Jeździł zygzakiem po mieście. Uderzył w słup [FILM]

1 dzień temu
W nocy z 15 na 16 kwietnia łukowscy policjanci zostali powiadomieni o „jadącym wężykiem” samochodzie marki Skoda. - Patrolujący drogi miasta mundurowi, zauważyli na ulicy Międzyrzeckiej jadący z przeciwka opisywany w zgłoszeniu samochód. Włączając sygnały świetlne i dźwiękowe wydali kierującemu polecenie do zatrzymania pojazdu. Jednak ten zignorował sygnał policjantów, gwałtownie przyspieszył i odjechał w kierunku centrum miasta. Policjanci zawrócili i ruszyli w pościg za uciekającym z dużą prędkością pojazdem - podaje asp. szt. Marcin Józwik z KPP Łuków. Chwilę później mundurowi zauważyli, iż osobówka dojechała do skrzyżowania i jadąc na wprost uderzyła z impetem w słup sygnalizatora świetlnego. - Policjanci dojeżdżając do miejsca zdarzenia poinformowali o nim dyżurnego i natychmiast podbiegli do uszkodzonego samochodu. Wewnątrz znajdował się przytomny, zdezorientowany mężczyzna. 43-latek mówił, iż nic mu się nie stało, iż nie potrzebuje żadnej pomocy. Nie zważając na sugestie mężczyzny policjanci pomogli wydostać mu się z auta, zaopiekowali się nim i wezwali karetkę pogotowia - informuje oficer prasowy. Rozmawiając z 43-latkiem mundurowi poczuli od niego specyficzną woń alkoholu, po badaniu okazało się, iż mężczyzna miał ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie. - Dodatkowo policjanci ustalili, iż 43-latek był już w przeszłości karany za kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości, ma zatrzymane prawo jazdy i jadąc samochodem naruszył sądowy zakaz kierowania pojazdami. Mężczyzna został przewieziony na badania do szpitala. Jak się później okazało, 43-latek doznał niegroźnych urazów, jego życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo - przekazuje asp. szt. Marcin Józwik.Uszkodzona skoda została odholowana na parking strzeżony, a 43-latek trafił do policyjnej celi. Jak tylko wytrzeźwieje usłyszy zarzuty, a o jego dalszym losie zadecyduje prokurator.- Całe zdarzenie zarejestrowały kamery miejskiego monitoringu. Nagranie publikujemy ku przestrodze, aby kolejny raz pokazać, iż naganne i nieodpowiedzialne zachowanie na drodze może doprowadzić do tragedii - mówi asp. szt. Marcin Józwik. Czytaj też:
Idź do oryginalnego materiału