Oszustwo "na gorący samochód" to miks tradycyjnej kradzieży auta i wyłudzenia odszkodowania. Nie da się ukryć, iż najbardziej narażeni na to są właściciele raczej nowszych samochodów i takich, do których są drogie części. Przy tym patencie jest tyle zachodu i grozi za to wiele lat odsiadki, iż nie warto byłoby ryzykować dla niewielkiego zysku.
Oszustwo opisała "Gazeta Wyborcza" w rozmowie z detektywką, która tropi kierowców wyłudzających odszkodowania na zlecenie towarzystw ubezpieczeniowych. Mówi tam o kilku różnych nowoczesnych metodach złodziei. Najbardziej pomysłowe jest właśnie "na gorący samochód". Do tego łączy kilka pomniejszych trików, o których będzie na koniec.
Oszustwo "na gorące auto". Na czym polega krok po kroku?
"Rondziarze" czyhają na potencjalne ofiary. Jak wyłudzają odszkodowanie?
Do zainscenizowania kolizji w metodzie "na gorący samochód" może dojść na rondzie, gdzie łatwo o stłuczkę. To główne miejsce "pracy" tzw. "rondziarzy". Oni również oszukują, ale im chodzi tylko o wyłudzenie odszkodowania przez prowokowanie kolizji na rondach. Często są w stanie przekonać policjantów, iż to oni są ofiarami.
– Wielu "rondziarzy" porusza się samochodami, do których nie ma zamienników, a części są drogie. Dzięki temu mogą otrzymać wyższe odszkodowanie. Jednak średni przedział to od kilku do kilkunastu tysięcy złotych tygodniowo – wyjaśnia deketywka.
"Rondziarze" to jednak pikuś przy złodziejach celowo powodujących karambol na drogach szybkiego ruchu. Celowo rozbijają luksusowe samochody, by dostać pieniądze z odszkodowania. Bierze w tym udział kilka osób.
– W akcji udział biorą dwa czy trzy pojazdy. Na najczęściej dwupasmowej drodze szybkiego ruchu otaczają samochód ciężarowy. Jeden jedzie przed nim, drugi z boku, trzeci z tyłu, jako obstawa. Oczywiście są na łączach radiowych. Ten z przodu gwałtownie hamuje, ciężarówka też próbuje hamować, ale oczywiście nie wyrabia, więc próbuje zmienić pas na lewy, ale tam zajeżdża mu drogę drugi samochód i dochodzi do wypadku. Kierowca, który hamował, znika, a odszkodowanie idzie do kierowcy, w którego wjechała ciężarówka – mówi rózmówczyni "Wyborczej".
Oba te sposoby wyłudzenia odszkodowań mogą być z powodzeniem wykorzystane przy metodzie "na gorący samochód". Jak się uchronić przed oszustami? Teoretycznie powinna pomóc kamerka w aucie. W praktyce na nagraniu jednak będzie nagrany dowód na to, iż to my rzekomo spowodowaliśmy kolizję. A policji czy sędziom nie zawsze się będzie chciało dociekać prawdy.