Każda śmierć jest jednakowo bolesna, ale śmierć dzieci nade wszystko! W Miłkowskiej Karczmie upamiętniono ofiary zbrodni hitlerowskiej!

1 rok temu

Historia Polski to historia mieszkańców najmniejszych choćby miejscowości, to ich bohaterskie czyny, często również męczeńska śmierć. Ginęli bo byli Polakami, ginęli bo polskość była u nich na pierwszym miejscu, bo walczyli o kraj dla swoich następców: dzieci, wnuków, prawnuków. O ofiarach zbrodni hitlerowskiej na mieszkańcach Kolonii Miłkowskiej, w gminie Kunów, nie zapomniano. Wczoraj (czwartek, 21 czerwca) w przededniu 80 rocznicy zagłady, odsłonięto pomnik upamiętniający ich tragiczną śmierć. Najmłodsza ofiara Niemców miała zaledwie 3 miesiące, najstarsza – 68 lat.

Na tablicy umieszczonej na pomniku z czerwonego piaskowca znalazło się 25 nazwisk, wśród nich: Józef Czarnecki (41 lat), Józef Farys (42 lata), Marcin Kędziora (60 lat), Michał Kiechowski (66 lat), Bronisław Klepacz (35 lat), Roman Klepacz (21 lat), Roch Kołacz (52 lata), Zenon Kot (19 lat), Tomasz Kowalski (42 lata), Roch Kurek (68 lat), Józef Listek (44 lata), Wincenty Nalewaj (68 lat), Henryk Sobiraj (33 lata), Jan Żak (43 lata) – zginęli 23 czerwca 1943 roku, Józef Faliszewski (34 lata) – ciężko ranny zmarł 9 lipca 1943 roku; Antoni Bimek (55 lat), Franciszek Bimek (64 lata), Jan Farys (21 lat), Piotr Pałka (22 lata), Władysław Płatek (34 lata), Regina Płatek (25 lat), Witold Płatek (7 lat), Leon Płatek (5 lat) i Jadwiga Płatek (3 miesiące) zamordowani zostali 19 października 1943 roku; Stanisław Raczyński (32 lata) w listopadzie 1943 roku.

Leszek Bukowski z Instytutu Pamięci Narodowej w Kielcach przypomina, iż zdarzenia w Kolonii Miłkowskiej były badane przez Okręgową Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Kielcach.

– Zbrodnia dokonana w Kolonii Miłkowskiej wpisuje się w zbrodnię na 817 wsiach polskich spacyfikowanych przez Niemców. Trzeba jasno powiedzieć, iż przyczyny tych pacyfikacji niemieckich, które były często bardzo brutalne, prowadziły do śmierci wielu mieszkańców tych miejscowości. Takim przykładem jest miejscowość Michniów, gdzie 12 i 13 lipca zamordowano 204 osoby i spalono praktycznie całą wieś. Tutaj w Kolonii Miłkowskiej, oprócz tego, iż zamordowano kilkudziesięciu mieszkańców tej wsi, również spalono część zabudowań. To była praktyka niemiecka w stosunku do niepokornych. Choć pacyfikacje nie miały często żadnej przyczyny, trzeba przyznać, iż jedną z najczęstszych była kooperacja z oddziałami partyzanckimi w tych wsiach. One opierały się na mieszkańcach poszczególnych miejscowości, dzięki czemu mogły często przetrwać, co nie było takie proste. Mieszkańcy wsi wykazali się niezwykła wola pomocy dla tych oddziałów partyzanckich i ponosiły takie konsekwencje jak w przypadku tej wsi – wyjaśnia Leszek Bukowski.

Leszek Bukowski z Kieleckiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej
Fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info

Dodaje, iż początkowo mówiono o 15 ofiarach, jednak kiedy IPN ufundował nową tablicę, dokonano szerokich badań i okazało się, iż ofiar jest więcej.

– Takie upamiętnienia są niezwykle istotne również dla IPN-u który w swojej ustawie ma zapisane, iż będzie prowadził działalność upamiętniającą ludzi i wydarzenia – tłumaczy Leszek Bukowski.

Podczas wczorajszego wydarzenia odczytany został również rys historyczny wydarzeń z 1943 roku na podstawie książki Jana Pasternaka, żołnierza Armii Krajowej.

„23 czerwca 1943 roku do Józefa Listka przybyło 8 partyzantów. Pozostali czekali w pobliskim lesie. Nagle, około południa pojawiły się trzy samochody, przywiozły ponad 70 uzbrojonych „po zęby” Niemców. Partyzanci rzucili się do ucieczki przez rosnące żyto. Jeden z nich ranny dostał się do domu Andrzeja Klepacza, ojca Feliksa. Nieco później, po potyczce, został na taczkach dowieziony do lasu i przekazany kolegom. Drugi zginął pod samym lasem. Znaleziono go dopiero po dwóch tygodniach. Zginęło również dwóch Niemców, jeden na płocie, a drugi w polu. Po godzinie Niemcy odjechali. Nie na długo. Kilka godzin później powrócili z obławą w dużo większej niż poprzednio sile. Zabierali z domów mężczyzn, kto się trafił. Bimka zastali przy rąbaniu drewna. Dołączył do złapanej gromady. Niemcy podpalili kilkanaście domów, a mężczyzn popędzili w kierunku Ostrowca. Dotarli na koniec wsi. Zaczęli sprawdzać dokumenty. Zostawiono 18. Pozostałym polecono udać się do gaszenia pożaru, chociaż zabudowania już dawno się dopalały. Tych co zostali pędzono na Babią Górę, skręcili w lewo na komendę i stanęli. Naraz zajazgotał ręczny karabin maszynowy. jako pierwszy upadł Tomasz Kowalski. Krew trysnęła na stojącego obok Bimka. Co działo się dalej? Nie widział. Ogarnięty paniką, puścił się pędem w stronę zabudowań Józefa Dąbrowskiego. W życie napotkał uciekającego Stanisława Raczyńskiego. Krzyknął do niego: „Schyl się, bo oberwiesz!”. I tyle się widzieli. Będąc blisko zagrody upadł i zaczął się czołgać, dzięki temu ocalał (…)”.

Od lewej, Lech Łodej, burmistrz miasta i gminy w Kunowie oraz Andrzej Jabłoński, wicestarosta powiatu ostrowieckiego
Fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info

Powtórnie Niemcy przybyli z obławą do Kolonii Miłkowskiej 19 września 1943 roku o piątej rano. Otoczyli wieś, zebrali mężczyzn i zaprowadzili na podwórko do sołtysa Franciszka Kwietnia. Władysław Bimek, którego Niemcy poszukiwali miał szczęście. Był w drodze do huty, gdzie pracował. Antoniego Bimka, Władysława Płatka i Jana Farysa Niemcy torturowali. Bimka i Farysa przywieziono do domu. Była w nim również Franciszka Bimek. Wszystkich zamordowano.

– Matka z synem ściskali się oboje. Znaleziono ich splecione i zwęglone ciała. Tak też pochowani zostali w jednej trumnie. W tym czasie Niemcy zastrzelili dwóch małych synów Władysława Płatka i dla zatarcia śladów zbrodni zakopali ich ciała w ogródku. Natomiast ojca i matkę z małą Jadzią na ręku wpędzili do obory, gdzie zginęli od kul, a obora spłonęła. W jednej ze stodół zginął Piotr Pałka, syn Rocha. Ciało zakopano przy rumowisku – pisał Jan Pasternak.

Ciała wszystkich pomordowanych w Kolonii Miłkowskiej po latach przeniesiono na cmentarz w Ostrowcu Św. 18 września 1965 roku przy wybudowanej w Miłkowskiej Karczmie szkole, odsłonięto obelisk z tablicą pamiątkową, na której umieszczono nazwiska 25 osób zamordowanych w bestialski sposób przez hitlerowców w 1943 roku.

Agata Wojtyszek, Poseł na Sejm RP
Fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info

– Odsłonięcie pomnika, który przypomina o śmierci tych niewinnych osób, to historyczna chwila i wyjątkowy moment. Poprzedni pomnik był już w dramatycznym stanie. Trzeba było go zmodernizować pod okiem i według wskazówek Instytutu Pamięci Narodowej. Najwięcej udzielał się Jerzy Brożyna, który był inicjatorem tego przedsięwzięcia. Jako gmina je sfinansowaliśmy, bo pewne koszty trzeba było ponieść. Ale najważniejsze jest pamięć, która jest głęboko zakorzeniona w mieszkańcach Miłkowskiej Karczmy. W 1943 roku doszło tu do wielkiej tragedii. Z rąk Niemców zginęli niewinni ludzie. To co jest budujące, to fakt, iż mamy tu dziś dużo młodzieży. Osoby z mojego pokolenia, osoby starsze ode mnie, o tych wydarzeniach nie zapomną, ale młodzież musi znać historię miejsca, w którym się wychowuje, dorasta. Bez pamięci nie ma budowania naszej przyszłości – podkreśla Lech Łodej, burmistrz miasta i gminy w Kunowie, dodając, iż gmina Kunów systematycznie dba o pomniki i miejsca pamięci znajdujące się na terenie gminy.

Fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info

Obecna na uroczystościach Agata Wojtyszek, Poseł na Sejm RP podkreślała, iż pomniki to strażnicy naszej historii.

– Na kartach książek historycznych, z których uczą się dzieci i młodzież, pojawiają się nazwiska wielkich bohaterów. Ale bez tych nazwisk, których często też nie znamy, ale wiemy, iż tutaj spoczywają, toczyli bitwę o naszą ojczyznę, o naszą wolność i niepodległość, bez nich te zwycięstwa nie byłyby możliwe.Bardzo ważnym jest, żeby pokazywać, iż wszyscy tworzymy historię – podsumowała Agata Wojtyszek.

Idź do oryginalnego materiału