W poniedziałek (25 listopada) zapadł wyrok w dużym procesie dotyczącymi reprywatyzacji stołecznych nieruchomości. Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił prawie wszystkich oskarżonych w tej sprawie.
Na ławie oskarżonych zasiadało kilkanaście osób, m.in prawnicy i byli urzędnicy ratusza. To obracający roszczeniami Mirosław B., jego współpracownik i pełnomocnik Krzysztof D., Jacek W. i Iwona P.-Ś. – główni specjaliści w Biurze Gospodarki Nieruchomościami urzędu miasta, Kamil D. – inspektor w Biurze Gospodarki Nieruchomościami, Jakub Rudnicki (wyraził w sądzie zgodę na publikację danych osobowych – PAP) – zastępca dyrektora BGN, Gertruda J.-F. – naczelnik w BGN, Mariusz P. – kierownik w BGN, a także Jerzy M., Jerzy B., Alina D., Bogusława D.-R. – radcowie prawni w BGN i Leszek Z. – notariusz.
W poniedziałek (25 listopada)Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił prawie wszystkich oskarżonych. Karę 1,5 roku więzienia i grzywnę w wysokości 20 tys. zł wymierzył jedynie Jackowi W. Wyrok jest nieprawomocny.
Sędzia Wojciech Małek na początku uzasadnienia wyroku zwrócił uwagę na dekret Bieruta, który przez wiele osób był uznawany za przepisy wyrządzające szkodę obywatelom.
– Naprawa krzywd wyrządzonych stosowaniem dekretu powinna odbyć się przez uchwalenie stosownej ustawy
– podkreślił sędzia.
Zaznaczył, iż z czasem wykształciła się grupa osób, która zaczęła skupować roszczenia do nieruchomości warszawskich, traktując to jako normalną działalność biznesową. Wśród nich są pełnomocnicy stron ubiegających się o nabycie praw do nieruchomości warszawskich, którzy jednocześnie na członków najbliższej rodziny bądź osoby w inny sposób z nimi powiązane nabywali te roszczenia.
– Tego rodzaju działania zaczęły budzić liczne wątpliwości i przerodziły się w postępowania karne
– wskazał sędzia.
Dodał, iż takich postępowań jest w sądzie kilka, a jedno zakończyło się prawomocnym wyrokiem uniewinniającym.
Sędzia wskazał, iż ta sprawa zawiera dwa rodzaje zarzutów: urzędnicze i związane z wręczeniem łapówki. Zaznaczył, iż najpoważniejszy zarzut, jaki został postawiony Mirosławowi B., dotyczy wręczenia korzyści majątkowej Jakubowi Rudnickiemu, który nie ma postawionego zarzutu przyjęcia tej łapówki.
Miało chodzić o 2 mln zł za uzyskanie pozytywnej dla Mirosława B. decyzji. Prokuratura oparła oskarżenie na zeznaniach. Niektóre z nich oskarżeni podważali.
– Wyrok skazujący nie powinien być oparty na dowodzie, którego sąd nie mógł przeprowadzić, bądź oparty na dowodzie, który jest decydujący dla rozstrzygnięcia o winie osoby oskarżonej
– powiedział sędzia.
Dodał, iż oskarżeni muszą mieć zapewnione minimum praw do obrony.
Zarzuty przyjęcia łapówki zostały też podstawione Jackowi W. i Kamilowi G. W obu sprawach decydujące miały być zeznania Roberta N., który zmarł przed przesłuchaniem go przez sąd.
– Pozostałe dwa zarzuty oparte są na zeznaniach innego świadka, którym sąd dał wiarę i uznał Jacka W. winnym
– zaznaczył sędzia Małek.
Zarzut przyjęcia łapówki 20 tys. zł za nieruchomość przy Saskiej 56 usłyszał Kamil D. Jednak, jak wyjaśnił sędzia, decyzja miała zostać wydana wcześniej niż Kamil D. miał przyjąć łapówkę.
– Prokuratura wie, iż urzędnikowi przysługuje prawo do swobodnej oceny dowodu. Urzędnik ma prawo się pomylić, a zatem prokuratura postawiła zarzuty urzędnikom jedynie co do czynności, które mieszczą się w tzw. dowolnej ocenie dowodów, kiedy to w sposób oczywisty te oceny dokonane przez urzędników były niesłuszne
– wskazał w ustnym uzasadnieniu sędzia Wojciech Małek.
Podkreślił, iż sąd przeprowadził w tym postępowaniu wiele czynności dowodowych.
Proces trwał ponad trzy lata
Po wyroku sprawę skomentował Jakub Rudnicki, który zaznaczył w rozmowie z PAP, iż jest to już trzeci wyrok uniewinniający go. „W tych politycznych procesach” – podkreślił.
– To totalna porażka prokuratury. Przypomnę o specjalnym zespole kilkunastu najlepszych prokuratorów. A oto jest efekt ich i CBA wieloletniej pracy. Niech wszyscy w Polsce odpowiedzą sobie na to, czy warto było robić tę hucpę polityczną pana Patryka Jakiego, aby wygrał on wybory w Warszawie i zniszczył życie wielu ludzi
– powiedział Rudnicki.
Proces trwał ponad trzy lata. Ruszył w kwietniu 2021 r. Oskarżonym zarzucono popełnienie łącznie 37 przestępstw. Według prokuratury stołeczne nieruchomości – mimo braku podstaw do zwrotu – były przejmowane za łapówki. Prokuratorzy oszacowali, iż szkoda wyrządzona spadkobiercom i Skarbowi Państwa wyniosła 91 mln 603 tys. 760 zł. Z kolei kwota wręczonych łapówek miała osiągnąć 2,1 mln zł.
Chodzi o nieruchomości położone przy ulicach: Mokotowskiej 63 oraz 40, Emilii Plater 15, Mazowieckiej 12, Chopina 16, Poznańskiej 14, Hożej 23/25 oraz 25, Saskiej 56, Schroegera 72, Marszałkowskiej 141, Nowy Świat 28, a także przy placu Defilad.