Chaos na stacjach ładowania! Kradzieże kabli paraliżują kierowców

3 godzin temu

W całej Europie, także w Polsce, trwa nowa fala kradzieży – złodzieje masowo wycinają kable ze stacji ładowania samochodów elektrycznych i hybryd. Operatorzy liczą straty w milionach, a kierowcy zostają z rozładowanymi autami. Rząd szykuje zmiany w prawie, które mają położyć kres tej pladze i surowiej karać sprawców.

Fot. Warszawa w Pigułce

Nowa plaga kradzieży. Zmiana prawa ma uratować kierowców i operatorów stacji ładowania

W Europie, w tym również w Polsce, narasta nowa fala przestępczości – złodzieje coraz częściej kradną kable ze stacji ładowania samochodów elektrycznych i hybryd plug-in. Operatorzy liczą straty w milionach, a kierowcy zostają bez możliwości naładowania aut. Choć proceder wydaje się absurdalny, jego skala rośnie z miesiąca na miesiąc, a rząd planuje zmiany w prawie, które mają ukrócić ten problem.

Kable do ładowania – nowy cel złodziei

Jeszcze kilka lat temu kradzieże przewodów do ładowania elektryków należały do rzadkości. Dziś to codzienność. Największy niemiecki operator stacji ładowania – EnBW – odnotował już ponad 900 przypadków kradzieży kabli w 130 lokalizacjach w 2025 roku. Koszt jednego uszkodzenia sięga średnio 3,5 tys. euro, czyli ok. 15 tys. złotych.

Podobne problemy zgłaszają inne firmy, m.in. Ionity i EWE Go. Ta pierwsza, działająca również w Polsce, informuje o ponad 100 przypadkach kradzieży w całej Europie. Straty jednej firmy w ciągu roku przekraczają milion euro.

Polska też na celowniku złodziei

Problem dotarł już do naszego kraju. We Wrocławiu na 11 sprawdzonych stacji aż 10 było pozbawionych przewodów. Na Śląsku przestępcy grasują choćby przy ładowarkach ustawionych przy popularnych sklepach sieci Biedronka. Złodzieje nie boją się prądu, bo większość stacji jest odłączana od zasilania podczas serwisowania – to dla nich idealna okazja.

– Kradzież kabla to dla operatora strata choćby 20 tys. złotych. Do tego trzeba doliczyć przestoje i utratę zaufania klientów – mówi przedstawiciel jednej z sieci.

Dlaczego kradną? Chodzi nie tylko o pieniądze

Według operatorów stacji, głównym powodem jest wartość miedzi, z której wykonane są przewody. Jeden kabel zawiera od 4 do 10 kilogramów tego metalu, co w skupie daje około 200–300 złotych zysku. Dla złodzieja to szybki zarobek, dla firmy – kosztowna awaria.

Jednak w wielu przypadkach motyw jest inny. Część sprawców działa z pobudek ideologicznych lub czysto wandalskich. Niektórzy przeciwnicy elektromobilności celowo niszczą infrastrukturę, by utrudnić rozwój samochodów elektrycznych.

– Często widzimy, iż kable są obcinane tuż przy stacji, a resztki leżą w pobliżu – to nie kradzież dla zysku, ale sabotaż – przyznaje rzeczniczka Ionity.

Straty liczone w milionach i utrata zaufania kierowców

Złodzieje powodują nie tylko koszty napraw, ale też chaos wśród użytkowników aut elektrycznych. Kierowcy, którzy podjeżdżają do stacji i widzą urwane przewody, tracą zaufanie do infrastruktury. – Każda taka sytuacja to cios dla wiarygodności elektromobilności jako alternatywy dla paliw – podkreśla Volker Rimpler z EnBW.

Firmy walczą z plagą. W ruch idą kamery i barwiące kable

Operatorzy inwestują w zabezpieczenia: montują kamery, oświetlenie, alarmy i stalowe osłony przewodów. Niektóre firmy, jak Tesla czy Ionity, stosują specjalne barwiące wkładki, które przy próbie przecięcia rozlewają trudny do usunięcia barwnik. Skradzione kable i sprawców łatwo potem rozpoznać.

Pojawiają się także nowoczesne rozwiązania – systemy GPS w kablach, które pozwalają zlokalizować sprzęt po kradzieży, oraz czujniki reagujące na nieautoryzowany ruch.

Zmiana prawa ma surowiej karać złodziei

Operatorzy apelują do władz, by kable od ładowarek zostały uznane za element infrastruktury energetycznej, podobnie jak sieci przesyłowe. Taka zmiana oznaczałaby, iż kradzież kabla traktowana byłaby jako sabotaż infrastruktury krytycznej, za co grozi znacznie surowsza kara – choćby do 10 lat więzienia.

Pierwsze doświadczenia pokazują, iż zwiększone zabezpieczenia i kooperacja z policją przynoszą efekty. Próby kradzieży na stacjach objętych monitoringiem kończą się coraz częściej niepowodzeniem, a sprawcy są zatrzymywani na gorącym uczynku.

Nowe przepisy mają pomóc chronić kierowców i firmy

Branża liczy, iż rząd wprowadzi zmiany w prawie jeszcze w tym roku. Według operatorów to jedyny sposób, by ograniczyć falę kradzieży, która paraliżuje rozwój elektromobilności w Polsce. Bez tego kolejne stacje mogą zostać unieruchomione, a kierowcy – pozbawieni możliwości ładowania swoich aut.

– To nie tylko problem firm, ale całej infrastruktury transportowej. jeżeli państwo nie zareaguje, elektromobilność w Polsce cofnie się o kilka lat – ostrzegają przedstawiciele branży.

Idź do oryginalnego materiału