot. materiały prasowe