Pierwszy raz sprawą związaną z jego zabójstwem zająłem się ponad dwadzieścia lat temu w „Magazynie 997”. Później materiały o tej zbrodni publikowałem w różnych mediach, m.in. w „Angorze”. Upłynęło wiele czasu, gdy dotarła do mnie informacja, iż sprawca został zatrzymany i ma to związek z telewizyjnym „Magazynem Kryminalnym 997”.
To był rok 1999. Pan Edward, już były marynarz, od dłuższego czasu prawie nie opuszczał domu. Jedynie kiedy otrzymywał rentę, znikał na 2 – 3 dni. Sporą część pieniędzy zwykle przepijał, a potem miesiąc przykładnie spędzał w domu.
Zimą 3 lutego 1999 roku bohater tej opowieści od rana nerwowo kręcił się po domu, czekając, aż będzie mógł pójść odebrać pieniądze. Około godziny 12 opuścił dom i swe kroki skierował na pocztę przy ulicy Morskiego Pułku Strzelców nr 24 w Gdyni. Tam odczekał w kolejce i odebrał… 370 złotych. Tyle wynosiła jego renta. Gdzie dokładnie przebywał do godziny 19 tego dnia, nie udało się ustalić. Prawdopodobnie wałęsał się po mieście. To, co udało się śledczym odtworzyć z tego dnia, to jego wizyta, około 19, w pijalni piwa „Arkadia” przy ulicy Władysława IV. Tam właśnie poznał kobietę, która była w towarzystwie mężczyzny, prawdopodobnie przyszłego zabójcy. Nie udało się stworzyć jej portretu pamięciowego.