Czy naprawdę całe życie będę musiał udowadniać, iż jestem niewinny…
Kasia oglądała telewizję, a jej mąż siedział przy komputerze, gdy zadzwoniła matka.
— Co się stało, mamo? — zapytała ostrożnie Kasia, ściszając telewizor.
— Nic się nie stało. Po prostu postanowiłam zadzwonić.
Ale Kasia wiedziała, iż matka nigdy nie dzwoni bez powodu.
— Mów wreszcie, mamo. Znowu Zosia coś nabroiła?
Matka westchnęła.
— Wiesz, zamęcza mnie, iż chce do ciebie przyjechać. Mówi, iż będzie zdawać na studia. A przecież ledwie się uczy, w głowie same imprezy. Jakie studia? U nas jest dobry technikum i szkoła pielęgniarska. Nie chce choćby słyszeć.
— Ale my z Jackiem mamy kawalerkę. Nie wiem, czy będzie jej wygodnie mieszkać z nami — powiedziała Kasia.
— Rozumiem. Boję się, iż po prostu ucieknie do ciebie. Dlatego dzwoniłam, żebyś wiedziała. Może ty ją przekonasz? Mnie już nie słucha. Zupełnie się rozpuściła.
— Mamo, ona i mnie nie posłucha. Jak już coś sobie wbije do głowy, to nie odpuści. Porozmawiam z wujkiem Tomkiem. Może weźmie ją do siebie.
— Spróbuj, Kasiu. Tylko on ma teraz własną rodzinę. Nie wiem, czy to dobre rozwiązanie.
— Dlaczego nie? W końcu to jej ojciec. Dobrze, mamo, porozmawiam z nim i oddzwonię. — Kasia odłożyła telefon.
— Mama dzwoniła? — Jacek oderwał wzrok od monitora i spojrzał na żonę.
— Tak. Zosia chce do nas przyjechać, niby na studia.
— No i? jeżeli się dostanie, to będzie miała akademik — Jacek znów wpatrzył się w ekran.
— Ale ona się nie dostanie, a choćby gdyby, to technikum też jest w mieście. Ona wcale nie chce się uczyć, tylko wyjść za mąż. Porozmawiam z jej ojcem, może ją przygarnie. Powinien. To jego córka. — Kasia zamyśliła się.
„Muszę przekonać wujka Tomka. Jacek jest przystojnym mężczyzną. Gdyby nie był, nie wyszłabym za niego. A Zosia jest zdolna do wszystkiego. Na naszym weselu wcale nie spuszczała z niego wzroku.”
Kasia i Zosia miały różnych ojców. Ojciec Kasi utonął, gdy miała siedem lat. Poszedł z kolegami na ryby, wypili, a potem łowili. Haczyk zaczepił o korzeń na dnie rzeki. Ojciec wszedł do wody, żeby go odczepić, i utonął. Koledzy też byli pijani, nie zdążyli mu pomóc.
Młoda i ładna matka została sama z Kasią. Nie dopuszczała do siebie adoratorów. Gdy Kasia była w piątej klasie, do szkoły przyszedł nowy nauczyciel matematyki — przystojny i młody. Plotkowano, iż nieprzypadkowo przeniósł się z dużego miasta, podobno uciekł od nieszczęśliwej miłości.
Został wychowawcą klasy Kasi. Na zebraniu zobaczył jej matkę i od razu się zakochał. Zaczął często przychodzić, pomagać Kasi w lekcjach, nie tylko z matematyki. Kasia niedługo została prymuską, a w klasie rozeszły się plotki.
A potem matka zaszła w ciążę. Nie chciała wychodzić za mąż, ale Tomasz ją przekonał. W szkole Kasia nazywała go panem Tomaszem, ale w domu — wujkiem Tomkiem. Wzięli ślub. Gdy urodziła się Zosia, Kasia została starszą siostrą. Była z tego dumna. Matka ufała jej na tyle, by wysyłać po zakupy, na spacery z wózkiem, a choćby zostawiać pod opieką młodszą siostrę.
Mieszkali razem dwa lata. Potem wujka Tomka zaproszono do prestiżowego liceum w stolicy województwa. Nic dziwnego — był świetnym nauczycielem, uczniowie go uwielbiali.
Matka nie chciała jechać z nim. Nigdy nie mówiła dlaczego. Ale Kasia była już duża i wiele rozumiała. Matka wstydziła się, iż jest od niego starsza. Bała się, iż wróci do wielkiego miasta i ją porzuci, więc postanowiła odejść pierwsza.
Wujek Tomek wyjechał, a one zostały we trzy. Po rozwodzie regularnie płacił alimenty na Zosię, a czasem przysyłał trochę pieniędzy i dla Kasi. Wiedział, iż matce ciężko.
One same były zupełnie różne — nie tylko z wyglądu. Kasia dobrze się uczyła, była spokojna i zdeterminowana. Po szkole wyjechała do miasta i bez problemu dostała się na uniwersytet.
Zosia za to nie chciała się uczyć. Od dziecka wiedziała, iż jest ładna, i to wykorzystywała.
Na studiach Kasia przypadkiem spotkała wujka Tomka w galerii handlowej. Był z żoną i małym synkiem. Zatrzymał się, zapytał o matkę i Zosię. Wydawało się, iż cieszy się na jej widok. Zostawił numer i adres, prosząc, by się nie wstydziła i dzwoniła, gdyby coś było potrzebne.
Kasia parę razy do niego zajrzała, gdy brakowało jej pieniędzy. Ale widząc, iż jego żonie to nie odpowiada, przestała. Sam do niej nie dzwonił.
Następnego dnia po telefonie od matki Kasia zadzwoniła do wujka Tomka.
— Kasia! — ucieszył się. — Co u ciebie? Jak mama? Dawno cię nie widziałem.
— Wyszłam za mąż, wujku. Pracuję. Wszystko w porządku. Dzwonię w sprawie Zosi.
Wydawało się, iż się spiął. Milczał, czekając, co powie dalej.
— Mama dzwoniła wczoraj. Zosia chce przyjechać do nas i zdawać na studia. Mieszkamy z Jackiem w kawalerce. Pomyślałam, iż może zamieszka u was? — w końcu wykrztusiła Kasia.
— Porozmawiam z Olą, moją żoną, i oddzwonię. A na jakie studia chce iść?
— Szczerze? Nie wiem. Nie sądzę, żeby się dostała. Kiepsko się uczy. jeżeli się uda, to będzie miała akademik, a jeżeli nie… Chyba wróci do mamy.
— Dobrze. A ty jak? Dzieci na razie nie planujecie?
— Nie. Dziękuję. — Kasia była zaskoczona, iż tak łatwo się zgodził.
Po trzech tygodniach Zosia odebrała świadectwo i przyjechała do Kasi.
— Uzgodniliśmy, iż zamieszkasz u ojca. Dzwoniłam do niego, czeka na ciebie.
— Kto cię prosił? — warknęła Zosia. — Nie pojadę do niego. Myślałam, iż zostanę z wami.
— Gdzie? W przedpokoju?
— No i co? Poradzę sobie. A może boisz się o swojego Jacka? Dla mnie jest za stary. Chociaż… — Zosia przebiegle zmrużyła oc— W końcu Zosia wróciła do matki, a Kasia i Jacek odetchnęli z ulgą, choć cień nieufności na zawsze pozostał w ich związku.