Czy naprawdę przez całe życie będę musiał udowadniać, iż jestem niewinny?
Kinga oglądała telewizję, a mąż siedział przy komputerze, gdy zadzwoniła jej mama.
— Co się stało, mamo? — zapytała Kinga z niepokojem, ściszając telewizor.
— Nic, po prostu postanowiłam zadzwonić.
Ale Kinga wiedziała, iż mama nie dzwoni bez powodu.
— Mów wreszcie, mamo. Znowu jakaś historia z Kasią?
Mama westchnęła ciężko.
— Cały czas gada mi o tym, iż chce do ciebie przyjechać. Mówi, iż chce iść na studia. Ale przecież ledwo się uczy, tylko imprezy w głowie. Jakie studia? Mamy tu dobry technikum i szkołę pielęgniarską. choćby nie chce o nich słyszeć.
— Ale my z Bartkiem mamy kawalerkę. Nie wydaje mi się, żeby było jej z nami wygodnie — odparła Kinga.
— Rozumiem. Boję się, iż po prostu ucieknie do ciebie. Dlatego dzwonię, żebyś wiedziała. Może ty ją od tego odciągniesz? Mnie zupełnie nie słucha. Zupełnie się rozpuściła.
— Mamo, ona mnie też nie posłucha. Jak sobie coś wbije do głowy, to nic jej nie przekona. Znasz ją. Spróbuję porozmawiać z wujkiem Markiem. Może weźmie ją do siebie.
— Porozmawiaj, Kinga. Tylko on ma swoją rodzinę. Nie wiem, czy to dobry pomysł.
— Dlaczego nie? Przecież to jego córka. Dobrze, mamo, pogadam z nim i oddzwonię. — Kinga odłożyła telefon.
— Mama dzwoniła? — Bartek oderwał wzrok od monitora i spojrzał na żonę.
— Tak. Kasia chce przyjechać, niby na studia.
— No i? Jak się dostanie, to będzie miała akademik — mruknął Bartek, wracając do komputera.
— Ale ona się nie dostanie, a technikum jest tuż obok. I tak nie zda. Ona po prostu chce wyjść za mąż, o to chodzi. Porozmawiam z jej ojcem, może się zgodzi ją wziąć. Powinien. To jego córka. — Kinga zamyśliła się.
*Nie, muszę przekonać wujka Marka. Bartek jest przystojny. Gdyby nie był, nie wyszłabym za niego. A Kasia jest zdolna do wszystkiego. Na naszym weselu choćby oczu od niego nie oderwała.*
Kinga i Kasia miały różnych ojców. Ojciec Kingi utopił się, gdy miała siedem lat. Poszedł z kolegami na ryby, wypił, a potem zaczepił haczyk o korzeń w rzece. Zszedł do wody, żeby go odczepić, i utonął. Koledzy też byli pijani, nie zdążyli go wyciągnąć.
Młoda i piękna mama została sama z Kingą na rękach. Nie doprowadzała do siebie żadnych mężczyzn. Kiedy Kinga była w piątej klasie, do ich szkoły trafił młody i przystojny nauczyciel matematyki. Plotkowano, iż nieprzypadkowo się tam przeniósł — podobno uciekł z dużego miasta po nieudanym romansie.
Został wychowawcą w klasie Kingi. Na wywiadówce zobaczył jej mamę i od razu się zakochał. Zaczął często przychodzić, pomagać Kingi w nauce, nie tylko z matematyki. Kinga gwałtownie została prymuską, a w klasie zaczęły krążyć ploty.
A potem mama zaszła w ciążę. Nie chciała wychodzić za mąż, ale Marek ją przekonał. Kinga w szkole nazywała go panem profesorem, a w domu — wujkiem Markiem. Wzięli ślub. Gdy urodziła się Kasia, Kinga stała się starszą siostrą. Była z tego dumna. Mama pozwalała jej chodzić po zakupy, spacerować z wózkiem, a choćby zostawać z młodszą siostrą, gdy sama musiała wyjść.
Mieszkali razem dwa lata. Potem wujka Marka zaproszono do pracy w liceum w wojewódzkim mieście. Nic dziwnego — był świetnym nauczycielem, uczniowie go uwielbiali.
Mama nie chciała jechać z nim. Nigdy nie powiedziała dlaczego. Ale Kinga już wiele rozumiała. Mama wstydziła się, iż jest od niej młodszy. Bała się, iż wróci do wielkiego świata i ją porzuci, więc wolała go sama puścić.
Wujek Marek wyjechał, a oni zostali we trzy. Po rozwodzie regularnie płacił alimenty na Kasię, a czasem przysyłał też trochę pieniędzy dla Kingi. Wiedział, iż mamie ciężko.
Kinga i Kasia były zupełnie różne, i to nie tylko z wyglądu. Kinga dobrze się uczyła, była spokojna i ambitna. Po maturze wyjechała do miasta i bez problemu dostała się na studia.
Kasia zaś nie lubiła się uczyć. Od dziecka wiedziała, iż jest ładna, i to wykorzystywała.
Pewnego dnia, już na studiach, Kinga przypadkiem spotkała wujka Marka w galerii handlowej. Był z żoną i małym synkiem. Zatrzymał się, zapytał o mamę i Kasię. Wydawało jej się nawet, iż ucieszył się na jej widok. Dał jej swój numer i adres, na wszelki wypadek. Prosił, żeby nie krępowała się dzwonić, gdyby coś było potrzebne.
Kinga parę razy do niego wpadła, gdy była zupełnie bez grosza. Ale widziała, iż jego żonie to nie pasuje, więc przestała. On sam też do niej nie dzwonił.
Nazajutrz po telefonie od mamy Kinga zadzwoniła do wujka Marka.
— Kinga! — ucieszył się. — Jak tam? Co u mamy? Dawno cię nie widziałem.
— Wyszłam za mąż, wujku Marku. Pracuję. Wszystko w porządku. Dzwonię w sprawie Kasi.
Wydawało jej się, iż się spiął. Milczał, czekając, co powie dalej.
— Mama dzwoniła wczoraj. Powiedziała, iż Kasia chce przyjechać i iść na studia. Mieszkamy z Bartkiem w kawalerce. Pomyślałam, iż może mogłaby zamieszkać u was? — w końcu wypowiedziała to, co przyszła powiedzieć.
— Porozmawiam z Olą, moją żoną, i oddzwonię. A na jakie studia chce iść?
— Szczerze? Nie wiem. Wątpię, czy w ogóle się dostanie. Kiepsko się uczy. Jak się dostanie, to będzie akademik, a jeżeli nie… Pewnie wróci do mamy.
— Dobrze. A ty jak? Dzieci na teraz nie planujecie?
— Na razie nie. Dziękuję. — Kinga była zaskoczona, iż tak łatwo się zgodził.
Trzy tygodnie później Kasia odebrała świadectwo i przyjechała do Kingi.
— Postanowiliśmy, iż będziesz mieszkać u ojca. Zadzwoniłam do niego, czeka na ciebie.
— Kto cię o to prosił? — warknęła Kasia. — Nie poPo tym wszystkim Kinga i Bartek zaczęli powoli odbudowywać zaufanie, choć czasem jeszcze w jej głowie pojawiały się ciche wątpliwości, a on zastanawiał się, czy kiedykolwiek przestanie czuć się jak winny bez winy.