Eutanazja miała odbyć się w miniony czwartek. Dobra śmierć. Dobra, bo wygodna dla człowieka. Tak naprawdę to morderstwo. Brus w tym wszystkim miał jednak szczęście. Nie wiem dlaczego, ponieważ kilkakrotnie odmawiałam przyjęcia go do Ducha. W końcu jednak się złamałam. Telefon zadzwonił w trakcie porannego spaceru, a nie powinien, bo wtedy zwykle jest wyłączony. Kolejna osoba prosiła o szansę dla tego psa. Eutanazja była już umówiona. Potem ponownie zadzwoniła jego właścicielka i świat zaczarował moją odpowiedź z “Nie, nie weźmiemy go” na “Możemy go zabrać we wtorek”. Tak, Brus jest w Duchu. Żyje. Umrzeć miał oczywiście z powodu agresji. Czy jest agresywny? Nie. Po prostu kilka razy w życiu słusznie postawił granice. Brus szuka wirtualnych opiekunów.
Powiązane
Polecane
Strażacy ponownie wspomogli ratowników medycznych
59 minut temu
Autobus stanął w płomieniach
1 godzina temu
Popularne
Orlen. Jest 76 mld zł przychodów mniej!
5 dni temu
101
Czy nienawiść wygra nad solidarnością z chorym dzieckiem?
2 dni temu
100
© PORZĄDEK 2025. Wszelkie prawa zastrzeżone.