Brawurowa ucieczka z polskiego więzienia. Tunel kopali łyżkami i miskami. "Przepraszamy za bałagan"

6 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.pl


Ucieczka z więzienia nie jest czynem godnym pochwały, ale niektóre z nich mimo wszystko robią duże wrażenie. W Polsce jednym z takich wydarzeń była ucieczka z zakładu karnego w Dębicy. Kluczową rolę w planie zbiegów miał podkop, nad którym żmudnie pracowali przez długi czas. Jak im się to udało?
Ucieczka z więzienia wykopanym wcześniej przejściem może przywodzić wielu osobom na myśl film "Skazani na Shawshank". Choć ucieczka z zakładu karnego w Dębicy była może nieco mniej spektakularna niż ta w hollywoodzkim hicie, to też mogłaby spokojnie posłużyć jako inspiracja dla interesującego scenariusza. Do wydarzeń tych doszło w nocy z 5 na 6 lipca 1995 roku, czyli prawie 30 lat temu.


REKLAMA


Zobacz wideo Przestępstwa, których boimy się najbardziej


Czy ktoś kiedyś uciekł z polskiego więzienia? Ucieczka z więzienia w Dębicy zaskoczyła wszystkich
Inicjatorem ucieczki z Zakładu Karnego w Dębicy był Dariusz Socha, do którego przyłączyło się czterech innych więźniów towarzyszących mu w celi. Jak informuje portal Ziemia Dębicka, byli to recydywiści z wyrokami za włamania, kradzieże i bójki. Plan wydostania się z więzienia był ryzykowany, ale perspektywa wolności okazała się bardziej kusząca. Pierwszym krokiem było rozbicie betonowej podłogi w celi, co miało umożliwić wykonanie podkopu. W tym celu Socha wyniósł z więziennej siłowni 15-kilogramowy obciążnik. Następnego dnia zaś odwrócił uwagę strażnika, podczas gdy jego koledzy rozbijali posadzkę.


Koledzy w trzech prali tym na siłę. Ja odciągnąłem funkcjonariusza na drugi koniec korytarza. [...] To było straszne dudnienie. Wyszedłem, uśmiechnąłem się do niego. Stwierdziłem, iż pewnie znów się leją. Tak żartobliwie. On mówi: Chyba czymś ciężkim. No i na tym się wszystko skończyło. Tylko się modliłem, żeby oni tam nie tłukli się z godzinę


- wspominał później mężczyzna w programie "Cela numer". Do samego podkopu więźniowie wykorzystywali metalowe łyżki i miski wyniesione z kuchni. Pracowali tylko w nocy, a wykopywaną ziemię pakowali w worki, które następnie opróżniali w toaletach i pod prysznicami. Kilkukrotnie doprowadziło to do przytkania się kanalizacji, ale nie wzbudziło to niczyich podejrzeń.


Nikt nie zadał sobie wtedy pytania, czy było to rozszczelnienie kanału, czy też może coś innego. Pewnie wtedy też nikomu nie przyszło do głowy, iż coś takiego może mieć miejsce


- wyjaśnia w rozmowie z Onetem były pracownik zakładu karnego w Dębicy. Finalnie ekipa Sochy wykopała tunel o długości 20 metrów i szerokości 70 centymetrów, a zajęło im to 2,5 miesiąca. Ostatnie porcje ziemi pozostawili już w celi, dołączając kartkę z napisem: "Przepraszamy za bałagan". Niestety dla nich, pamiętnej nocy z 5 na 6 lipca 1995 rok nie opuścili murów więzienia na stałe.


Jaka kara za ucieczkę z więzienia? Uciekinierzy z Dębicy nie cieszyli się wolnością długo
Nieobecność piątki więźniów została odkryta dopiero następnego dnia na porannym meldowaniu. Duże znaczenie miały tu braki kadrowe w więzieniu w tym czasie i małe doświadczenie zatrudnionych strażników. Mimo to wszyscy zostali postawieni w stan gotowości, a do pomocy zaangażowano także strażników z Rzeszowa i Tarnowa. Socha i jego koledzy rozeszli się po ucieczce, ale żaden nie miał dalszego planu, więc poszukiwania policji nie trwały długo. Pierwszy zbieg został ujęty już po kilku dniach. Sam Socha wpadł po miesiącu, bo wydał go kolega w zamian za nagrodę pieniężną. Tym razem trafił do Nowego Wiśnicza w województwie małopolskim, a do wyroku dołożono mu dodatkowe 1,5 roku. To i tak nie najgorzej, bo zgodnie z art. 242 maksymalna kara w tym przypadku to dwa lata więzienia. W nowym zakładzie Socha spędził rok w izolatce, co bardzo go zmieniło. Po jej opuszczeniu podjął naukę i zdał maturę z wyróżnieniem. Na wolność wyszedł (tym razem w pełni legalnie) w wieku 37 lat.Zobacz też: Poprosił o urlop, by odsiedzieć wyrok. Jednego nie przewidział. "Sądził, iż ma tylko 18 dni kary"


Ucieczka Sochy i jego wspólników skutkowała również zmianami w zakładzie karnym w Dębicy. Kilku strażników więziennych otrzymało wyroki od 1,5 do 3 lat za niedopełnienie obowiązków zawodowych. Ponadto zaostrzono procedury w placówce i zwiększono częstotliwość kontroli przeprowadzanych w celach.


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału