Premier Hiszpanii Pedro Sánchez zapowiedział, iż w 2027 roku będzie ubiegał się o reelekcję, mimo podziałów na krajowej scenie politycznej i śledztw korupcyjnych dotyczących jego partii oraz najbliższego otoczenia.
– Rozmawiałem o tym z rodziną i z partią – powiedział Pedro Sánchez w wywiadzie dla Bloomberga. Dodał, iż jest przekonany, iż kierowana przez jego Hiszpańską Socjalistyczną Partię Robotniczą (PSOE) mniejszościowa koalicja będzie rządzić Hiszpanią przez trzecią kadencję.
Rodzina premiera ponownie znalazła się jednak pod lupą wymiaru sprawiedliwości. We wtorek (23 września) sąd okręgowy postawił bratu Sáncheza oraz dziesięciu innym osobom zarzuty nadużyć i handlu wpływami w związku. Chodzi o sprawę stanowiska w administracji publicznej, które miało zostać stworzone specjalnie dla niego.
Tymczasem żona premiera ma w sobotę (27 września) stanąć przed ławą przysięgłych pod zarzutem defraudacji publicznych środków.
Decyzje sądu ogłoszono w czasie, gdy Sánchez przebywał w Nowym Jorku wraz z królem Filipem VI i ministrem spraw zagranicznych Josém Manuelem Albaresem na 80. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Pytany przez dziennikarzy bronił niewinności swoich bliskich.
– Prawda z czasem wyjdzie na jaw – powiedział Sánchez. Zaledwie kilka tygodni wcześniej w wywiadzie telewizyjnym oskarżył on sędziów badających sprawy jego otoczenia o „polityczne uprzedzenia”.
Sánchez sprawuje urząd premiera od 2018 roku, kiedy socjaliści przejęli władzę po przegłosowaniu wotum nieufności wobec konserwatywnego rządu Mariana Rajoya, obalonego w związku z wielkim skandalem korupcyjnym w jego Partii Ludowej (PP).
W ostatnich miesiącach przecieki z policyjnych raportów wskazywały na sieć rzekomych ustawionych przetargów, łapówek i handlu wpływami sięgającą PSOE. Mimo narastającej presji Sánchez nie daje jednak sygnałów, iż mógłby ustąpić.