Jak oszuści to zrobili?! Użyli policyjnego numeru, aby ukraść dziesiątki tysięcy

4 miesięcy temu
Dwoje mieszkańców Gdańska straciło 69 tys. zł, po tym jak dali się nabrać złodziejom, podającym się za policjantów i pracowników banku. W obydwu przypadkach popularna metoda oszustów została "uwiarygodniona" zaskakującym fortelem. Okradzionym wyświetlały się autentyczne numery telefonów komisariatu policji i infolinii banku. Jak przestępcy dali radę to zrobić?


Metoda "na wnuczka", "na policjanta" czy "na pracownika banku" jest stara jak świat, a mimo to, w mediach wciąż pojawiają się nowe historie okradzionych w ten sposób osób. W przypadku oszustów z Gdańska pojawił się jednak zaskakujący element fortelu, który mógł znacząco uwiarygodnić ich fałszywą opowieść.

Ukradli 69 tys. zł "na policjanta i pracownika banku"


Jak przekazał tvn24.pl, dwoje gdańszczan straciło 69 tysięcy złotych po tym, jak zadzwonili do nich złodzieje, podający się za pracowników banku i policjantów. Oszukane osoby przelały pieniądze na konta przestępców, którzy w obydwu przypadkach wykorzystali autentyczne numery telefonów komisariatu policji i infolinii banku.

Według Mariusza Chrzanowskiego z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, do pierwszego oszustwa doszło 14 grudnia. Ofiarą przekrętu padła młoda kobieta.

– Po południu do 22-letniej mieszkanki Gdańska zadzwonił oszust podszywający się pod pracownika banku. Mężczyzna powiedział, iż ktoś, posługując się danymi kobiety, zaciągnął kredyt. Pieniądze nie zostały jeszcze wypłacone i gwałtownie musi wystąpić o kredyt, aby sprawca nie mógł podjąć przyznanej pożyczki – opowiedział policjant.

Użyli prawdziwych numerów policji i banku


Zaraz potem do 22-latki zadzwonił kolejny oszust, który przedstawił się jako policjant, który akurat zajmuje się tą sprawą. W czasie rozmowy na telefonie pokrzywdzonej wyświetlił się prawdziwy numer komisariatu przy ulicy Platynowej. W oszustwie uczestniczyła też fałszywa specjalistka do spraw bezpieczeństwa banku, która miała uwiarygodnić poprzednie "rewelacje".

Finalnie kobieta przelała zaciągnięty kredyt na wskazane przez złodziei "techniczne konto banku". Później miała pójść na komisariat, gdzie czekał na nią rzekomy policjant prowadzący sprawę. Kiedy pokrzywdzona znalazła się na komisariacie, przekonała się, iż padła ofiarą oszustwa i właśnie straciła 38 tysięcy złotych.

Nie był to jednak koniec. Jeszcze tego samego dnia, przestępcom udało się omamić 59-latka z Gdańska, który przelał im 31 tysięcy złotych.

Kazali zainstalować dziwną aplikację


– Tu sprawcy zadziałali nieco inaczej. Mężczyzna dowiedział się od fałszywego pracownika banku, iż z jego konta właśnie są wypłacane pieniądze. Pracownik do spraw bezpieczeństwa pomoże uchronić jego oszczędności, jednak on sam musi natychmiast zainstalować na swoim telefonie specjalną aplikację – wyjaśnił funkcjonariusz.

Mężczyzna wypłacił oszczędności życia, by dzięki kodów blik wpłacić je na wskazane przez złodziei inne konto. Ponownie, podczas rozmowy na telefonie pokrzywdzonego wyświetlały się autentyczne numery infolinii banku. Dzięki zainstalowanej aplikacji oszuści mieli całkowity dostęp do telefonu i konta swojej ofiary.

Idź do oryginalnego materiału