Igły w cukierkach na Halloween. Zaskakujący finał sprawy, która wstrząsnęła całą Polską

7 godzin temu

Historia, która w kilka godzin obiegła polski internet, zakończyła się nieoczekiwanym wyjaśnieniem. Stand-uperka Aleksandra Radomska poinformowała w mediach społecznościowych, iż dzieci biorące udział w halloweenowej zabawie w Łodzi znalazły w czekoladkach metalowe igły. Wieść wywołała panikę wśród rodziców, jednak dziś już wiadomo, iż za całą sytuacją stało… dziecko.

Fot. Warszawa w Pigułce

Halloweenowy koszmar na Bałutach

Do zdarzenia doszło w łódzkiej dzielnicy Bałuty, w okolicach ulicy Marysińskiej. Dzieci, które zbierały słodycze, odkryły w kilku z nich metalowe igły. Aleksandra Radomska opublikowała zdjęcie przekrojonej czekoladki, w której widoczny był ostry przedmiot.

„Moja córka zbierała cukierki z koleżankami. I od kilku różnych osób dostała czekoladki z igłami w środku. Sprawdźcie słodycze waszych dzieci” – apelowała w swoim wpisie.

Choć wpis gwałtownie się rozszedł i wywołał ogromne emocje, łódzka policja początkowo nie potwierdziła otrzymania żadnego zgłoszenia. Rzeczniczka komendanta, nadkom. Aneta Sobieraj, zapewniła, iż służby są w kontakcie z rodziną, ale nie ma dowodów na szerzej zakrojone działanie.

Zaskakujący sprawca: małoletni i nieświadomy konsekwencji

Po kilku godzinach autorka posta przekazała aktualizację, która całkowicie zmieniła ton sprawy. Okazało się, iż igły w cukierkach umieściła osoba małoletnia, traktując to jako „żart”.

Radomska poprosiła internautów o zachowanie spokoju i powstrzymanie się od komentarzy wymierzonych w dziecko i jego rodzinę. „To był impuls, głupi wybryk, ale bez złych intencji. Bardzo proszę o zaniechanie ocen i snucia insynuacji. Moim celem było ostrzeżenie innych, nie wywołanie nagonki” – napisała.

Sytuacja pokazuje, jak błyskawicznie pojedyncza publikacja może przerodzić się w medialną burzę i wywołać falę strachu wśród rodziców.

Drugi incydent pod Poznaniem

W tym samym czasie w Luboniu pod Poznaniem doszło do innego niepokojącego zdarzenia. Według relacji policji, starszy mężczyzna zaatakował dwie dziewczynki, które uczestniczyły w halloweenowym „cukierek albo psikus”. Jedną z nich chwycił za rękę, drugą za pelerynę.

Jak podała mł. insp. Anna Klój z poznańskiej policji, mężczyzna miał być zdenerwowany wcześniejszym zachowaniem innych dzieci, które obrzuciły jego dom jajkami. Sprawą zajmuje się prokuratura.

Wnioski po niebezpiecznym Halloween

Oba przypadki pokazują, iż choć Halloween ma być zabawą, często wymyka się spod kontroli. Eksperci przypominają, by rodzice zawsze sprawdzali słodycze, które przynoszą dzieci, a także towarzyszyli im podczas wieczornych obchodów.

Choć historia z igłami w cukierkach na szczęście nie skończyła się tragedią, stała się przestrogą, jak cienka jest granica między „żartem” a realnym zagrożeniem.

Idź do oryginalnego materiału