"Dom dobry" był nam cholernie potrzebny. Lawina zgłoszeń od ofiar przemocy

3 godzin temu
"Dom dobry" Wojtka Smarzowskiego wywołał lawinę zgłoszeń. Telefon Feminoteki rozdzwonił się jak nigdy. Kobiety dotknięte przemocą domową ruszyły po pomoc. – Skoro tak wiele osób potrzebuje impulsu, aby zobaczyć w tych historiach siebie i poczuć gotowość do sięgnięcia po wsparcie, oznacza to, iż ciągle traktujemy przemoc jako coś ukrytego. Wielu ludzi myśli: "tak było u mojej babci, tak było u mojej mamy, więc tak wygląda świat". Tylko iż nie musi tak wyglądać – mówi w rozmowie z naTemat.pl Joanna Gzyra- Iskandar z Fundacji Feminoteka.


Aleksandra Tchórzewska: Pamięta pani dokładnie ten moment, kiedy przeciwpomocowy telefon Feminoteki zaczął się urywać?

Joanna Gzyra- Iskandar, rzeczniczka ds. przeciwdziałania przemocy wobec kobiet w Fundacji Feminoteka: Już pod koniec października zauważyłyśmy, iż dzwoni do nas więcej kobiet niż zwykle. zwykle odbieramy około 120 –130 telefonów miesięcznie, a w październiku było ich już 140.

W listopadzie padł rekord: ponad 300 zgłoszeń! Nigdy wcześniej nie miałyśmy do czynienia z taką liczbą kontaktów.



Kobiety mówiły: zobaczyłam "Dom dobry" i zrozumiałam, iż też doświadczam przemocy?


Kobiety w ogóle rzadko używały słowa "przemoc". Zamiast tego opisywały konkretne sytuacje i zachowania sprawców, mówiły o swoich emocjach, ale też pytały, czy to, czego doświadczają, można już nazwać przemocą. Zastanawiały się, czy ich sytuacja jest dla nich zagrożeniem, czy zasługują na pomoc i czy nie ponoszą winy za to, czego doświadczają.

Wiele rozmów dotyczyło przede wszystkim upewnienia ich, iż ich doświadczenia są ważne, iż nie są winne temu, co się dzieje, i iż to sprawca stosuje wobec nich przemoc. Podkreślałyśmy też, iż zasługują na pomoc.

W listopadzie część dzwoniących mówiła wprost, iż obejrzała film Wojtka Smarzowskiego Dom dobry albo jego zapowiedź, rozpoznała w tej historii siebie i dlatego postanowiła zadzwonić po pomoc. Że to je przekonało do poszukania wsparcia. Film trafił do kin 7 listopada, ale wcześniej pojawiały się recenzje i materiały promocyjne. To również mogło wpłynąć na reakcje kobiet.

Przez telefon uświadamiacie kobiety, czym jest przemoc i iż one jej doświadczają?


Tak. Wierzymy kobietom, które do nas dzwonią, a to sprawia, iż nam ufają i decydują się szukać wsparcia.

Nie podważamy ich doświadczeń ani tego, co czują w danej sytuacji. Nie jesteśmy sądem, nie weryfikujemy dowodów i nie wydajemy wyroków. Jesteśmy po to, aby wspierać osoby w trudnym momencie życia związanym z doświadczaniem przemocy.

Z tego, co mówią nasze konsultantki, zgłoszenia, które otrzymujemy – choćby jeżeli kobiety nie używają słowa "przemoc" – w większości są podręcznikowymi przykładami przemocy. Bardzo często jest to przemoc psychiczna, ekonomiczna, ale także seksualna. Około połowa zgłoszeń dotyczy przemocy seksualnej, a druga połowa przemocy domowej w szerszym znaczeniu.

Czytałam w waszym poście na Instagramie, iż dzwonili też mężczyźni.

Tak. Mężczyzn kierujemy do organizacji, w których mogą otrzymać odpowiednie wsparcie, takich jak Niebieska Linia, aby nie zostali sami ze swoim doświadczeniem. Feminoteka pracuje z dorosłymi kobietami.

Podaliście też przedział wiekowy: najstarsza dzwoniąca miała 80 lat, najmłodsza – 17.

Zdarza się, iż dzwonią do nas kobiety w wieku senioralnym, które gdzieś np. w telewizji zobaczyły nasz numer i zdecydowały się zadzwonić. Często konsultantka, z którą rozmawiały, była pierwszą osobą, której opowiedziały, iż przez 40 lat żyły w domu, w którym panowało przemocowe piekło. Dziś to już przeszłość, bo np. mąż już nie żyje, ale doświadczenie przemocy w nich zostało. One po prostu chciałyby to komuś opowiedzieć, usłyszeć: "tak, to była przemoc", "nie zasłużyła pani na to", "winę ponosi sprawca". To okazuje się dla nich bardzo uwalniające. Często bywa, iż wystarczy im ta jedna rozmowa, choć oczywiście, jeżeli chcą, mogą skorzystać u nas z dalszego wsparcia, np. psychologicznego.

Staramy się być obecne nie tylko w tradycyjnych mediach, ale także w mediach społecznościowych. Chcemy w ten sposób docierać również do młodszych kobiet, które są narażone na przemoc. Ważne jest, aby już od najmłodszych lat wiedziały, iż jeżeli jej doświadczają, nie ponoszą za to winy i mają pełne prawo szukać wsparcia.

Czy kiedyś już był taki wzrost połączeń jak teraz po filmie "Dom dobry"?


Zaobserwowałyśmy, iż zawsze, gdy Feminoteka prowadzi jakąś kampanię społeczną i jesteśmy bardziej widoczne w mediach, liczba telefonów rośnie. Jednak nigdy nie było to aż na taką skalę. Film uznanego reżysera, obejrzany w kinach przez ponad dwa miliony osób, to zupełnie inna skala. Nasz numer był promowany po seansach, a sam film wywołał szeroką dyskusję, w której również uczestniczyłyśmy, informując o możliwościach kontaktu z nami.

Największą wartością filmu jest jego perspektywa – opowiada o sytuacji osoby pokrzywdzonej bez relatywizowania czy niuansowania zdarzeń. Dzięki temu wiele kobiet mogło się utożsamić z bohaterką i odważyć się poszukać pomocy.

Kobiety mogły zobaczyć w filmie swoje własne historie, jakby w lustrze. To pokazuje, jak bardzo potrzebne są takie kampanie, aby temat przemocy był stale nagłaśniany, a osoby jej doświadczające wiedziały, iż nie są same i iż istnieją miejsca, w których specjaliści gotowi są im pomóc.

Kobiety cały czas dzwonią?


Tak, ten wzrost wciąż trwa. A my w Feminotece dajemy teraz z siebie 150 proc., by zapewnić wsparcie każdej kobiecie, która się do nas zgłasza.

Jak radzicie sobie organizacyjnie? Czy zwiększyłyście częstotliwość dyżurów albo je wydłużyłyście? I jak radzicie sobie z emocjami?

Niestety nasz budżet nie pozwolił na wydłużenie dyżurów, choć z pewnością byłoby to bardzo potrzebne. Często zdarzało się, iż na początku dyżuru nasze konsultantki miały już około dziesięciu nieodebranych połączeń, więc zaczynały pracę od oddzwaniania do osób, które próbowały skontaktować się z nami poza godzinami pracy.

Nasze psycholożki brały dodatkowe dyżury i starały się maksymalnie zmieścić w swoich kalendarzach jak najwięcej konsultacji, ale oczywiście mają swoje ograniczenia. To bardzo trudna i obciążająca praca, dlatego muszą dbać o własne zdrowie, korzystać z superwizji i chronić się przed wypaleniem, żeby jak najdłużej móc skutecznie wspierać kobiety zgłaszające się po pomoc.

Przede wszystkim staramy się zapewniać dobrą atmosferę pracy. Poza tym wszystkie nasze pracownice fundacji, również te bez kontaktu z klientkami, mają możliwość korzystania z superwizji. To pozwala zadbać o siebie, odreagować emocje i po prostu dalej wykonywać tę pracę w sposób bezpieczny i efektywny.

Czego potrzebują kobiety, które dzwonią do was po raz pierwszy?


Zdecydowanie najczęściej wsparcia psychologicznego. Doświadczanie przemocy jest bardzo trudnym przeżyciem, które może wytrącić z równowagi psychicznej. Wsparcie psychologiczne pomaga oswoić się z sytuacją, zrozumieć ją, nazwać i zastanowić się, co kobieta chce z nią zrobić.

Nie podejmujemy decyzji za osoby zgłaszające się do nas, ale oferujemy różne formy wsparcia, aby mogły rozeznać się w swojej sytuacji, dowiedzieć się, jakie mają możliwości i podjąć świadome decyzje. Chodzi między innymi o kwestie związane z odejściem od sprawcy, rozwodem, zgłoszeniem sprawy na policję lub wszczęciem procedury karnej. To także sprawy majątkowe czy kontakty drugiego rodzica z dzieckiem. Naszym celem jest dostarczenie informacji, które pozwolą kobietom świadomie zdecydować, co dalej robić ze swoją sytuacją.

Nie mówicie: "odejdź", "zostaw go"?


Nie, nigdy. To musi być decyzja osoby, która zgłasza się do nas po pomoc. Nie możemy podejmować decyzji za nią. Jest to istotne także z punktu widzenia terapeutycznego i procesu zdrowienia, ponieważ przemoc to władza i kontrola nad drugą osobą.

Oferujemy też wsparcie psychotraumatologiczne, czyli bardzo wyspecjalizowaną pomoc. Kobiety same wybierają spośród dostępnych form wsparcia to, czego w danym momencie potrzebują.

Wzrost telefonów, większa gotowość do szukania pomocy – co to mówi o nas jako o społeczeństwie?


To pokazuje, iż przemoc przez cały czas jest bardzo aktualnym i poważnym problemem w naszym społeczeństwie – dotyka ogromnej liczby kobiet, choć oczywiście nie tylko ich. Wciąż potrzebujemy pracy nad społeczną świadomością i zachęcania osób doświadczających przemocy do szukania pomocy. To sygnał, iż przemoc pozostaje tematem tabu.

Skoro tak wiele osób potrzebuje impulsu – filmu czy kampanii społecznej – aby zobaczyć w tych historiach siebie i poczuć gotowość do sięgnięcia po wsparcie, oznacza to, iż ciągle traktujemy przemoc jako coś ukrytego. Wciąż pozostaje domyślnie zamknięta w czterech ścianach, postrzegana jako sprawa prywatna. Wielu ludzi myśli: "tak było u mojej babci, tak było u mojej mamy, więc tak wygląda świat". Tylko iż nie musi tak wyglądać.

Dlatego tak ważne jest, aby temat przemocy był podejmowany publicznie. To także ogromna rola państwa, z której, niestety, ono się kompletnie nie wywiązuje.

Co najbardziej wymaga dziś poprawy w systemie przeciwdziałania przemocy?


Praktycznie nie istnieją systemowe działania profilaktyczne. Nie mamy choćby podstawowych kampanii państwowych, które piętnowałyby przemoc domową i jasno wskazywały osobom doświadczającym przemocy, gdzie mogą szukać pomocy. Ten film bardzo wyraźnie pokazał, iż są one niezwykle potrzebne.

Oczywiście film spotkał się również z krytyką części mężczyzn, którzy twierdzili, iż pokazuje nieprawdziwy, przerysowany świat, przedstawiając mężczyzn wyłącznie jako złych, a kobiety jako niewinne i bezradne, w sposób czarno-biały.

Tymczasem w przypadku przemocy sprawy naprawdę są czarno-białe: sprawca ponosi winę, a nie osoba pokrzywdzona. Statystyki nie kłamią – najczęściej krzywdzone są kobiety, a sprawcami są mężczyźni. Co więcej, jeżeli mężczyźni doświadczają przemocy, zwykle dochodzi do niej ze strony innych mężczyzn, a nie kobiet.

Mamy wreszcie film o odpowiedzialności za przemoc domową.

Ważnym wątkiem jest to, iż zrobił go mężczyzna. Toczy się burzliwa dyskusja o rzekomej "wojnie płci" czy "epidemii męskiej samotności", a tu nagle dojrzały mężczyzna, uznany reżyser, mówi wprost: "To my, mężczyźni, w ogromnej większości jesteśmy sprawcami przemocy domowej; osoby pokrzywdzone nie są winne temu, co je spotyka; zasługują na wsparcie, bezpieczeństwo i życie wolne od przemocy". To niezwykle istotny komunikat.

Idź do oryginalnego materiału