Gosia od najmłodszych lat była niewolnikiem rodziców

1 rok temu

Gosia od najmłodszych lat była niewolnikiem rodziców. Jej historia przez cały czas odzywa się głośnym echem traumy w jej życiu. Po latach podzieliła się z nami swoim koszmarem.

Gosia od najmłodszych lat przechodziła piekło

-“Pamiętam mój koszmar trwał latami. Nikt się mną nie interesował, tak jakbym od samego początku była sierotą. Wszystkiego musiałam uczyć się sama. Radości, przetrwania, samodzielności. Czy byłam kochana przez nich? W jakiś sensie chyba tak…”

Gosia dzisiaj ma 47 lat. Urodziła się w bardzo ubogiej rodzinie, ojciec alkoholik bez ludzkich uczuć, każdego dnia stosował wobec nie przemoc.

-“Byłam bita, już mając 7 lat uciekałam. Chowałam się po kątach by jego ciosy mnie nie dosięgły. Mój trud zawsze szedł na marne, dostawałam lanie o nic, a przez to, iż się chowałam byłam bita częściej.

-Moja mama by uciszać gniew pijanego ojca, szła z nim do łóżka. Odkąd pamiętam byłam zaniedbywana. Kiedy mama dbała o potrzeby ojca ja szwędałam się po ogrodzie głodna i wyziębiona. To było straszne.

Życie Gosi było pasmem nieszczęść. Nikt nigdy nie chodził do niej na zebrania do szkoły, nikt nie dbał o jej potrzeby.

– Miałam jeden zeszyt do kilku przedmiotów. Ciągle dostawałam za to uwagi. Pamiętam w drugiej klasie podstawówki nie przeszłam ponieważ mało kiedy byłam w szkole. Mama nie puszczała mnie do szkoły, bo z dnia na dzień popadała w coraz większa nerwicę i bała się zostać sama w domu. Tak bardzo tęskniłam za rówieśnikami, za normalnością.

-Chodziłam obtargana jak bezdomna. Nigdy nie miałam zimowych butów, ciągle byłam chora. Wyglądałam jak nędzaż. Z czasem mama po to tylko, by czerpać swoje korzyści nastawiała ojca na mnie, a on kiedy przychodził pijany wymierzał najgorsze baty.

-Wiele razy chodziłam głodna. To nie był głód taki zwykły. Byłam spragniona choćby chleba z masłem, nie wspomnę już o słodyczach, bo o nich mogłam sobie tylko pomarzyć. Nie miałam rodzeństwa, może to i dobrze bo cierpieliby tak jak ja, ale z jednej strony ubolewam nad tym ponieważ miałabym komu się zwierzyć.

Kochałam moją mamę

– Kiedy kończyłam 8 klasę rówieśnicy szykowali się do nowej szkoły zawodowej, a ja… Ja nie mogłam iść dalej do szkoły. Przecież ktoś musiał zostać z mamą w domu. Tak bardzo chciałam ukończyć wyższą szkołę. Tak bardzo chciałam wyrwać się z tego domu, ale bałam się bo mama zawsze skarżyła się ojcu na mnie kiedy tylko wspomniałam o swoich marzeniach.

-Ojciec sprowadzał kolesi do domu. Byłam przez nich molestowana od dziecka. Nikt mi wtedy nie pomógł.

-Kiedy miałam 16 lat tata sprzedał mnie za flaszkę wódki staremu typowi. To było straszne. Moja mama nie zareagowała. Bogaty typ ślinił się jak tylko patrzył na mnie. Często myślałam o tym, żeby uciec z domu, ale bałam się gniewu ojca.

Gosia mając 17 lat próbowała sobie odebrać życie

-Opamiętałam się gwałtownie zanim zrobiłam sobie większą krzywdę. Oni choćby tego nie zauważyli chociaż nosiłam opatrunek na nadgarstku. Później próbowałam tłumić swoją rozpacz sprawiając sobie ból. Okaleczałam się… Przyłożyłam gorące żelazko do ręki. Oparzenie było tak duże, iż rana się nie chciała goić. Moich ran nikt nie zauważał, nikt się nimi nie interesował. Kiedy rana gniła sama poszłam do lekarza wtedy zdałam sobie sprawę, iż nie tędy droga.

-Przez lata nie przyznałam się nikomu do tego, aż do dziś.

-Kiedy moje piekło się skończyło? Kiedy w wieku 20 lat uciekłam z domu, zabrałam trochę jedzenia do plecaka. Ważyłam 39 kilo. Byłam wrakiem. Nawiedzały mnie koszmary. Początki były ciężki, nie miałam się gdzie podziać. Dużo za dnia przebywałam w bibliotece po ucieczce z domu.

Gosi pomogła Pani Krysia, która pracowała w bibliotece. Kobieta zainteresowała się dziewczyną, która przychodziła codziennie i przeglądała książki, których i tak nie wypożyczała. Pani Krystyna była wdową, nie miała swoich dzieci ponieważ była po histerektomi z powodu raka macicy.

Nigdy mnie nie szukali

”- Moi biologiczni rodzice, nigdy mnie nie szukali, nie wiedzieli co się ze mną stało. Nigdy nie zgłosili mojej ucieczki, mojego zaginięcia. Widocznie byłam im obojętna”.

Pani Krystyna dała dach nad głową Gosi. Dzięki jej pomocy Gosia skończyła wyższą szkołę i znalazła dobrą pracę.

-Po latach czułam wyrzuty sumienia, iż zostawiłam swoją mamę. Kochałam ją w jakimś sensie. Kiedy miałam 30 lat pojechałam tam… Pojechałam prosić o wybaczenie swoją mamę, iż uciekłam z domu.

– Ojciec przywitał mnie w drzwiach, pijany. Krzyczał, iż jestem potworem i nigdy nie powinnam się urodzić. Chciał mnie uderzyć butelką, ale uciekłam.

– Od sąsiadki dowiedziałam się, iż mama przebywa w ośrodku psychiatrycznym. Pojechałam tam. Odszukałam ją. Wyglądała strasznie. Nie poznała mnie. Była jak amoku. Nie reagowała na nic. Od lekarzy dowiedziałam się, iż trafiła tam niedawno.

-Jeździłam do niej codziennie, chciałam tak bardzo zagłuszyć wyrzuty sumienia, iż uciekłam z domu i ją zostawiłam. Mama zmarła 2 miesiące po tym jak odnalazłam ją w szpitalu. Tak bardzo mnie to dręczy.

-Ojciec nie przyszedł choćby na pogrzeb mamy. Nie interesował się niczym. Chociaż od tamtego dnia minęło tyle lat nie radze sobie z tym, iż uciekłam z domu zostawiając mamę z tyranem, który wykończył ją psychicznie.

Gosia jest wdzięczna Pani Krysi za nowe życie, to lepsze. Dzięki jej pomocy wiedziała co to bezpieczeństwo, dobro, euforia i miłość. Pani Krystyna zmarła 10 lat temu. Gosia założyła swoją rodzinę. Sama została mamą. Jej córeczka Zosia ma 4 latka.

-Mój mąż, moja córeczka to bezpieczna przystań. Chociaż nie pozbyłam się koszmarów i wyrzutów sumienia wiem, iż jestem kochana i bezpieczna. Mój ojciec zapił się śmierć, wiem tylko tyle. Pomimo krzywdy jaką nam zadał odwiedzam jego grób.

Syna odwiedzamy w więzieniu, a wnuczkę nam odebrano (zaginieniprzedlaty.com)

Idź do oryginalnego materiału