Z kolei Wielkanoc to zawsze okazja, by spotkać się z rodziną i w naszym nerwowym, pełnym stresów życiu po prostu mieć czas dla siebie. Pobyć ze sobą i porozmawiać. Brak bliskości w rodzinie, powierzchowność kontaktów, unikanie rozmów może prowadzić do dramatów, o czym przekonuje nas brytyjski miniserial „Dojrzewanie” (cztery godzinne odcinki). Absolutnie wstrząsający i wciągający film, który warto nie tylko zobaczyć, ale także z własnymi dziećmi przedyskutować.
Oto normalna rodzina żyjąca w domku na osiedlu zostaje przygnieciona niewyobrażalnym dramatem. Są w tym domu kochająca matka i zapracowany ojciec, nastoletnia córka i dorastający syn o twarzy cherubinka. Pewnego dnia w tym spokojnym świecie pojawia się policja, która aresztuje trzynastoletniego Jamiego Millera, małego i delikatnego synka, który przez cały czas sypia z pluszowym misiem i robi siusiu w majtki ze strachu. Stawia mu zarzut morderstwa szkolnej koleżanki, a świat rodziny zostaje wywrócony do góry nogami i nic już nie będzie takie jak wcześniej.
Ta historia wielu rodzinom może otworzyć oczy na problemy nastolatków. Obiegowa opinia każe sądzić, iż młodzież zawsze jest taka sama. Buntuje się, broi, czasem choćby bardzo, słucha swojej muzyki i swoich idoli, których nie rozumiemy, ma swój świat, do którego nie mamy wstępu, ale w sumie to wszystko nie jest groźne, a czas powoduje, iż – jak pisał poeta – „bunt się ustatecznia”. Dzieciaki wyrastają z młodzieńczych fascynacji i głupot, tak samo jak wyrasta się ze spodni lub kurtek.
Niestety, dziś, w dobie internetu i mediów społecznościowych, zagrożenie okazuje się o wiele większe niż dawniej i – co gorsza – nam, czyli rodzicom i dziadkom, kompletnie nieznane. W tym świetnie zrealizowanym serialu, będącym aktorsko na najwyższym poziomie, jest taka scena, gdy para policjantów wchodzi do szkoły i usiłuje porozmawiać z uczniami, by móc zrozumieć motywy zbrodni.
I widzimy te doświadczone w robocie policyjnej osoby, jak są kompletnie bezradne. Jak poruszają się w tym morzu uczniów po omacku i jakby z zawiązanymi oczami. Ich interpretacja korespondencji między uczniami w necie jest jak skazana na klęskę próba odczytania starożytnych hieroglifów.
Warto więc wykorzystać czas świąteczny na obejrzenie tego serialu, głęboką refleksję i być może rozmowę z własnymi pociechami nie tylko o głupotach. Ale uprzedzam: będzie bolało!