Prokuratura Rejonowa w Inowrocławiu umorzyła śledztwo w sprawie opóźnień w wysyłaniu karetek przez pracowników dyspozytorni medycznej w Toruniu. W jednym przypadku sprawa dotyczyła zgonu pacjenta. Śledczy przyznają, iż nie stwierdzono danych potwierdzających popełnienia przestępstw, a wniosek dotyczący zgonu musiałaby sporządzić rodzina pacjenta. O komentarz poprosiliśmy prawnika.
O sprawie pisaliśmy w styczniu. Wówczas w tekście dotyczącym – w opinii kilku pracowników, w tym zwolnionych dyscyplinarnie – nieprawidłowości w funkcjonowaniu dyspozytorni medycznej w Bydgoszczy i Toruniu (obecnie, po zmianie siedziby na ulicę Szubińską, wszyscy operatorzy numeru 999 pracują w Bydgoszczy), operatorzy 112 z Bydgoszczy przekazali nam informację, iż pracownicy z Torunia w 2023 roku odebrali zgłoszenie dotyczące pacjenta z bólami serca, ale wysłali karetkę dopiero po godzinie, co miało być przyczyną śmierci pacjenta.
– Opóźnienie dotyczyło też m.in. przypadku ciężkiej astmy, ponieważ dyspozytorzy wysyłający spali – mówił nam inny z pracowników. Dowodem na to ma być zdjęcie leżących dyspozytorów, które miało zostać wykonane w tym czasie. Inny z operatorów podkreśla, iż do przysypiania dochodziło kilkakrotnie.
Spytaliśmy o stanowisko urzędu wojewódzkiego, który sprawuje pieczę nad dyspozytorami numerów 999 i 112. – Wojewodzie znane jest tego typu oskarżenie w zakresie jednego przypadku. Urząd przekazał organom ścigania wszystkie możliwe dokumenty mogące pomóc wyjaśnić sprawę. Według informacji, którymi dysponujemy, do dziś nie potwierdzono wskazanego w pytaniu oskarżenia – odpowiedziała na nasze pytanie rzeczniczka wojewody Natalia Szczerbińska. Dodajmy, iż za nie wysłanie karetki o czasie zostali oskarżeni dyspozytorzy przyjmujący zgłoszenia, którzy zostali ukarani naganą.
Informacje o tym, iż w ostatnich latach na terenie regionu doszło do sytuacji, w której zespół ratownictwa medycznego przybył z opóźnieniem mogą wywołać społeczny niepokój. Stąd też wszczęto śledztwo w tej sprawie, które rozpoczęło się po zawiadomieniach skierowanych do Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. Zostały one złożone 17 września i 30 października 2023 roku, a następnie przekazane do Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Rzecznik toruńskiej prokuratury przekazał nam, iż śledztwem zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Inowrocławiu. Ta umorzyła postępowanie już w czerwcu 2024 roku. Dlaczego? Jak podał zastępca prokuratora rejonowego Andrzej Nowak, doszło do tego wobec stwierdzenia braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu polegającego na niedopełnieniu obowiązków przez dyspozytora medycznego Dyspozytorni Ratownictwa Medycznego w Toruniu przez to, iż po otrzymaniu kodu 2 (pilne) z opóźnieniem zadysponował zespołem ratownictwa medycznego.
– W przypadku czynu polegającego na nieumyślnym narażeniu ustalonego pacjenta na bezpośredni niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu wskutek wyżej opisanego zachowania dyspozytora postępowanie o czyn z art. 160 paragraf 1 i 3 kk umorzono wobec braku wniosku o ściganie pochodzącego od osoby uprawnionej – dodaje Nowak. Oznacza to, iż taki wniosek musiałaby sporządzić rodzina zmarłego.
Treść odpowiedzi skonsultowaliśmy z jednym z prawników, który skontaktował się z nami w tej sprawie, zastrzegając sobie anonimowość. Jego zdaniem, sprawę można ponownie rozpatrzyć. – Art. 160 § 1, w związku z § 3, pozwala ścigać przestępstwo jest na wniosek pokrzywdzonego: skoro jednak nie żyje, a rodzina nie miała wiedzy, prokurator może wystąpić – niejako w imieniu pokrzywdzonego i być uczestnikiem postępowania w interesie publicznym). Przy odpowiedniej kwalifikacji (umyślność) nie potrzeba wniosku rodziny lub pokrzywdzonego – uważa. Sprawa mogłaby zatem być również prowadzona z urzędu z art. 155 kk, czyli nieumyślnego spowodowania śmierci. Czy wobec tej interpretacji oraz społecznej presji prokuratura ponownie zajmie się wydarzeniami sprzed dwóch lat?