Wyobraź sobie, iż podpisujesz umowę na internet, prąd albo siłownię. Cieszysz się, bo dostałeś rabat na start – pierwszy miesiąc za 1 zł, zniżka 50% przez kwartał, bonus 100 zł na początek. Mija kilka dni, zrezygnowałeś, bo usługa nie spełniła oczekiwań. Sprawa zamknięta? Nie do końca. Po chwili przychodzi faktura: dopłata 49 zł, 99 zł, czasem i więcej. Dlaczego? Bo nie skorzystałeś z… rabatu.

Fot. Warszawa w Pigułce
Historia Marty, czyli zniżka, która wróciła jak bumerang
Pani Marta podpisała umowę z dostawcą internetu. Promocja: pierwszy miesiąc za złotówkę. Sprzęt przyszedł po tygodniu opóźnienia, router nie działał. Zrezygnowała zgodnie z regulaminem, wszystko legalnie. Ale miesiąc później – faktura na 99 zł. Za co? Za utracony rabat.
W regulaminie była wzmianka: „W przypadku rozwiązania umowy przed upływem 6 miesięcy od aktywacji usługi, udzielony rabat zostanie cofnięty i naliczona zostanie standardowa opłata”. Małym druczkiem. Bez gwiazdki przy ofercie. Brzmi absurdalnie, ale to coraz popularniejsza praktyka. Firmy traktują rabaty jak warunkową nagrodę. Skorzystasz? Super. Zrezygnujesz wcześniej? To oddaj. choćby jeżeli nigdy nie zapłaciłeś pełnej kwoty.
Czy to w ogóle zgodne z prawem?
Prawo dopuszcza promocje warunkowe. Firma może zaoferować rabat pod warunkiem, iż klient zostanie przez określony czas. Problem pojawia się, gdy zapisy są niejasne albo nie zostaną odpowiednio wyeksponowane.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów już kilkukrotnie interweniował w sprawach tego typu. W 2022 roku UOKiK postawił zarzuty m.in. znanej firmie oferującej dostęp do internetu, która odbierała klientom rabaty promocyjne po wcześniejszym rozwiązaniu umowy lub nieterminowej płatności, bez jasnego poinformowania ich o konsekwencjach. Urząd uznał, iż prezentowanie cen z rabatem jako domyślnych, a następnie ich cofanie, może wprowadzać konsumentów w błąd i naruszać ich zbiorowe interesy.
Z perspektywy podatkowej, nie jest to klasyczna kara umowna. To raczej korekta warunków finansowych umowy. Ale nie można mylić tego z opłatą manipulacyjną czy karą za odstąpienie. jeżeli regulamin jasno tego nie przewiduje, klient ma prawo reklamować taką dopłatę, a w skrajnych przypadkach skierować sprawę do rzeczników konsumenta.
Na co uważać i jak się bronić?
- Czytaj regulaminy promocji, choćby te z gwiazdką.
- Jeśli rezygnujesz wcześniej – sprawdź, czy rabat nie był warunkowy.
- Nie płać od razu. Złóż reklamację, zapytaj o podstawę prawną.
- Masz prawo do odstąpienia w ciągu 14 dni przy umowach zdalnych.
Trudno powiedzieć, czy to chwilowa moda, czy nowy trend w umowach. Ale jedno jest pewne: jeżeli zniżka staje się haczykiem, to warto się dwa razy zastanowić, zanim podpiszesz umowę „na promocji”. W przeciwnym razie może się okazać, iż najdroższe są właśnie te rzeczy, które miały być „za darmo”. Kiedyś było takie przysłowie: „Oszczędnych nie stać na promocje”.