Dwie wersje śmierci Damiana. "Nie wyglądał, jakby spadł, tylko jakby dostał niezły łomot"
Zdjęcie: Damian Pawełoszek (drugi od lewej) z kolegami
Koledzy Damiana o jego śmierci dowiadują się późnym wieczorem, gdy policjanci zwalniają ich z aresztu. Wszyscy słyszą niemal to samo: "Wasz kolega wdrapał się na słup i spadł". Nie wierzą w ich wersję. Gdy jadą na miejsce tragedii, zachodzą w głowę, w jaki sposób Damian, który miał lęk wysokości i problemy z kolanem, mógł przejść przez ogrodzenie z drutem kolczastym, nie raniąc sobie dłoni, a potem wspiąć się na maszt bez pomocy drabiny. Kiedy widzą jego twarz przed pogrzebem, nabierają jeszcze większych wątpliwości. – Nie wyglądał, jakby spadł, tylko jakby dostał niezły łomot – mówią zgodnie. Przypuszczają, iż stoi za tym policja.