Złodzieje wyciągali kable miedziane ze studzienek przy pomocy samochodu wyposażonego w hak holowniczy. Jednorazowo kradli od kilkudziesięciu do kilkuset metrów przewodów. Następnie, najczęściej w terenie leśnym, opalali kable uzyskując w ten sposób czysty miedziany drut, który następnie sprzedawali jako miedziany złom.