„Najbardziej satysfakcjonujące dla mnie jest uzyskanie pełnego porozumienia z koniem, zdobycie jego zaufania umożliwiającego czerpanie pełnymi garściami z przyjemności jazdy. Konie to nieskończony temat, można z nimi pracować całe życie, a umiera się nie poznawszy tematu do końca… wciąż odkrywam coś nowego, każdy koń to nowa karta w książce „ja i moje konie”….” – powiedziała lubonianka – Danuta Bielawska. Konie to jej największa życiowa pasja. Jak mówi – „jestem dla koni i nie wyobrażam sobie bez nich życia”
Podczas pobytu w Żydowie miałem przyjemność przyjrzeć się z bliska i podziwiać pracę pani Danuty. Podziwiałem jej profesjonalizm w każdym calu, który można było zauważyć w podejściu do koni. Byłem pod wrażeniem jej zaangażowania w to co robi, przy jednoczesnym okazywaniu wielkiego serca wierzchowcom. Zaimponował mi również zgrany zespół ludzi pracujących w Ogniwie – zarówno policjantów jak i pracowników cywilnych, którzy wykonywali po prostu dobrą robotę (szerzej czytaj w wrześniowym, papierowym wydaniu „GL”).
Tekst i foto. Paweł Wolniewicz