Fotoradar-widmo pod Płockiem? Tak gmina walczy z drogowymi piratami

1 miesiąc temu
Zdjęcie: foto Gabriela Bieńkowska


W pobliżu Płocka znajduje się kilka radarów. Większość kierowców pewnie dobrze wie, iż musi zwolnić w Łącku czy Nowym Duninowie. Według informacji Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, do lipca 2026 r. kolejne urządzenia mają stanąć również w:

  1. Goślicach (DK 60);
  2. Grabinie (DK 60);
  3. Rębowie (DK 50);
  4. Sierpcu (DK 10);
  5. Słupnie (DK 62).

Okazuje się jednak, iż na terenie gminy Słupno, a konkretnie w miejscowości Borowiczki-Pieńki, pojawiła się dodatkowa "żółta skrzynka". Co ciekawe, mieści się ona na terenie prywatnej posesji, a przy jezdni nie ma żadnego oznakowania, które informowałoby o pomiarze prędkości.

Dlaczego?

- Oczywiście jest to atrapa, sfinansowana przez gminę. Stoi na terenie posesji, co już wyklucza możliwość, aby był to funkcjonujący fotoradar - przekazała nam sołtys Borowiczek-Pieńków, Anna Banka.

Cel zamontowania żółtego "postrachu kierowców" był prosty - ma on zmobilizować ich, by zdjęli nogę z gazu i dostosowali prędkość do warunków na drodze.

Czy atrapy fotoradarów są legalne?

Wielu osobom od razu nasuwa się to pytanie. Z pomocą przychodzą podobne historie, które miały już miejsce w Polsce.

W sierpniu tego roku, nowy "fotoradar" zwrócił uwagę kilku kierowców w Legnicy. Zaniepokojeni zgłosili ten fakt policji, jednak funkcjonariusze powiedzieli jasno: wszystko jest zgodne z prawem.

- Nie ma przepisu zakazującego, aby urządzenie stało na prywatnej posesji, jeżeli - co najważniejsze - atrapa nie rejestruje obrazu ani dźwięku przejeżdżających samochodów - przekazała Jagoda Ekiert, oficer prasowa KMP w Legnicy, w rozmowie z Radiem Wrocław.

Podobna sytuacja miała miejsce w zeszłym roku we wsi Wielki Buczek. W tym wypadku służby także były jednomyślne i nie dopatrzyły się żadnych nieprawidłowości.

Idź do oryginalnego materiału