57-letni mężczyzna brutalnie okaleczył swojego kota, obcinając mu fragment języka, ponieważ zwierzę zjadło plasterek boczku. Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, które zajęło się rannym kotem, poinformowało, iż zwierzę było bito i ranione ostrym narzędziem. Po operacji kotowi grozi także amputacja łapy. Pracownicy KTOZ-u są wstrząśnięci tym bestialskim czynem, a mężczyźnie grożą zarzuty znęcania się nad zwierzęciem.
W sobotę krakowska policja otrzymała zgłoszenie od mieszkańca Kurdwanowa, który usłyszał przeraźliwe odgłosy dochodzące z mieszkania sąsiada. Na miejsce przybyli funkcjonariusze, gdzie zastali 57-letniego mężczyznę oraz poważnie rannego kota, pokrytego krwią.
Policjanci zabezpieczyli zakrwawiony nóż, a policyjny technik dokonał oględzin mieszkania. Przesłuchanie 57-latka jako podejrzanego zaplanowano na początek przyszłego tygodnia. Grozi mu do trzech lat więzienia za znęcanie się nad zwierzęciem, a w przypadku uznania szczególnego okrucieństwa kara może wzrosnąć do pięciu lat.
Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami informuje, iż stan kota jest ciężki. „Stwierdzono uszkodzenie nerwów łapy, co może wymagać jej amputacji. Kot ma liczne rany cięte na brzuchu i grzbiecie, przeciętą powiekę, uszkodzoną gałkę oczną oraz częściowo odcięty język. Zwierzę zostało też mocno uderzone w głowę, a jego stan neurologiczny wymagał stabilizacji przed podjęciem dalszego leczenia. Pandek przeszedł wczoraj trudną, trzygodzinną operację – ogromne podziękowania należą się zespołowi lecznicy Luxvet24 za ich heroizm. Niestety, kot na razie odmawia jedzenia, więc jest karmiony przez sondę. Rokowania są ostrożne” – przekazało KTOZ.
fot. KTOZ w Krakowie
„Nie spoczniemy, dopóki sprawca nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności! A raczej potwór, który dopuścił się tego okrucieństwa… Kot „ukradł” plaster boczku, a właściciel postanowił wymierzyć mu za to brutalną karę. Zwierzę z odciętą połową języka i licznymi ranami zostało zabezpieczone przez policję, a my zostaliśmy wezwani na pomoc. Walczymy o jego życie i będziemy walczyć o sprawiedliwość dla niego! Tak, to miało miejsce w Krakowie. W naszym nowoczesnym mieście. Co trzeba mieć w głowie, żeby zrobić coś takiego?” – przekazało Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.