Farmus: Kto z Wami stał na Konwoju Wolności?

goniec.net 3 dni temu

Nie zapominajcie, kto z Kanadyjczykami stał na Konwoju Wolności
Wydawałoby się, iż skoro ktoś nam pomaga, i pomagał przez dłuższy czas, to powinniśmy temu komuś być wdzięczni, nie? No chyba, że… Dalej oczekujemy tej pomocy, wydaje nam się to oczywiste, iż ją zawsze mieć będziemy, a jak nie, i pomoc jest wstrzymana, albo ogrodzona warunkami, to nóżką potupiemy ze złości. No bo jak to? Cały czas nas wspierał, a teraz co? Fochy stroi? To mu pokażemy, bez pomocy się obejdziemy i pokażemy. Tylko nie wiadomo co?
I tak jest z Unią Europejską i jej państwami, choćby z tymi, takimi jak Francja i Anglia, które należą do klubu mocarstw nuklearnych. Przez całe lata, wręcz całe dekady, opierały swoją siłę na mocy militarnej Stanów Zjednoczonych. choćby się ze swoich zobowiązań natowskich nie wywiązywały. Zgodnie z tymi zobowiązaniami, każdy państwo NATO powinno wydawać 5% swojego PKB – Produktu Krajowego Brutto (po angielsku Gross Domestic Product, czyli GDP) na zbrojenia. Nie wydawali, bo liczyli, iż w razie czego Stany ich obronią. Nie wydawali należnych 5% oprócz Polski.
Tylko… Polska nie jest tak potężną gospodarką jak nam się wydaje, i pomimo tego, iż wiele państw unii europejskiej nie wydaje 5% swojego PKB na zbrojenia, to wydaje w sumie znacznie więcej niż Polska. Nie dziwcie się temu, bo chociażby taka potężna Turcja (trzy razy większa niż Polska, z prawie dwukrotną liczbą ludności) wydaje globalnie więcej na zbrojenia niż Polska. Podobnie Niemcy, Francja, Włochy, choćby Kanada. Dziwi was to? Mnie też zdziwiło, ale widać od marzeń o potędze, buduje się potęgę.
Dla dociekliwych podaję jedno ze źródeł: Jacek Frączak, Business Insider z 10 lipca 2023. Czyli bez Stanów pozostali członkowie NATO tracą trzy/czwarte swojej potęgi. Oczywiście w zestawach członkowskich NATO nie ma Unii Europejskiej, bo czyż jest to w ogóle państwo?
Jak do tej pory to oprócz narzucania swoim członkom biurokracji, która doprowadziła do potężnego zastoju gospodarczego w Europie, i narzucania krajom członkowskim jakichś lewacko liberalnych bredni (chociażby takiej o przyjmowaniu nieograniczonej liczby imigrantów, czy takiej gdzie jest to wybór wolnej deklaracji czy jest się kobietą, czy mężczyzną, czy takiej gdzie się szydzi z dorobku kulturalnego Europy, chociażby tak jak na ceremonii otwarcia Olimpiady w Paryżu w zeszłym roku), to nie ma takiego państwa jak Unia Europejska, pomimo tego, iż podczas wywołanej histerii w czasie Covidu, kraje członkowskie pozwoliły na ściąganie indywidualnych podatków!
Więc jeżeli Unia Europejska nie ma swojej armii, a chce ją mieć, to musi najpierw zmienić swoje traktaty założycielskie i członkowskie. Przecież ani Polska, ani inne kraje Unii Europejskiej nie przystępowały do unii (Polska w 2004), żeby unia je broniła militarnie. No tak wtedy to były inne czasy, i aż do niedawna Rosja miała być sprzymierzeńcem Unii Europejskiej ponad głowami (i pod oceanami jak w przypadku rurociągów na dnie Bałtyku Nord Stream 1 & 2) Europy Środkowej. My mieliśmy zostać w tyle. W dżungli zacofania.
Pamiętacie jak prezydent Francji Emmanuel Macron ogłaszał Europę dwóch prędkości? Niestety nie był w tej koncepcji odosobniony, a szczególnie zaciekle o to dbał obecny sekretarz generalny NATO Mark Rutte, były premier Holandii. Ostatnio (od czasu zmian kulturowych i obyczajowych zadeklarowanych przez prezydenta Trumpa) kategorycznie zaprzecza, iż jest gejem, choć wcześniej zaprzeczał mniej kategorycznie, a nas Polskę i Węgry jako premier Holandii publicznie linczował za anty LGBT postawy, szczególnie za niedopuszczenie LGBT propagandy w szkołach. Naprawdę? A kiedy to w Polsce lesbijki i pederaści byli kryminalistami i kastrowani? Nie tak jak do niedawna w Holandii. A teraz zmiana! Teraz jak się chce zostać dalej sekretarzem generalnym NATO to trzeba się trzymać na baczności, co się robi, i co się mówi. Nie tylko zresztą on. Bo proszę.
Na naszym kanadyjskim podwórku mamy faceta, który jest jak nic odpowiedzialny za biedę w jaką Kanadę wtrącili liberałowie, od czasu swoich rządów czyli od 2015. I co? Zmienił zdanie.
Obecny premier Kanady Mark Carney – nigdy do niczego nie wybrany, a premier Kanady – postanowił zlikwidować ‘carbon tax’, czyli znienawidzony przez Kanadyjczyków podatek węglowy.
Ten podatek węglowy, już jest zły w mniemaniu obecnego premiera Kanady – zły i do zniesienia. Ale wcześniej sam go swoją polityką wyższych sfer bankowych (czytaj na poziomie banku światowego i Rothschildów i podobnych rodzin) wciskał mam w gardło, i jeszcze udowadniał z pozycji gubernatora najpierw banku Kanady, a potem gubernatora Banku of England, iż to jest dla nas dobre. Proszę zwrócić uwagę, iż oba stanowiska gubernatorów banków to były czyste nominacje, z najwyższego nadania. I co, tylko dlatego, iż ten nasłany niby to polityk ładnie przemawia, to jest wart, żeby na niego głosować?
Ocknijcie się. On reprezentuje tę samą partię liberalną, i jej linię, zanegowania wszystkiego czym Kanada jest. To za czasów tego rządu liberalnego (od 2010 roku), Kanada stanęła w miejscu, a raczej się cofnęła. Rządowy skandal za skandalem, narkotyki (legalne) na każdym kroku. Ostatnio doszło do następnego skandalu, kiedy to w miejskiej bibliotece w Belleville, Ontario, gdy zaniepokojeni rodzice zwrócili uwagę, iż w toalecie z której korzystają dzieci dwóch takich się szprycuje narkotykami, zostali pouczeni, żeby oni (ci skarżący się rodzice) zadzwonili na policję. Nie biblioteka, nie strażnik, nie pracownik biblioteki, ale rodzice? Znowu, gdzie my żyjemy, skoro narkoman ma więcej praw niż dzieci korzystające z biblioteki. Narkomana się chroni, dzieci nie. I do wszystkiego tego doprowadził liberalny rząd w Kanadzie.
Dekryminalizacja narkotyków, tak, ochrona dzieci i społeczeństwa na dalszym planie. Przykłady można mnożyć, ale w chwili obecnej chodzi o to aby powiedzieć STOP!
Nowy premier liberalny Mark Carney (tak, ten nigdzie i przez nikogo nie wybrany) ogłosił, iż wybory federalne w Kanadzie odbędą się 28 kwietnia (poniedziałek). Czyli w czasie kluczowym i dramatycznym w historii Kanady znów nie będzie parlamentu, bo będzie zawieszony przez pięć tygodni, aż do wyborów. A wcześniej poprzedni liberalny premier Kanady Justin Trudeau zawiesił parlament, bo został zmuszony do rezygnacji przez swoich w styczniu bieżącego roku. jeżeli nie ma parlament, to kto w takim razie w tym czasie dba o nasze interesy? Znowu kiwająca główka, co znowu nie wróży niczego dobrego.
Zaznaczcie sobie ten dzień – 28 kwietnia w kalendarzu i koniecznie idźcie głosować. Tylko pilnujcie, żeby nie wybierać tych samych, którzy nas od wielu lat, już tak dynastycznie robią w głupka. Etnicy (a tym samym my) nie są już w ciemię bici, tak jak kiedyś. Pokażmy co to znaczy Kanadyjczyk, przed którym się nie trzeba chować, a który potrafi sam, dbać o swoje interesy.

Koniec z liberalnymi skandalami!
I pamiętajcie, iż to Pierre Polievere (Conservative Party of Canada) stał z nami w Konwoju Wolności, wtedy kiedy przedstawiciele rządu liberalnego się pochowali i rozmawiać nie chcieli.

Alicja Farmus,
Toronto, 23 marca, 2025

Idź do oryginalnego materiału