Zemsta Szefa SWW za pokazanie niekompetencji części jego kadr, i to w 9 miesiącu wojny, trwa dalej. Ale po kolei.
Jak widzieliśmy w poprzednim poście Szef SWW Marek Łapiński mijał się z prawdą informując prokuratora Zarosę o tym, iż obiekt SWW w Chotomowie jest niewidoczny z zewnątrz. Poniżej porównanie, które mówi samo za siebie. Zdjęcia z artykułu, w którym jak twierdzi Łapiński i Zarosa pokazuję „tajne” 20 metrowe anteny, tudzież drzwi, i obok fotki zrobione z zewnątrz. Zgodnie z logiką te same rzeczy nie mogą na raz być tajne i jawne. Oczywiście zarówno Prokurator Zarosa jak i Szef SWW zdają sobie z tego sprawę.
Żeby było zabawniej wszystkie zdjęcia z zewnątrz, na potrzeby ewentualnego procesu pokazujące każdy detal obiektu, zrobiłem po uzyskaniu ustnej zgody strażnika.
Dzięki mojej aktywności w zbieraniu dowodów, stało się dla nich oczywiste, iż sprawa jest nie do wygrania. W dodatku musieliby zająć się kwestią braku ochrony tego tak ważnego miejsca. A złamano tam całą litanię przepisów SWW. W końcu wystarczyło nacisnąć przycisk domofonu żeby otworzyła się brama i bez żadnych pytań wpuszczono do środka.
Oczywiście przyznanie się do błędu nie wchodzi w grę. Dlatego postępowanie trwa już 8 miesięcy i pewnie potrwa jeszcze długo. A rzeczy dalej mi nie zwrócono.
Szef SWW Marek Łapiński nie miał wcześniej doświadczenia w pracy na kierowniczym stanowisku w wywiadzie. Emerytowany funkcjonariusz Straży Granicznej, po 25 latach pracy dorobił się stopnia kapitana. Czyli bez fajerwerków. Na scenie politycznej zaistniał jako jeden z likwidatorów Wojskowych Służb Informacyjnych. Robił to jak się później okazało, w grupie z osobą, zatrzymaną w 2022 roku pod zarzutami szpiegostwa na rzecz Rosji, Tomaszem L. Czyli miejsce, w którym zaczynał zostało prawdopodobnie ograne przez rosyjski wywiad. interesujące referencje.
Finalnie w 2020 roku PiS postawiło go na czele Wywiadu Wojskowego i w półtora roku zrobiło z niego generała. Jego poprzedni stopień, kapitan, miał nie budzić szacunku otoczenia. Sytuacja podobna do błyskawicznego awansu byłego Szefa ABW Pogonowskiego, z cywilnego wykładowcy KULu na pułkownika ABW. Polityka kadrowa PiS. Oczywiście papier ze stopniem nie wyrówna braku doświadczenia. Co widać.
W lutym Prokurator Zarosa podjął decyzję o drugim przeszukaniu. Powód? Bynajmniej nie artykuł o Chotomowie. Ale podpiął to pod to śledztwo. Łapiński i Zarosa poczuli się dotknięci wydarzeniami ze stycznia tego roku. Byłem wtedy pod siedzibą SWW gdzie szykowałem się do zrobienia kilku zdjęć na bloga. Zostałem bez powodu zatrzymany przez wartowników. Wyrwano mi telefon, grożono bronią i stawiano pod ścianą. Uznałem, iż trzymanie zimą, przez trzy godziny, pod murem, na oczach wszystkich wychodzących i wchodzących pracowników SWW, jak jakieś trofeum, było przekroczeniem uprawnień. Złożyłem na Żandarmerii Wojskowej zawiadomienie na wartowników SWW. Cierpliwie czekałem na zakończenie postępowania. W odpowiedzi Szef SWW oraz Prokurator Zarosa zrobili jedyne co potrafią.
O 6 rano 21 lutego rozległ się dzwonek do drzwi. Okazało się, iż to ponownie Żandarmeria Wojskowa. Bynajmniej nie po to, żeby poinformować mnie o wynikach skargi na wartowników czy zwrócić zajęty sprzęt. Przedstawili mi postanowienie o przeszukaniu pod którym podpisał się Prokurator Jan Zarosa. Tym razem Żandarmi wpadli z kamerą i filmowali każdy moment. Po raz drugi przeszukali mój dom rekwirując co się da. W tym sprzęt, który zdążyłem już odkupić. Nie ukrywali, iż chodzi o szykanę za mój pobyt pod SWW w styczniu. Nie potrafili powiedzieć z jakiego paragrafu. Postanowienie także nie zawierało tej informacji. Mówiło tylko o tym, iż SWW ma obowiązek maskowania(art. 39 ust. 1 ustawy o SKW i SWW). Nie spotkałem się wcześniej z taką formułą. Prokurator ewidentnie myli wewnętrzny obowiązek SWW z przepisami obowiązujacymi osoby postronne. Brak prawnego sensu był dla wszystkich obecnych oczywisty. Na swoją obronę, indygowany Major Bańka z ŻW oświadczył, iż zawsze wykonuje rozkazy, a służył i pod SLD i PO. Jednak jak się dowiedziałem, żaden z żandarmów nie przeszukiwał do tej pory domu cywila, w dodatku dwukrotnie, za artykuł.
Po ich odejściu zjawił się listonosz i dostarczył mi zawiadomienie o odmowie wszczęcia postępowania w sprawie o przekroczenie uprawnień przez wartowników SWW. Ku mojemu zaskoczeniu tą sprawę także przejął Zarosa! Miał więc już dwie. Decyzje wydał dzień po dniu.
Prokurator Zarosa uznał, iż ustali czy ukarać wartowników SWW Łapińskiego a jednocześnie będzie realizował zlecenie tego samego Łapińskiego na ściganie mnie. Zarosa nie dostrzegł nic niestosownego w łączeniu tych spraw. Uzasadnienie obydwu decyzji, o kolejnym przeszukaniu i odmowie ścigania, to jedna narracja. Idzie mniej więcej tak. SWW ma wynikający ze swojej ustawy obowiązek maskowania. Każdy kto znajduje się na chodniku przed obiektem SWW(bo kto nie ma telefonu) potencjalnie wchodzi w kolizję z tym obowiązkiem. Można go więc prewencyjnie zatrzymać, celować do niego z broni, odebrać własność(przypadek wartownika) czy najechać dom(drugie przeszukanie). Pełna dowolność. Bez sensu? No i co z tego. Wracamy do tego, iż kluczowa jest możliwość wysłania Żandarmów a nie sens. Ten nadaje polityczna potrzeba. Nie podoba Ci się. Masz 7 dni na złożenie zażalenia. Niektórzy nazywają to grzecznie zamordyzmem.
Sąd nie podzielił punktu widzenia Zarosy.
Zarosa będzie musiał przeprowadzić śledztwo w sprawie zachowania strażników. Swoją drogą jaki to ma sens skoro już się zdyskwalifikował jako bezstronna osoba. Wynik jest raczej znany. Umorzenie. I kolejne zażalenie. Strata czasu. Ponieważ prokurator przegrał rozprawę zażaleniową to finalnie i tak złożę subsydiarny akt oskarżenia. Wtedy to sąd oceni zebrany materiał. Na rozpatrzenie zażalenia na przeszukanie jeszcze czekam.
Swoją droga, interesujące jak ma się tak podkreślany przez Zarosę obowiązek maskowania SWW do zupełnego olania przez Łapińskiego ochrony obiektu w Chotomowie? Przypominam, iż w marcu tego roku wykryto białoruską grupę szpiegowską, której zadaniami było między innymi obserwowanie obiektów infrastruktury krytycznej, portów, lotnisk, linii kolejowych, baz wojskowych i placówek służb specjalnych. Większość z nich, głównie zwerbowani młodzi Białorusini i Ukraińcy, zaczęli swoją działalność dopiero w styczniu 2023 roku. Czyli po tym jak jak serią swoich artykułów nakłoniłem SWW i ABW do naprawy zauważonych przeze mnie luk bezpieczeństwa. W normalnym państwie zostałoby to nagrodzone a przynajmniej nikt by się za to nie mścił. No chyba, iż sami ruscy szpiedzy. Poniżej na dowód decyzja o zatrzymaniu najważniejszego z grupy białoruskich szpiegów. Pozyskana metodami operacyjnymi
Jak widać mimo trwającej na wschodzie wojny Szefa SWW Łapińskiego i Prokuratora bardziej niż to, iż jest bajzel interesuje to, żeby nikt go nie opisał.
Porównując te sprawy z podobną sprzed lat z ABW, muszę powiedzieć, iż bardzo się pogorszyło. Wtedy Prokurator(a nie oficer polityczny PiS) zarzut, o naruszanie RODO robieniem zdjęć z chodnika, umorzył po 3 miesiącach. A sprzęt dostałem po 6 tygodniach. Teraz mija 8 miesięcy mimo, iż z uwag Zarosy na rozprawie zażaleniowej wynika, iż wszystko dawno już przejrzano.
PS.
Ostatnio Centralę SWW odwiedził znany youtuber Audyt Obywatelski i nakręcił film. Widzimy bramę, wartownika i pojazdy. Nikt go nie zaczepiał. Najwyraźniej pomysł Zarosy, iż obowiązuje zakaz robienia zdjęć z chodnika, został wymyślony wyłącznie na potrzeby szykan. Zresztą gdyby było inaczej ustawodawca nie gmerał by przy zakazie fotografii, który być może wejdzie niedługo w życie. Zakaz ten przewiduje między innymi informowanie o charakterze obiektu przy pomocy specjalnych tablic. Aktualnie taka legislacja nie obowiązuje.
Pod SWW i CBA @aobywatelski mógł stać ile chciał i filmować co chciał. Wszyscy 100 kilo chłopa w czerwonej kurtce widzieli. @SluzbyiObywatel w podobnej sytuacji został skuty i skierowano w jego stronę broń. Zatem która "ochrona" obiektu łamała prawo? No bo któraś łamała… pic.twitter.com/J9ibgVUePD
— audyt obywatelski (@aobywatelski) 24 kwietnia 2023PS 2
Co ciekawe, nigdy bym nie pogłębiał tego tematu gdyby nie postawiono mnie pod ścianą.
Artykuł na wykopie