Jeśli jakiś czynnik cieplarniany jest niemedialny i nie można za jego pomocą sterować populacją, to trzeba go ignorować.

1 rok temu

Nie da się ukryć, iż tego lata doświadczamy fali upałów. Eko-alarmiści życzą sobie, abyśmy winili za nasz temperaturowy dyskomfort jeden konkretny związek chemiczny, który jest niezbędny do życia na Ziemi – dwutlenek węgla.

CO2 jest regularnie demonizowany jako “gaz cieplarniany”, a jego rosnące stężenie w atmosferze podobno prowadzi nas ku zagładzie.

Al Gore ostrzegał nas przed tym w swoim nagrodzonym Oscarem filmie propagandowym “Niewygodna prawda” z 2006 roku. Można obejrzeć sobie co gadał w tym filmie, pamiętając jednocześnie, iż audytorium zmuszone do oglądania jego przerażających wizji przyszłości stanowiły wówczas dzieci w wieku szkolnym. Główny ciężar tego budzącego grozę przedstawienia dotyczył, rzekomo spowodowanego przez człowieka, wzrostu stężenia dwutlenku węgla w atmosferze.

Wskazując na rzekomo oszałamiający skok CO2 zwizualizowany na ogromnej grafice wyświetlanej na scenie, Gore mówi: “To już tutaj. Zobacz, jak bardzo zaburza to naturalny cykl. I to my to zrobiliśmy. Ale panie i panowie, w ciągu następnych 50 lat – tak naprawdę w ciągu mniej niż 50 lat – to będzie przez cały czas rosnąć. Kiedy niektóre z tych dzieci które tu są, będą w moim wieku, oto co stanie się za mniej niż 50 lat”. (Skok gwałtownie wzrasta.) “Widziałeś te wykresy? W ciągu mniej niż 50 lat to się wydarzy!”.

To, o czym Gore zapomniał wspomnieć, to fakt, iż wszystkie te tysiące lat danych geologicznych wskazują, iż wzrost stężenia dwutlenku węgla w całej historii następuje po wzroście temperatury, a nie do niego prowadzi. Oto współzałożyciel Greenpeace, Patrick Moore, wyjaśniający odkrycia naukowe na konferencji Global Warming Policy Foundation (konkrety są pomiędzy minutą 19:05 a 20:37):

Jeśli chodzi o efekt cieplarniany, który jest również niezbędny dla życia na Ziemi, naukowcy od lat wiedzą, iż istnieje znacznie silniejszy i bardziej rozpowszechniony gaz cieplarniany niż dwutlenek węgla. Nosi on nazwę “para wodna”. (globalchange.mit.edu)

Znany na całym świecie naukowiec i autor Jay Lehr przemawiał na niedawnej konferencji Heartland Institute, wyjaśniając skład naszej atmosfery.

Ten wykres jest nieco inny. Ma 10 000 punktów, z których każdy reprezentuje gazy cieplarniane. Zielone kropki to para wodna. Żółte to metan, a czarne to dwutlenek węgla. Te dwanaście kropek w prawym dolnym rogu, to całość efektu cieplarnianego związanego z dwutlenkiem węgla. Następny slajd przedstawia 10 000 kropek reprezentujących stężenia gazów w atmosferze. Wszyscy uczyliście się w liceum, iż 7800 z tych kropek to azot, 2100 to tlen, 93 to argon. Cztery kropki – cztery tysięczne atmosfery – 400 części na milion, to dwutlenek węgla. I tylko jedna z tych kropek jest tym, do czego my się przyczyniamy. Jak to możliwe, iż tak niewielka ilość gazu może zawiadywać termostatem naszej planety? Nie może.

Podczas gdy alarmiści ostrzegają, iż to ludzie są głównym czynnikiem przyczyniającym się do powstawania niebezpiecznych ilości CO2 i obwiniają ludzkość za letnie upały, amerykańska Narodowa Administracja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA) ma inne wytłumaczenie: mało nagłośnioną medialnie, ale bardzo dużą podwodną erupcję wulkanu, która miała miejsce na południowym Pacyfiku w styczniu 2022 roku. Erupcja ta wyrzuciła do atmosfery “ogromną ilość pary wodnej”, która “może tymczasowo ogrzać powierzchnię Ziemi” – ostrzega NASA. (www.nasa.gov)

Naukowcy opisali wówczas ilość wody dostarczonej do stratosfery – która znajduje się na wysokości od 8 do 33 mil nad powierzchnią Ziemi – jako bezprecedensowe dodatkowe 10 procent wody do tej już obecnej w tej warstwie atmosfery.

Kolejne opublikowane niedawno badania (www.esa.int) zwiększyły te szacunki do 13 procent. Europejska Agencja Kosmiczna nazwała erupcję “jednym z najbardziej niezwykłych wydarzeń naturalnych we współczesnej erze obserwacji”.

Laboratorium Napędu Odrzutowego NASA donosi, iż “nadmiar pary wodnej wyrzucony przez wulkan Tonga pozostanie w stratosferze przez kilka lat”, powodując tymczasowy efekt ocieplenia, który “rozproszy się, gdy nadmiarowa para wodna opuści stratosferę”.

Adwokat i pisarz Jeff Childers, na swoim blogu Coffee & Covid, odpowiedział: “Oto dlaczego korporacyjne media ignorują najbardziej dramatyczne wydarzenie klimatyczne we współczesnej historii: ponieważ nie można nałożyć biurokratycznych ograniczeń na podwodne wulkany”.

Pisząc dla American Thinker, Thomas Lifson dodał: “Zanim doszczętnie zubożejemy, próbując zmniejszyć emisje CO2 (jednocześnie patrząc na to jak Chiny bezceremonialnie je zwiększają), poćwiczmy prawdziwą naukę i nie wyciągajmy pochopnych wniosków na podstawie wyimaginowanego konsensusu “.

Rebecca Terrell (thenewamerican.com)

tłumaczył MR

Idź do oryginalnego materiału