Kradzieże w sklepach stały się plagą. Handlowcy apelują, by jako przestępstwo traktować kradzież za 500 zł, a nie za 800 zł
Tuż przed wyborami, 1 października 2023 r., pisowska władza zwiększyła limit, od którego kradzież ściga się jako przestępstwo, a nie wykroczenie. Z dotychczasowych 500 zł próg podniesiono do 800 zł. Handlowcy twierdzą, iż ruch ten rozzuchwalił złodziei. Ponieważ nie dają już sobie rady ze skalą zjawiska, w styczniu zaapelowali do ministra sprawiedliwości o przywrócenie poprzedniego limitu.
Setki tysięcy kradzieży
Obecnie za kradzież przedmiotów o łącznej wartości do 800 zł grozi jedynie grzywna. Można więc ukraść cały koszyk zakupów, dobrą whisky lub taniego telefona i pozostanie to wykroczeniem. Według danych zebranych przez dziennik „Rzeczpospolita” 80% tego typu czynów przypada na sklepy wielkopowierzchniowe. Eksperci tłumaczą, iż to rezultat m.in. ciągle wzrastających cen. „W pewnym stopniu jest to efekt wysokiej inflacji. Społeczeństwo zubożało, a więc mogło dochodzić do większej liczby kradzieży”, przyznaje w rozmowie z dziennikiem Robert Biegaj, ekspert rynku handlowego z Grupy Offerista. Wielu Polaków jest dziś zmuszonych do łamania prawa, bo nie może spiąć domowego budżetu. W pierwszych trzech kwartałach 2023 r. odnotowano 33 tys. przestępstw, czyli kradzieży powyżej limitu ustalonego w prawie. To, jak wskazują dane Komendy Głównej Policji, wzrost o 40% rok do roku. Wykroczeń, czyli kradzieży poniżej limitu, było zaś ponad 204 tys., a to oznacza wzrost z roku na rok o ponad 20%.
Zmiana w prawie jest o tyle niezrozumiała, iż statystyki dotyczące kradzieży sklepowych dynamicznie rosły nie tylko przez ostatnie miesiące, ale i przez ostatnie lata. Według danych KGP w całym 2022 r. przestępstw kradzieży było więcej o 31%, a wykroczeń o 21,5%. W 2021 r. odnotowano zaś rok do roku wzrost o 21%, jeżeli chodzi o przestępstwa, i o 6,5%, jeżeli chodzi o wykroczenia. Skąd zatem taka decyzja? Jedną z możliwych interpretacji jest pokrętna logika Prawa i Sprawiedliwości. Partia Jarosława Kaczyńskiego nie poradziła sobie z inflacją. Zwiększenie limitu kwotowego dla kradzieży mogło więc być swoistym ukłonem w stronę społeczeństwa.
Handlowcy ostrzegali, iż zachęci to złodziei i odbije się na wszystkich. Teraz apelują do ministra sprawiedliwości Adama Bodnara o powrót do poprzedniego progu 500 zł, od którego kradzież będzie traktowana jako przestępstwo. Nalegają również na zapewnienie firmom handlowym pomocy w obronie przed kradzieżami. Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie Hanna Mojsiuk podkreśla na łamach „Pulsu Biznesu”, iż kradzież „to przestępstwo, firmy muszą mieć możliwość obrony, a przepisy nie zmierzają w stronę niwelowania oszustw – wręcz przeciwnie”.
Podobnie argumentowała prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji Renata Juszkiewicz, która przypominała, iż handlowcy w obliczu zmian prawnych zostali sami. Musieli zainwestować ogromne kwoty w zabezpieczenie towaru i rozbudowanie systemów antykradzieżowych. Zdaniem Renaty Juszkiewicz tracą na tym przede wszystkim sklepy spożywcze, elektroniczne i odzieżowe.
Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 5/2024, dostępnym również w wydaniu elektronicznym
Fot. Tadeusz Wypych – REPORTER