Czy naprawdę przez całe życie będę musiał udowadniać, iż jestem niewinny…
Kinga oglądała telewizję, a mąż siedział przy komputerze, gdy zadzwoniła mama.
– Co się stało, mamo? – zapytała Kinga, wyciszając telewizor.
– Nic się nie stało. Po prostu postanowiłam zadzwonić.
Ale Kinga wiedziała, iż mama nigdy nie dzwoni bez powodu.
– Mamo, mów wreszcie. Znowu coś nawywijała Sandra?
Mama westchnęła ciężko.
– Uparła się, iż chce do ciebie przyjechać. Mówi, iż będzie zdawać na studia. A ledwo zdaje z klasy do klasy, w głowie same imprezy. Jakie studia? U nas jest porządne technikum i szkoła pielęgniarska. Nie chce choćby o nich słyszeć – znowu westchnęła.
– Ale my z Markiem mamy kawalerkę. Nie wiem, czy będzie jej wygodnie z nami mieszkać – odparła Kinga.
– Rozumiem. Boję się, iż po prostu ucieknie do ciebie. Dlatego dzwoniłam, żeby cię uprzedzić. Może ty ją odradzisz? Mnie już w ogóle nie słucha. Zupełnie się rozpasała.
– Mamo, ona i mnie nie posłucha. Jak już coś sobie wbije do głowy, to nie przemówisz. Wiesz przecież. Spróbuję porozmawiać z wujkiem Jackiem. Może ją przygarnie.
– Porozmawiaj, Kinga. Tylko on ma swoją rodzinę. Nie wypada jakoś…
– Dlaczego nie wypada? W końcu to jego córka. Dobrze, mamo, porozmawiam z nim i oddzwonię. – Kinga odłożyła telefon.
– Mama dzwoniła? – Marek oderwał wzrok od monitora i spojrzał na żonę.
– Tak. Sandra chce do nas przyjechać, zamiar zdawać na studia.
– No i co? Jak się dostanie, dadzą jej akademik – mruknął Marek, wracając do ekranu.
– Na studia się nie dostanie, a technikum ma i u nas. Ale choćby do technikum pewnie nie zda. Chce wyjść za mąż, o to chodzi. Porozmawiam z jej ojcem, może się zgodzi ją wziąć. Powinien. To jego rodzone dziecko. – Kinga zamyśliła się.
„Nie, muszę przekonać wujka Jacka. Marek jest przystojnym mężczyzną. Gdyby nie był, nie wyszłabym za niego. A po Sandrze można się spodziewać wszystkiego. Na naszym weselu nie spuszczała z niego wzroku.”
Kinga i Sandra miały różnych ojców. Ojciec Kingi utonął, gdy miała siedem lat. Poszedł z kolegami na ryby, wypił, potem zarzucił wędkę. Haczyk zawisł na korzeniu w rzece. Ojciec wszedł do wody, żeby go odczepić, i utonął. Kolega też był pijany, nie zdążyli go wyciągnąć.
Młoda i piękna mama została sama z Kingą. Nie dopuszczała do siebie żadnych adoratorów. Gdy Kinga była w piątej klasie, do ich szkoły przyszedł nowy nauczyciel matematyki – młody i przystojny. Plotkowano, iż nie przeniósł się tu bez powodu, iż uciekł z dużego miasta od nieszczęśliwej miłości.
Został wychowawcą w klasie Kingi. Na wywiadówce zobaczył jej mamę i od razu się zakochał. Zaczął często u nich bywać, pomagać Kingi w lekcjach, nie tylko z matematyki. Kinga niedługo stała się prymuską, a po szkole zaczęły krążyć plotki.
A potem mama zaszła w ciążę. Nie chciała wychodzić za mąż, ale Jacek Piotrowicz ją przekonał. Kinga tak go nazywała tylko w szkole, w domu mówiła do niego „wujek Jacek”. Wzięli ślub. Gdy urodziła się Sandra, Kinga stała się starszą siostrą. Była z tego dumna. Mama ufała jej na tyle, iż pozwalała chodzić po zakupy, spacerować z wózkiem, choćby zostawać z młodszą siostrą, gdy sama musiała wyjść.
Żyli razem dwa lata. A potem wujka Jacka zaproszono do liceum w wojewódzkim. Nic dziwnego – był świetnym nauczycielem, uczniowie go uwielbiali.
Mama nie chciała jechać z nim. Nigdy nie powiedziała dlaczego. Ale Kinga była już duża i wiele rozumiała. Mama wstydziła się, iż jest od niej młodszy. Bała się, iż wróciwszy do dużego miasta, zostawi ją, więc wolała sama go puścić.
Wujek Jacek wyjechał, a one zostały we trzy. Po rozwodzie regularnie płacił alimenty na Sandrę, przysyłał choćby trochę pieniędzy dla Kingi. Rozumiał, iż mamie ciężko samej.
Różniły się nie tylko wyglądem. Kinga dobrze się uczyPo kilku miesiącach okazało się, iż Sandra jednak wstąpiła do szkoły pielęgniarskiej, a Kinga i Marek odbudowali zaufanie, choć czasem w jej oczach wciąż migotał cień niepewności.