REKLAMA
Zobacz wideo
Marcin Kruszewski o walce uczniów o swoje prawa: Bez wsparcia rodziców będą mieli związane ręce
Z relacji służb wynika, iż kontakt z panią Raisą był utrudniony. Kobieta nie posiadała kompletu wymaganych dokumentów, dlatego interweniowała policja, która sporządziła stosowną notatkę. Sprawą zajmuje się Wydział ds. nieletnich i patologii, który po zebraniu materiałów może skierować wniosek do sądu rodzinnego. Rodzina już wcześniej szukała pomocyPani Raisa wraz z synami w wieku 9 i 13 lat trafiła do Centrum Kultury Prawosławnej w Warszawie. Jak potwierdza dyrektor placówki, ks. prot. dr Andrzej Lewczak, rodzina była już wcześniej pod ich opieką. - Bardzo mało mówi o sobie i swoich problemach. Do Polski trafiła w poszukiwaniu bezpieczeństwa i stabilizacji. Choć nasze centrum nie jest placówką specjalizującą się w pomocy osobom bezdomnym, w czasie kryzysu humanitarnego po wybuchu wojny w Ukrainie - tak jak wiele innych instytucji - zaangażowaliśmy się w działania pomocowe na rzecz uchodźców - wyjaśnia duchowny w rozmowie z Onetem. Kobieta wcześniej dobrowolnie zrezygnowała z pomocy CKP, jednak brak stabilizacji finansowej i trudności w odnalezieniu się w nowym otoczeniu sprawiły, iż rodzina ponownie popadła w kryzys. - W jej przypadku była to suma trudności związanych z odnalezieniem się w nowej rzeczywistości oraz brakiem stabilnych dochodów. (...) Czasem drobny kryzys potrafi uruchomić lawinę problemów. (...) Dzieci zostały skierowane do szkoły, natomiast aktualnie jest duży problem z ich absencją w tej placówce. Pani ma problem ze znalezieniem pracy - dodaje ks. Lewczak.Biuro Obrony Praw Dziecka zabiera głosBiuro Obrony Praw Dziecka zapowiedziało, iż złoży zawiadomienia do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy publicznych. Według organizacji służby nie zareagowały adekwatnie do sytuacji. Dzieci wielokrotnie znajdowano w miejscach, w których nie powinny przebywać bez opieki.
"W naszej opinii policjanci i strażnicy miejscy pozostawiając te dzieci same, bez pomocy, mogli dopuścić się niedopełnienia obowiązków służbowych oraz przestępstwa, związanego z nieudzieleniem pomocy osobie znajdującej się w niebezpieczeństwie. Funkcjonariusze powinni byli odwieźć te dzieci do odpowiedniej instytucji opiekuńczej już po pierwszym ich spotkaniu, kilka miesięcy temu. Następnie powinni byli wystąpić do sądu rodzinnego z wnioskiem o zbadanie sytuacji małoletnich" - podkreśla Biuro Obrony Praw Dziecka w swoim wpisie na Facebooku. Organizacja zapowiada również skierowanie wniosku do sądu rodzinnego o zbadanie sytuacji chłopców i objęcie ich odpowiednią opieką.Chcesz dodać coś od siebie? Napisz na adres: [email protected]

1 godzina temu










English (US) ·
Polish (PL) ·
Russian (RU) ·