Duch naszych czasów / owsianko

publixo.com 3 tygodni temu

Autorytety odchodzą w glorii niesławy. Okopy i barykady rosną. Inżynierowie dusz salwują się ucieczką. Literatura traci koronę i robi za wieśniaka. Nauka leży na peryferiach znaczenia. Polityka parszywieje, a przemowy ex cathedra - denerwują. Dusi nas relatywna przyzwoitość, nuży komercjalizacja życia, zadziwia fascynacja poznawaniem nielaurkowej historii, męczy kwestionowanie dobrych rozwiązań i wkurza mozolna praca nad ich niszczeniem. Zapanowało luzackie podejście do rzeczywistości. Nastąpił okres gaworzenia. Zaczęły się liczyć absurdalne przekonania. Wiedza i doświadczenie okazały się zbędne. Okrzyknięto je mianem nudziarstwa, moralizowania, zrzędliwości.

Bimbający stosunek do namacalnych faktów zaczął cechować dzisiejsze społeczeństwo; wykształcone w stopniu beznadziejnym i zarozumiałym, arbitralnie wypowiada się na temat spraw, o których nie ma pojęcia. Składa się z mędrców płci obojga i nie zamierza zejść ze sceny. Znaczna część tej arystokracji wątłego ducha ma pochodzenie odwieczne i dożywotnie: dawało się we znaki już przed wynalezieniem koła i pragnie przez cały czas urządzać wnukom życie na przypiecku.

Przebywamy w świecie narzuconym, skonstruowanym przez Osobnika Nieszczególnego. W krainie strachu, agresji i groteskowych recept na cokolwiek. Żyjemy w otoczeniu farfocli, płaskich przekonań i naciąganych ocen - A kiedy o tym mówię, Obywatel Dyzma powiada, iż wydziwiam. I pyta: `jak mogę istnieć bez magla i plotek, trupów i ofiar, przemocy i katastrof? Co to za życie bez gwałtów, morderstw i zwłok rozmazanych na ścianie? Jak nie pokazywać strumieni krwi, obejść się bez ofiar i malowniczych dramatów? Jak potrafię utrzymać się na powierzchni wydarzeń bez codziennej dawki zgrozy? Przecież to balsam dla oczu, słuchu i powonienia! ! A generalnie, to chcą tego Ludzie!`

Po chwili odrzekłem słowami Rochefoucauld: „zawsze mamy dość siły, aby znieść cudze nieszczęście. Każdą cząstką tajemnych myśli pragniemy znaleźć się w miejscu dawniej opuszczonym, w miejscu żyjącym tylko we wspomnieniach o czasie naszej zanikającej młodości. Chcemy, ale cóż z tego, skoro dociera do nas, iż złudzeniem jest myśl o nieskażonych powrotach do przeszłości, ponieważ choćby jeżeli nastąpi cud i nagle stanie się tak, jak sobie wymarzyliśmy w najśmielszych snach, rzeczywistość będzie miała już dla nas inną formę i czego innego będziemy od niej oczekiwać.

Odkąd zaczniemy porozumiewać się, a nie tylko okładać kijami, urośnie nam słownictwo. Jego używalność rozwinie się, ponieważ zajdą w nas przemiany. Mentalne, obyczajowe np. Do łask wrócą pojęcia znane, drogocenne, pielęgnowane przez pokolenia, stawiane na narodowych piedestałach, jak Bóg, Honor, Ojczyzna. Na razie ich nie ma, na razie są obśmiewane, niemodne, a ten co mówi o Miłości, Patriotyzmie, kto nawołuje do poznawania dziejowych procesów i stale obecnej w nas historii – uważany jest za oszołoma.
Mamy tego świadomość: stare autorytety zakryte zostały nostalgicznym kurzem zapomnienia. Zmieniły się gusty, przyzwyczajenia i znaczenia. Inną miarę przykładamy do zjawisk zachodzących onegdaj, innymi kryteriami ocen posługujemy się teraz.

Wiemy, iż całkowite powroty nie są możliwe, bo i my przez ten czas zmieniliśmy się tak bardzo, iż gdy trafiamy do miejsc, w których byliśmy niegdyś, jesteśmy już zupełnie innymi ludźmi, a nasze reakcje, zmysły i doświadczenia, uległy metamorfozie; co innego nas smuci, co innego bawi, dostrzegamy więc, iż i nasz charakter, nasze podeście do życia, do krewnych, bliskich, sąsiadów, to wszystko, co niegdyś stanowiło o naszym charakterze, ustąpiło huraganom przemian.

Chcę pisać o łąkach pachnących poezją. Zamiast rozwodzić się nad głupawkami, pragnę zwiedzać, podróżować, być wolnym od przesądów i urojeń. Otaczać się mądrzejszymi od siebie i czerpać z nich wzór. Do kogo czuć sympatię, a komu pokazać drzwi”.

Jednak po jego rozpaczliwie tępej minie poznałem, iż nie wie, o co mi chodzi.
Idź do oryginalnego materiału