Dzisiaj coś lżejszego. Co jak służba się pomyli i szukając uzasadnienia swoich działań zaczynie brnąć w absurdalne rejony. Przykładem tego typu jest operacja „Specjalista”, prowadzona od 1975 do 1983 roku przez SB. Choć powinna się raczej nazywać operacją „Ołówek”.
W 1975 jeden z polskich inżynierów dostał zgodę na miesięczny wyjazd do Niemiec Zachodnich. Podłapał tam fuchę i postanowił przedłużyć sobie pobyt do trzech miesięcy. Żeby nie naruszyć warunków zgody na wyjazd, przesłał do kraju zaświadczenie lekarskie, zgodnie z którym miał zostać w Niemczech z powodu przedłużającego się leczenia. Prawdopodobnie było ono naciągane a inżynier chciał przez ten czas więcej zarobić. Wydało się to podejrzane. Wystarczyło to żeby inżynier znalazł się w kręgu zainteresowania Służby Bezpieczeństwa.
SB zaczęła go sprawdzać. Ponieważ nie potrafiła ustalić co robił w Niemczech, postanowiono objąć go dokładną kontrolą operacyjną. Prawdopodobnie ktoś w bezpiece zbyt mocno uwierzył w teorię o werbunku Polaka do obcej służby. Według jednej z wersji SB, inżynier te trzy miesiące miał spędzić na szkoleniu i przygotowywaniu się do tajnej misji. Rozpoczęła się mająca potrwać 8 lat operacja „Specjalista”.
Do obserwacji inżyniera przydzielono grupę agentów. Na biurko przełożonego funkcjonariuszy, zaczęły trafiać raporty o tym co robi i gdzie pracuje figurant. Wyliczano odległości jakie codziennie pokonuje z domu i miejsca, które po drodze odwiedza.
W rozpracowaniu nie pominięto jego znajomych i rodziny. W raportach podkreślano, iż operacja nie uległa dekonspiracji.
Wielokrotnie, w czasie nieobecności właściciela(co za czasy), wchodzono do jego mieszkania. Funkcjonariusze „pożyczali” a następnie prześwietlali roentgenem znajdujące się w mieszkaniu przedmioty, np. ołówki, wierząc, iż mogły zawierać specjalne wkłady do sporządzania tajnopisów. Poza tym podejrzane były też latarki a choćby zwykłe żarówki.
Zaangażowano wydział chemii SB. Dzisiejszym odpowiednikiem byłoby Biuro Badań Kryminalistycznych ABW. Wyniki z całą powagą porównano ze zdjęciami ołówków dostępnych w handlu. Zbadano skład chemiczny próbek.
Na końcu specjalny 5 osobowy zespół pod przewodnictwem magistra inżyniera przygotował orzeczenie dotyczące ołówków. Cała procedura kosztowała pewnie milion rubli transferowych. No ale kto bogatemu zabroni, zwłaszcza jeżeli tak kazał mający sporą fantazję przełożony.
Zastosowano nowoczesną jak na te czasy technikę. Figurantowi założono podsłuchy w kuchni i pokoju.
Ponieważ działania nie potwierdziły podejrzeń, spróbowano innego sposobu. Na fali internowań Stanu Wojennego, w 1982 roku, zatrzymano też i podejrzanego. Został wtedy po raz pierwszy dokładnie przepytany na okoliczność swoich wyjazdów. Najwyraźniej to pomogło, a może wszyscy mieli już po dziurki w nosie urojonego spisku i ważniejsze sprawy na głowie, bo rok później, po 8 latach operacji została ona zamknięta.
O operacji „Specjalista” dowiedzieliśmy się po 30 latach. Nie jestem przekonany czy to satysfakcjonuje figuranta, który dawno już skończył 70 lat.
Czy podobne duby smalone mają miejsce również i dzisiaj? Patrząc na liczbę ogłaszanych operacji, czyli tych zakończonych sukcesem, do rozpatrzenia są tylko dwie możliwości. Albo ABW nic nie robi albo większość operacji ma jedynie charakter sprawdzający lub jest wstydliwymi zżerającymi zasoby nieporozumieniami, w stylu operacji „Ołówek”. No cóż, każdemu funkcjonariuszowi czy to SB czy ABW, marzy się odkrycie międzynarodowego spisku. W tym zakresie nic się nie zmieniło. interesujące czy szczegóły obecnych operacji, również poznamy dopiero za 30 lat.
Artykuł na podstawie opracowania i wystawy IPN:
„Oczy i uszy bezpieki” Metody inwigilacji społeczeństwa przez Służbę Bezpieczeństwa dzięki środków technicznych: tajnej obserwacji, dokumentacji fotograficznej, perlustracji korespondencji i podsłuchów w latach 1956-1989