Buntownicy Ziobry

10 miesięcy temu

Kto nie uznaje władzy ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Adama Bodnara


Upolityczniona prokuratura

Gdy PiS doszło do władzy, jedną z pierwszych decyzji było przejęcie kontroli nad niezależną prokuraturą. W marcu 2016 r. zaczęła obowiązywać nowa ustawa o prokuraturze. Połączono funkcję prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości, w miejsce Prokuratury Generalnej utworzono Prokuraturę Krajową, prokuratury apelacyjne przekształcono w prokuratury regionalne.

Stanowiska kierownicze wszystkich szczebli objęli prokuratorzy lojalni wobec Zbigniewa Ziobry, często młodzi, niedoświadczeni, z krótkim stażem, a tych, których uznano za wrogów nowej władzy, zdegradowano. Spotkało to najwyższych rangą i najbardziej doświadczonych prokuratorów. Zostali skierowani do prokuratur rejonowych, nieraz oddalonych o setki kilometrów od ich miejsca zamieszkania.

Na czele prokuratury stoi minister sprawiedliwości prokurator generalny, który ma dziewięciu zastępców – członków kierownictwa Prokuratury Krajowej, w tym I zastępcę prokuratora krajowego.

Prokuratura Krajowa składa się z kilkunastu biur i departamentów. Jednym z najważniejszych jest owiany złą sławą Wydział Spraw Wewnętrznych, który zajmował się ściganiem niepokornych prokuratorów i sędziów, m.in. tych, którzy krytykowali PiS za zawłaszczanie wymiaru sprawiedliwości albo wydawali orzeczenia niezgodne z punktem widzenia PiS. To prokuratorzy tego wydziału chcieli siłowo zatrzymać sędziego Igora Tuleyę i postawić mu zarzuty za wpuszczenie dziennikarzy na salę sądową na ogłoszenie krytycznego dla PiS orzeczenia, dotyczącego głosowania nad budżetem w Sali Kolumnowej Sejmu w grudniu 2016 r. Wydział Spraw Wewnętrznych prowadził również śledztwa wobec sędzi Beaty Morawiec – szefowej Stowarzyszenia Sędziów Themis, sędziego Waldemara Żurka – rzecznika starej, legalnej Krajowej Rady Sądownictwa, sędziego Krystiana Markiewicza – szefa Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, sędziego SN prof. Włodzimierza Wróbla, sędziego Macieja Czajki i 14 krakowskich sędziów za decyzje procesowe w sprawie prokuratora Mariusza Krasonia.

Szefem Wydziału Spraw Wewnętrznych jest prokurator Paweł Wilkoszewski, były asystent Zbigniewa Ziobry delegowany jako asesor za czasów pierwszego rządu PiS do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, gdzie zajmował się tzw. aferą gruntową. W marcu 2016 r. Wilkoszewski został powołany na prokuratora okręgówki, a po kilkunastu miesiącach był już prokuratorem Prokuratury Regionalnej w Warszawie i oddelegowany do Prokuratury Krajowej. Pod koniec 2023 r. trafił do korpusu najważniejszych prokuratorów w Polsce.


Wypowiedzenie posłuszeństwa ministrowi sprawiedliwości i prokuratorowi generalnemu przez jego zastępców nie powinno nikogo dziwić. Mianowani przez Zbigniewa Ziobrę członkowie kierownictwa Prokuratury Krajowej to ludzie mu oddani, którzy nie będą mieli żadnych hamulców w stosowaniu brudnych zagrywek wobec Adama Bodnara. A stać ich naprawdę na wiele.

Dariusz Barski

Dariusz Barski jest jednym z najbliższych i najwierniejszych ludzi Ziobry. Był świadkiem na jego ślubie, jest ojcem chrzestnym jego dziecka. Za pierwszych rządów PiS został szefem Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi, a potem prokuratorem krajowym.

Barski firmował śledztwo w sprawie Mieczysława Wachowskiego, oskarżonego o szereg przestępstw, jak później się okazało, bezpodstawnie, co potwierdził sąd, prawomocnie oczyszczając byłego ministra prezydenta Lecha Wałęsy z zarzutów.

Jako prokurator krajowy Barski chronił Tadeusza Rydzka, gdy na jaw wyszły nagrania z wykładu dla studentów Rydzykowej uczelni, podczas którego redemptorysta nazwał Marię Kaczyńską czarownicą, a prezydenta Lecha Kaczyńskiego oszustem ulegającym lobby żydowskiemu. Rydzyk mówił też, iż sprawa Jedwabnego służyła tylko temu, by środowiska żydowskie mogły wyłudzić od Polski 65 mld dol. Odpowiadając na pytania posłów w Sejmie, Barski twierdził, iż zarzut znieważenia nie może dotyczyć członków rodziny głowy państwa, a zachowanie znieważające „musi być na tyle wyraźne, by mogło być uznane za przejaw poniżenia, pogardy, a nie jedynie za przejaw lekceważenia”. O zarzucie znieważenia Żydów powiedział: „Słowa stanowią komentarz obrazujący pogląd ich autora na otaczającą go rzeczywistość i nie dają uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa”.

Głośno o Barskim zrobiło się, gdy w 2007 r. urządził razem z prokuratorem Jerzym Engelkingiem konferencję multimedialną, na której ujawnione zostały materiały operacyjne (m.in. nagrania z podsłuchów) ze śledztwa w sprawie przecieku w tzw. aferze gruntowej, mające udowodnić tezę, iż to Janusz Kaczmarek, były szef MSWiA, zdradził akcję CBA wymierzoną w Andrzeja Leppera. Kaczmarek zdradził, ale Jarosława Kaczyńskiego i Ziobrę, ujawniając opinii publicznej kulisy ich rządów, i za to spotkała go zemsta. Przed sejmową komisją śledczą ds. nacisków Konrad Kornatowski, komendant główny policji za czasów PiS, zeznał, iż gdy w mieszkaniu służbowym Kaczmarka zainstalowano podsłuchy, Barski z Engelkingiem przyszli na suto zakrapianą imprezę. „Engelking nie był w stanie dojść do domu. Powiedział, iż całe społeczeństwo powinno być inwigilowane. To nie był żart. To było memento tych czasów”, powiedział Kornatowski.

Po utracie władzy przez PiS i reorganizacji prokuratury Barski próbował załapać się do nowego rozdania. Prezydent Lech Kaczyński, który wybrał na prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, miał podobno naciskać na niego, by jednym ze swoich zastępców zrobił Barskiego. Gdy Seremet odmówił, Barski, mając ledwie 42 lata, przeszedł w stan spoczynku z emeryturą w wysokości 100% pensji, tj. ok. 14 tys. zł miesięcznie.

Wypłynął ponownie jesienią 2011 r., jako kandydat PiS do Sejmu. Dzięki agitacji Ziobry zdobył mandat, ale pojawiły się wątpliwości, czy może łączyć mandat poselski ze stanowiskiem prokuratora krajowego w stanie spoczynku. Ówczesny marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna uznał, iż nie może, i dał Barskiemu wybór: jeżeli chce zachować mandat poselski, musi zrezygnować ze stanu prokuratorskiego i emerytury. Barski nie skorzystał z propozycji, a Schetyna wygasił mu mandat. Sąd Najwyższy podtrzymał decyzję marszałka.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 4/2024, dostępnym również w wydaniu elektronicznym

Fot. Wojciech Olkuśnik/East News

Idź do oryginalnego materiału