Biały Wywiad. Rosyjska "Ośmiornica".

mirekszczerbacom.wpcomstaging.com 1 rok temu

Blog ten dedykuję wszystkim zwykłym internautom którzy w 2014 i 2015 tak jak ja mieli już konta na Facebooku i Twitterze wtedy aktywnie broniąc wielu „swoich” polityków zwłaszcza tych którzy sprawowali cywilny nadzór nad bezpieczeństwem kraju i służbami specjalnymi ,narażali się na hejt ,przeżywając jednocześnie wtedy ogromną, niezasłużoną przecież przez nich, hańbę oraz gorycz porażki po przegranych z kretesem wyborach prezydenckich a pózniej parlamentarnych po których w Polsce nastąpiły rządy religijnych fundamentalistów , wszelkiej maści populistów, nacjonalistów czy pseudopatriotów będących jedynie sprytnymi cwaniakami umiejącymi wyłącznie dla własnych korzyści finansowych cynicznie wykorzystać konserwatywno-prawicowe dogmaty. W 2015 roku przyrzekłem sobie iż do tematu podsłuchów muszę wrócić ,mając już zupełnie inną „wiedzę ” niż wtedy. Książkę „OBCYM ALFABETEM „autorstwa redaktora Grzegorza Rzeczkowskiego nie kupiłem tylko po to aby ją „przeczytać” ale dokładnie przeanalizować korzystając nie tylko z ogólnodostępnych źródeł informacji.

W Polsce po roku 1989 niestety rosyjskie służby specjalne były, są i niestety mogą dalej być aktywne jeżeli nie zrobi się prawdziwej rewolucji a nie tylko sanacji w strukturach służb specjalnych. Powinna być wymiana kadr a w służbach powinni się pojawić specjaliści przy czym nieistotne jest czy mają prywatne poglądy prawicowe czy też lewicowe. Czas pokazał że wszystkie „statki służb specjalnych” zatonęły będąc „przechylone” obojętnie na jaką burtę. Były sprawy szpiegostwa Zielińskiego, „Olina”, rosyjskiej tłumaczki raportu WSI, Piskorskiego a ostatnio był i to dwukrotnie agent białoruskiego KGB czy też dwaj z FSB „turyści”- Krasikow z Dawydowem którzy mimo biometrii na granicach spokojnie przejechali przez nasz kraj aby dokonać zlecenia zabójstwa w Berlinie na czeczeńskim dysydencie.

Czy coś się zmieniło przez te lata ?

Nic.

Naszym bezpieczeństwem i służbami specjalnymi nie kierowali ludzie choćby po Akademii FBI czy innych specjalistycznych wyższych , prestiżowych, zagranicznych czy polskich uczelniach a historycy, „harcerze” z poszczególnych partii sprawujących w danym momencie władzę . Polityka „miotły” spowodowała brak wymaganej stabilizacji która tworzy profesjonalizm taki jaki jest choćby w USA . W Polsce szefowie służb w obawie utraty swych stanowisk nie podejmowali żadnych, odważnych decyzji bojąc się swoich politycznych szefów… Tak było za AWS, SLD, PO, PSL a katastrofą jest to co dzieje się za rządów PIS. Przede wszystkim nigdy w praktyce nie sprawdziła się funkcja „koordynatora d/s służb specjalnych” pełniona przez wiernych swoim partiom -„druhów” nie posiadających żadnych wymaganych specjalistycznych kwalifikacji , wykształcenia, doświadczenia , wiedzy . Stanowisko które powinno zniknąć z przestrzeni państwowej .

Kiedy już przeczytałem „OBCYM ALFABETEM” to odniosłem wrażenie iż życie z całą pewnością „dopisze” do niej swój ciąg dalszy i to nie tylko ze względu na ujawnione zeznania Marcina W potwierdzające wątek rosyjski. Pisząc tego bloga korzystałem nie tylko z tej książki ale również z książki „AFERA PODSŁUCHOWA ” autorstwa redaktora Sylwestra Latkowskiego a także analizowałem wiele kompromatów dostępnych w licznych rosyjskich zródłach. Zostały w obu książkach zawarte ważne dla mnie „osintowca” ogromne ilości informacji / nazwiska, firmy etc / które wszystkie postanowiłem zweryfikować . Zajęło mi to bardzo dużo czasu ale warto było. Zdziwicie się Państwo ale historia którą przedstawię posługując się faktami nie zaczęła się w choćby maju 2012 roku kiedy powstały jednocześnie „firmy” Marka F. i polski oddział rosyjskiej firmy KTK ale naprawdę dużo, dużo wcześniej ….

Redaktor Grzegorz Rzeczkowski o innej starej sprawie która nigdy tak naprawdę nie została wyjaśniona a być powinna ponieważ miała spory wpływ nie tylko na pózniejszą aferę z podsłuchami ale wiele innych spraw które cieniem rzucają się na wizerunek służb specjalnych pozbawiając ich jakiejkolwiek wiarygodności w oczach społeczeństwa nie wspominając choćby o transparentności działań. Poniższa , przypomniana sprawa jest symbolem nieudolności a czasami wręcz niepisanej zmowy milczenia w imię własnych, partyjnych interesów.

” Jest 4 października 2007 r. Do wyborów parlamentarnych niespełna trzy tygodnie. Sondaże wieszczą PiS wyborczą porażkę. Antoni Macierewicz kieruje świeżo utworzoną – na gruzach Wojskowych Służb Informacyjnych – Służbą Kontrwywiadu Wojskowego, która ma m.in. chronić tajemnice polskiej armii i tropić szpiegów chcących je zdobyć. W bazach danych SKW znajdują się dziesiątki tysięcy zapisów, najcenniejsze informacje dla bezpieczeństwa państwa, coś za co każdy wywiad dałby wiele. To nie tylko nazwiska pracowników i tajnych współpracowników, ale również listy osób typowanych jako podejrzewane o współpracę z obcymi służbami, kandydatów na agentów, sprawy, którymi SKW się interesuje. Plus całe archiwum zlikwidowanych w 2006 r. WSI. Część w formie papierowej, część zapisana na dyskach, które są częścią systemu informatycznego o nazwie EO-Baza (czyli Baza Ewidencji Operacyjnej). Wystarczy wpisać do jej wyszukiwarki nazwisko lub nazwę firmy, by otrzymać pełną informację o związkach z wojskowymi służbami.

Wszystko, co znajduje się w kabinie, objęte jest klauzulą ścisłej tajności. Teoretycznie nikt bez specjalnego pozwolenia nie może tam wejść ani zajrzeć do jakiejkolwiek teczki czy pliku, o kopiowaniu nie wspominając. Wszystkie wejścia i wyjścia powinny być odnotowywane, podobnie jak wynoszone dokumenty czy dane. Słowem – najściślejsza ochrona. Ale tylko w teorii. W praktyce do zasobów operacyjnych SKW za czasów Macierewicza mógł wejść każdy i kopiować wszystko, jeżeli miał tylko zgodę szefa.

Cały zasób operacyjny SKW znajduje się w jej warszawskiej siedzibie przy ul. Oczki, kilkaset metrów od Dworca Centralnego. Za bezpieczeństwo zbioru odpowiadała Agnieszka W., dyrektor biura ewidencji i archiwum SKW, jedna z najbardziej zaufanych osób Macierewicza. – Zawdzięcza mu wiele, a w sensie zawodowym chyba wszystko. To on wciągnął ją do SKW – mówi jeden z byłych oficerów kontrwywiadu. W. dostała dyrektorskie stanowisko i została wysłana na kurs oficerski, mimo iż nie miała wyższego wykształcenia.

4 października 2007 r. w pomieszczeniu EO-Bazy stało się coś, co można zobaczyć jedynie w filmach szpiegowskich, ale z niższej półki. Funkcjonariusze wnieśli do pomieszczenia komputer z dwoma twardymi dyskami. Tak rozpoczęło się trwające co najmniej dwa wieczory kopiowanie tajnych danych z EO-Bazy. Co dokładnie skopiowano i po co – tego nie udało się ustalić. Teoretycznie możliwe było choćby zdublowanie całej bazy danych SKW.

Według naszych informacji dane z zasobów posłużyły również do innego celu – kompilowania, czyli porównywania z danymi m.in. z Krajowego Rejestru Sądowego i Krajowego Rejestru Karnego, które gromadzą informacje o zarejestrowanych w Polsce przedsiębiorcach i osobach karanych. Robił to m.in. dyrektor biura bezpieczeństwa telekomunikacyjnego SKW Waldemar D. Jak wynika z dokumentów śledczych, polecenia funkcjonariuszom dotyczące kompilowania i przetwarzania tajnych danych wydawał sam Antoni Macierewicz oraz dyrektor jego biura. – Można tylko domniemywać, po co to zrobili. Dane, które uzyskali, to broń bezcenna i niebezpieczna zarazem, idealne narzędzie szantażu. Mogą z nimi zrobić wszystko – twierdzą nasi informatorzy ze służb, którzy znają sprawę. Jak się dowiadujemy, dane zostały zgrane na twarde dyski i kilka płyt CD. Co najmniej jedna z tych płyt zniknęła. Podobnie jak dyski. W czyich mogą być rękach, można się tylko domyślać.

Przenieśmy się półtora miesiąca później. PiS przegrało wybory, 16 listopada 2007 r. władzę ma przejąć rząd PO-PSL. W poprzedzającą noc na ul. Oczki podjeżdżają wojskowe ciężarówki. Całość nadzoruje płk Andrzej Kowalski, zastępca Macierewicza w SKW (dziś to były szef Służby Wywiadu Wojskowego, awansowany przez prezydenta do stopnia generała brygady, jeden z obecnych wykładowców w Katedrze Służb Specjalnych Akademii Sztuki Wojennej MON /

Żołnierze wynoszą z siedziby SKW akta zlikwidowanych WSI i ładują do samochodów. Teczki jadą kilka kilometrów dalej, do siedziby prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego przy ul. Karowej, gdzie w ślad za nimi przenosi się komisja weryfikująca żołnierzy WSI, kierowana przez byłego premiera Jana Olszewskiego i obsadzona przez ludzi bliskich Macierewiczowi (zasiadali w niej m.in. jego obecni zastępcy w MON Tomasz Szatkowski oraz Bartosz Kownacki, a także najbliżsi współpracownicy Piotr Naimski i Piotr Bączek). – To było coś absolutnie niebywałego. Jedna instytucja państwowa, czyli komisja weryfikacyjna, dokonała bezprawnego zajęcia własności innej instytucji państwowej, czyli SKW – wspomina Bogdan Klich, który w pierwszym rządzie Tuska był ministrem obrony.

Akta leżą na Karowej aż do końca czerwca 2008 r., gdy wygasa rozporządzenie premiera będące podstawą działania komisji. Donald Tusk nie podpisuje nowego, dokumenty muszą więc wrócić na Oczki. Tak też się dzieje, ale nie do końca. Wywózka dokumentów odbywa się pod dyskretnym okiem służb. Wysoki rangą funkcjonariusz kontrwywiadu opisuje, co się wówczas wydarzyło: Dzień przed odesłaniem akt na Oczki z BBN do Pałacu Prezydenckiego w sposób zakonspirowany przeniesione zostały paczki z dyskami i nagraniami. Wiemy, iż były tam kopie akt WSI oraz nagrania z posiedzeń komisji weryfikacyjnej, która przesłuchiwała żołnierzy WSI. Ale co dokładnie tam się znajdowało, może wiedzieć Antoni Macierewicz i jego ludzie.

Wiadomo – bo to wykazało jedno ze śledztw – iż Macierewicz był w BBN do ostatnich minut funkcjonowania komisji weryfikacyjnej. Choć nie był jej członkiem, ale szeregowym posłem, 30 czerwca w nocy przyniósł do kancelarii tajnej w BBN „dokumenty niejawne w dużej liczbie”. Było ich tyle („liczone w setkach”), iż urzędnicy nie mogli zweryfikować, czy rozliczył się ze wszystkich. Macierewicz zresztą choćby nie czekał na zakończenie formalności, tylko po prostu wyszedł.

Prawdopodobnie wśród wynoszonych tylnym wyjściem akt – BBN sąsiaduje z ogrodem Pałacu Prezydenckiego – oprócz kopii znalazły się również oryginalne dokumenty. Po przejęciu władzy przez PO nowy szef SKW zawiadomił prokuraturę o zaginięciu 16 dokumentów pobranych przez członków komisji. Część z nich miał pobrać sam Macierewicz. Śledczym nie udało się wyjaśnić, co stało się z sześcioma. Za to obecny szef MON znalazł winnych: organizatorów przewozu akt z siedziby BBN z powrotem na Oczki, którzy jego zdaniem zrobili „gigantyczny bałagan w dokumentach”.

Nasz rozmówca kontynuuje: – Z Pałacu Prezydenckiego paczki zostały przewiezione dwoma samochodami, w tym jednym należącym do ważnego dziś ministra, na Wiejską, gdzie w siedzibie Kancelarii Prezydenta miał swój gabinet Jan Olszewski.

Sprawa miała swój epilog po 10 kwietnia 2010 r. Co się stało z dokumentami przewiezionymi do Kancelarii Prezydenta, nie wiadomo. Na pewno, gdy weszli do niej ludzie Bronisława Komorowskiego, który po katastrofie smoleńskiej przejął obowiązki głowy państwa, ani żadnych dokumentów WSI, ani choćby śladów obecności Antoniego Macierewicza nie znaleźli.

Trochę światła na tę sprawę w październiku 2014 r. rzucił niechcący Jacek Kurski w programie Moniki Olejnik „Kropka nad i” w TVN24. Obecny szef TVP bronił wówczas Macierewicza, któremu zarzuca się, iż choć był w Katyniu 10 kwietnia (pojechał tam pociągiem z rodzinami katyńskimi), na wieść o katastrofie natychmiast wrócił do Polski. „Zapytałem go, czemu nie pojechał. Obawiał się, iż pod nieobecność wysokich przedstawicieli Kancelarii Prezydenta zostaną spenetrowane archiwa BBN” – tłumaczył kolegę Kurski, na co drugi z gości Olejnik – Michał Kamiński – zaskoczony przypomniał, iż Macierewicz był wówczas szeregowym posłem, więc zasoby BBN nie powinny go interesować. „Kurski ujawnił, iż Macierewicz wracał w popłochu do Warszawy grzebać w szafach pancernych BBN. Czekamy na komisję śledczą” – komentował w Radiu Zet ówczesny poseł Ruchu Palikota- Andrzej Rozenek. A według TVN24 „po przyjeździe do Warszawy Macierewicz od razu udał się do Pałacu Prezydenckiego. Oficjalnie po to, by oddać hołd tym, którzy zginęli w katastrofie, ale później rozpoczął serię spotkań z urzędnikami Kancelarii Prezydenta oraz Biura Bezpieczeństwa Narodowego”.

Dlaczego jednak służby nie zawiadomiły prokuratury w sprawie wynoszonych z BBN paczek? Bo, jak tłumaczy nasz rozmówca, żaden ze świadków, który znał ich zawartość, nie zgodził się złożyć zeznań w prokuraturze. Nie ma zeznań, nie ma przestępstwa.

Ciąg dalszy miała za to sprawa nielegalnego przetwarzania i kompilowania danych w samej SKW. Gdy PO przejęła władzę, ta sprawa stała się przedmiotem wewnętrznego dochodzenia oraz śledztwa prokuratury. Co z niego wynikło?

Z materiałów, do których dotarliśmy, wyłania się przygnębiający obraz wszechobecnego bałaganu panującego w ewidencji i archiwum SKW oraz braku kontroli nad tym, co dzieje się z najważniejszymi z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa dokumentami. Przede wszystkim sama tzw. EO-Baza przez długie lata funkcjonowała bez niezbędnych certyfikatów bezpieczeństwa. Co oznacza, iż w ogóle nie powinna działać. Uruchomiono ją, co prawda, długo przed Macierewiczem, jeszcze w czasach WSI, ale ten, nadzorując weryfikację oraz likwidację tej służby oraz tropiąc różne jej wyimaginowane i prawdziwe grzechy, tego nie wychwycił. Powiedzieli mu o tym dopiero jego współpracownicy, gdy został szefem SKW.

Teczki i dane choćby z materiałami ściśle tajnymi wypływały z archiwum i bazy danych w sposób niekontrolowany, wynoszone przez ludzi do tego niepowołanych, bez adnotacji, kto, co i ile wziął lub do czego zajrzał. Macierewicz miał w zwyczaju wydawać polecenia podwładnym, by sprawdzali dla niego różne informacje w bazie danych SKW. Według prokuratury zajmowały się tym trzy osoby adekwatnie przez cały okres jego szefowania.

Jak wykazało prokuratorskie śledztwo, kierownictwo SKW wiedziało, iż niektórych akt operacyjnych brakuje. A brakowało, bo były udostępniane bez odnotowania tego faktu w dokumentacji. Odpowiedzialnością za to prokuratura obciążyła Agnieszkę W., która „nie zareagowała poprawnie i adekwatnie do zagrożenia na przekazane przez podwładnych informacje o braku akt operacyjnych, udostępnianych i przekazywanych bez udokumentowania oraz kancelaryjnej kontroli ich obiegu”.

Piątka z osób zamieszanych w nadużycia w SKW, w tym Agnieszka W. i szef gabinetu Macierewicza Krzysztof Ł., byli podejrzani o działanie na szkodę interesu publicznego. Ale w przypadku samego Macierewicza i innej funkcjonariuszki prokuratorowi prowadzącemu śledztwo nie wystarczyło determinacji, by postawić im zarzuty, ale jedynie by wszcząć śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień. Co ciekawe, powołał się na ten sam przepis Kodeksu karnego – 231 paragraf 1 w związku z artykułem 12 Kodeksu karnego – co w przypadku podejrzanych. Wszystkim groziły choćby trzy lata więzienia.

Według prokuratury Macierewicz zlecał swoim podwładnym przetwarzanie informacji tajnych i ściśle tajnych z elektronicznej bazy danych operacyjnych SKW (EO-Baza) „poprzez dokonywanie sprawdzeń z naruszeniem zasad udostępniania informacji niejawnych”. Prokuratura twierdziła również, iż sprawdzenia te odbywały się „bez podstawy prawnej i faktycznej”. Jak to wyglądało? Właśnie m.in. z wykorzystaniem komputera wniesionego do pomieszczenia archiwum.

Czego szukali oficerowie SKW? Kogo i co sprawdzali? Tego śledczym nie udało się ustalić. Choć dowody wydawały się mocne, prokuratura w 2012 r., po trwającym cztery lata postępowaniu, umorzyła śledztwo z powodu… braku znamion przestępstwa. Dlaczego, mimo iż decyzja o umorzeniu brzmi jak akt oskarżenia? Bo sama SKW uznała, iż nie poniosła większych szkód. – A ściślej: do tego sprowadzały się zeznania ówczesnego zastępcy szefa SKW, któremu podlegało biuro ewidencji – tłumaczą nasi rozmówcy. Dziś oficer ten jest na emeryturze, nie chce rozmawiać na temat tamtych zeznań, twierdząc, iż mogą być objęte klauzulą tajności. Motywy jego działania pozostają niejasne, choć wiele osób wskazuje na jego związki z ekipą Macierewicza. To za jego czasów trafił do SKW, obejmując funkcję szefa ważnej placówki terenowej w Poznaniu. I to prawdopodobnie jego zeznanie uchroniło Macierewicza.

Zachowanie wojskowego kontrwywiadu w sprawie nielegalnego kopiowania i wynoszenia najcenniejszych zasobów pokazuje wewnętrzny rozdźwięk, jaki panował w tej formacji po przejęciu władzy przez PO. Pokazuje również niezdecydowanie nowej ekipy rządzącej, by wyciągnąć konsekwencje wobec winnych łamania prawa za rządów PiS.

Sama SKW wszczęła wewnętrzne postępowanie wyjaśniające, zakończone odebraniem jeszcze w październiku 2008 r. tzw. poświadczenia bezpieczeństwa – czyli certyfikatu umożliwiającego wgląd do materiałów oznaczonych klauzulą ściśle tajne – Macierewiczowi, Agnieszce W. oraz trójce jej podwładnych z BEiA. Macierewicz odwołał się od decyzji szefa SKW do premiera, a gdy ten ją podtrzymał, odwołał się do sądu administracyjnego, który stwierdził, iż decyzja SKW nie ma mocy prawnej, bo sprawę powinna badać Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Po wyroku sądu ABW wszczęła sprawę i ją umorzyła, uznając, iż jest bezprzedmiotowa, bo po odejściu Macierewicza z SKW ważność jego certyfikatu bezpieczeństwa i tak wygasła z mocy prawa. – Ale gdy jesienią zeszłego roku Antoni został ministrem obrony, ABW powinna wrócić do sprawy, bo ustawa o dostępie do informacji niejawnych nie zna pojęcia przedawnienia. Albo ją pominęła, albo odniosła się, ale tak, by nie zrobić mu krzywdy. Faktem jest, iż Macierewicz dostał poświadczenie bezpieczeństwa – twierdzą nasze źródła. ABW nie chce się na ten temat wypowiadać.

Bez poświadczenia nie mógłby sprawować urzędu. Bo o ile szefowie resortów mają z urzędu dostęp do najściślejszych choćby tajemnic państwa, to aby mieli wgląd do informacji niejawnych NATO i UE, muszą otrzymać poświadczenie bezpieczeństwa, co poprzedzone jest postępowaniem sprawdzającym prowadzonym przez ABW lub SKW. – Dokąd trafiły dokumenty z SKW? Gdzie i kto je ukrywa? – zastanawia się istotny funkcjonariusz służb. – Dziennikarz? Prawnik? Czy w ogóle są jeszcze w Polsce?

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1683912,1,tajne-akta-ministra-obrony-

Osoby które brały w niej pośredni lub bezpośredni udział i ta do dziś niewyjaśniona sprawa w której jak w przypadku teczki „słupa” służb –Andrzeja Izdebskiego / będę o tym pisał w jednym z następnych blogów / panuje swego rodzaju NIEPISANA ZMOWA MILCZENIA nie ma co prawda aż takiego bezpośredniego wpływu na to co dzieje się ze służbami specjalnymi po roku 1989 r ale z całą pewnością rzutuje na bałagan, rywalizacje między poszczególnymi służbami co było widać na przykładzie utajnionego choćby przed innymi służbami – zakupu izraelskiego ,wojskowego systemu inwigilacji PEGASUS wyłącznie użytego do walki przeciwnikami politycznymi a który rosyjskie służby specjalne wykorzystują do dziś.

OBCYM ALFABETEM

Do błędów nikt nie lubi się przyznawać a zwłaszcza polityk. Kiedy dziś patrzę na to co stało się w momencie kiedy politykom powierzono „cywilną kontrolę” nad bezpieczeństwem Państwa i służbami specjalnymi to ogarnia przerażenie co się stało realnie z projektem który przecież w swym teoretycznym założeniu , był dobry. Bezpieczeństwo kraju oddano w ręce politykom którzy do sprawowania swych funkcji nie mieli i do dziś nie mają, żadnych kompetencji ,ponieważ nie mieli i dalej nie mają ani specjalistycznego wykształcenia, praktycznego doświadczenia czy wiedzy wymaganej na stanowiskach mających mieć państwowy nadzór nad służbami specjalnymi czy to wojskowymi czy też cywilnymi.

Nie tylko ja to wiem ale wiedzą to też dziennikarze. Autor książki „OBCYM ALFABETEM „- redaktor Grzegorz Rzeczkowski pisze już na samym wstępie.

Jak to było z publikacją przez tygodnik „Wprost” podsłuchanych rozmów pokazuje grafika rozmowy Marszałka Sikorskiego z ministrem Rostowskim.

Widać jak manipulacja medialna z wycięciem słów powoduje diametralną zmianę całej rozmowy w odbiorze społecznym co jednak nie zmienia faktu iż nie powinno się na ważne , państwowe tematy rozmawiać w miejscu które jest pozbawione „osłony” kontrwywiadu.

Centralną postacią afery podsłuchowej jest Marek F. ale czy naprawdę tylko on ?

17.11. 2006 r.

W tym dniu zostaje zarejestrowana firma MM Group. Proszę zwrocić uwagę iż 14.05.2012 r zostaje rownież zarejestrowana firma MM Work Service.

2008 r. Restauracja LEMONGRASS.

Aby Państwu najlepiej zobrazować geolokalizację restauracji która nazywała się nie wiedzieć dlaczego „Ambasador” pokażmy ją na satelicie.

Praktycznie naprzeciwko ambasady USA a niedaleko są wszystkie najważniejsze kompleksy dyplomatyczne . W czerwonej ramce restauracja LEMONGRASS a w ramce niebieskiej AMBER ROOM w której również dokonywano podsłuchów. W ramce żółtej Ambasada Rosji z zainstalowanymi BTS o których szerzej napiszę poniżej .

Zajrzyjmy do książki OBCYM ALFABETEM w której zaznaczyłem na „pomarańczowo” bardzo dużo fragmentów mnie interesującyh…

Restauracja została otwarta w 2008 r a w 2011 roku właściciele Lemongrass stwierdzili iż zamykają tą restaurację co stało się do kwietnia 2012 roku , sporo się dowiemy z poniższych zeznań..

W restauracji Lemongrass kiedy ją otwarto to były już tam w ścianach jak wynika z zeznań Łukasza N. -zainstalowane podsłuchy. Z tej strony zeznania dowiadujemy się iż w lipcu /sierpniu 2013 roku dochodzi do złożenia propozycji współoskarżonemu przez Markowi F. aby nagrywać klientów w restauracji „Sowa i Przyjaciele„.

Właścicielem była firma JASMIN której Prezesem był Andrzej Kisieliński , były dyrektor rosyjskiego Łukoila , jest też mowa o Andriju Personie vel Kononenko….

Sprawdzałem lokalizacje firm związanych z Andrzejem Personą Kononienko , wszystkie mieszczą się w budynkach mieszkalnych . Natomiast w firmie JASMIN udziały też miała firma CHEMTANK

Andrzeja Personę Kononienko ciekawie określił przedstawiając sporo informacji w jednym z wywiadów dla red Piotra Nisztora– płk Piotr Wroński :

Persona zajmował się wszystkim – nie tylko bronią, ale też materiałami strategicznymi. Chciał dojść do Petrochemii, ale coś musiało wydarzyć się w Rosji, iż zdecydowano się go odsunąć od tych spraw. W 1995 r. pojechał on do Londynu – poinformowaliśmy o tym służby brytyjskie – i tam spotkał się z Czelskim, czyli z Romanem Abramowiczem. Gdy wrócił, był nastawiony inaczej, zaczęły się konkretne rozmowy na temat strategicznych surowców, broni – powiedział płk Piotr Wroński. Wątkiem przewodnim rozmowy była działalność agenturalna Andrzeja Persony, wspólnika właściciela restauracji LemonGrass.

Dla mnie to był zawsze Andrzej Kononienko

– Jak to jest możliwe, iż człowiek, który w 2003 r. był podejrzewany o szpiegostwo, funkcjonuje w dalszym ciągu w naszym kraju, ma spółkę zarejestrowaną w Warszawie i przez nikogo nie niepokojony pali cygaro w jednym z warszawskich hoteli? Chodzi o Andrzeja Personę, którego podczas tajnego posiedzenia sejmowego szef ABW wskazał jako osobę podejrzewaną o szpiegostwo na rzecz Rosji .

– Dla mnie to jest zawsze Andrzej Kononienko, Persona jest nazwiskiem jego żony. To był modus operandi niektórych KSP-owców, czyli tych którzy występowali o kartę stałego pobytu, zwłaszcza z początku lat 90. Personą zajmowałem się do końca roku 1997 – powiedział płk Wroński. – Gdy pojawiłem się w kontrwywiadzie, siadłem sam w zespole, który miał się zajmować tzw. nieortodoksyjnymi miejscami przykrycia, czyli działalnością wywiadowczą państw postradzieckich z pozycji po zaplacówkowej – nielegałowie, miejsca przykrycia itp. Musiałem stworzyć pewien model i akurat Kononienko do niego pasował – nie ukrywał, iż miał do czynienia z KGB, opowiadał różne rzeczy o pobycie w Afganistanie, mocno interesował się polskimi resortami siłowymi, wchodził w różne środowiska – dodał.

– Na ogół było tak, iż Rosjanie przyjeżdżali tutaj, brali sobie żonę, przyjmowali jej nazwisko, rozwodzili się, potem brali drugą żonę, przyjmowali jej nazwisko i gubili rosyjski ślad, przesuwając się bardziej na Zachód. Persona na Zachód się nie przesuwał. Przyjechał z żoną teoretycznie z Ukrainy. On funkcjonuje jako obywatel Ukrainy, ale nigdy z jego ust nie słyszałem ukraińskiego, tylko rosyjski. Poznałem go dość dobrze, miał bardzo interesujące kontakty – w resortach siłowych w Moskwie i w Ukrainie – stwierdził były oficer służb specjalnych.

Najpierw były kasyna, spa, salony masażu

– Persona starał się dotrzeć do decydentów związanych z obronnością. Jak wyglądało jego wejście w świat polskiej polityki? – pytał Piotr Nisztor.

– Najpierw były to kasyna. Kasyna były zdominowane wówczas przez zweryfikowanych negatywnie funkcjonariuszy „trójki”, „czwórki”. Były też różnego rodzaju SPA, salony masażu – masowo chodzili tam Rosjanie, ale chodził też Persona. Persona w pewnym momencie przez telefon zaczął mówić o planowanych przez nas krokach. Wtedy wiedziałem, iż jest przez kogoś dobrze informowany. Wiedział bardzo gwałtownie o paru podstawionych mu osobach. Przestał się nagle kryć z kontaktami w ambasadzie rosyjskiej, z kontaktami w Moskwie, Kijowie. Zaczęły coraz częściej padać słowa o remoncie broni postradzieckiej w polskiej armii i było widać, iż wie, iż go kontrolujemy i były to informacje wyraźnie dla nas. Wręcz proponował spotkanie, więc zaprosiłem go. Podczas spotkania nie chciał rozmawiać na żaden temat i wyskoczył z propozycją, iż „oni”, czyli duże państwowe siły w Rosji, mogą remontować po korzystnych cenach polskie uzbrojenie – mówił płk Piotr Wroński. – Na moje pytania odpowiadał jakby wyuczoną legendą, więc podziękowałem mu i sporządziłem obszerny raport, iż sami jako UOP nie poradzimy sobie z tą sprawą, więc albo zawiadamiamy służby wojskowe, albo trzeba doprowadzić do sytuacji, by Personę wyrzucić z kraju. Opracowałem na ten plan, jak to zrobić – dodał.

– Po tym wszystkim odebrano mi sprawę. Ówczesny dyrektor powiedział mi, iż jest komórka 2A, bo to są sprawy gospodarcze, a nie czysto kontrwywiadowcze i sprawę mam oddać. Notabene mój kolega, który przyszedł wprost z opozycji, usiłował tę sprawę w 2002 r. wszcząć na nowo. Okazało się, iż po przekazaniu ostatnim dokumentem był mój raport. Nikt nic nie zrobił, a mojego kolegę odsunięto całkowicie na boczny tor w 2002 czy 2003 r. – powiedział Wroński „

Płk Wroński o Andrzeju Personie: Wszystko zmieniło się po jego spotkaniu z Czelskim, jednym z największych rosyjskich oligarchów – TV Republika

Płk Wroński mówi o 2002 roku a więc o czasie kiedy przestał istnieć UOP której ostatnim szefem był Andrzej Barcikowski a na jego bazie 29.06.2002 powstała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego której pierwszym szefem został wspomniany Andrzej Barcikowski oraz Agencja Wywiadu.

O powiązaniach Andrzeja Persony Kononienko choćby w kontekście zeznań Baszniaka pisali już wcześniej dziennikarze TVN 24 i warto przytoczyć jeden fragment a całość artykułu jest w podanym poniżej linku.

Sam Andrij Persona był bohaterem głośnych publikacji prasowych, m.in nieistniejącego już „Dziennika”. Autor, Leszek Kraskowski, dotarł wtedy do tajnych zeznań złożonych w Prokuraturze Apelacyjnej w Katowicach przez Krzysztofa Baszniaka. To biznesmen, ale i wiceminister resortu pracy w rządzie Waldemara Pawlaka.

Baszniak przyznał, iż robił interesy z Personą, który używał również nazwiska Kononenko. „To było tak, iż Persona pracował dla Siergieja Pieleszki, a Pieleszko dla Simona Mogilewicza. Pieleszko to były oficer armii radzieckiej, który walczył w Afganistanie. Był pilotem śmigłowca”. Według zeznań Baszniaka to Persona i Pieleszko rozpoczęli pierwsze dostawy spotowe (kontrakty krótkoterminowe) gazu dla polskiego PGNiG, jeszcze za rządów AWS.

– Płacili łapówki – przyznawał oskarżycielom wiceminister Baszniak.

Jeśli jego słowa są prawdziwe – a dawała im wiarę ABW, a także prokuratorzy ze Śląska – to Pieleszko i Persona reprezentowali w Polsce interesy Simona Mogilewicza, który był powiązany z największą na świecie organizacją przestępczą, czyli mafią sołncewską „.

Kto nagrywał? Spółdzielnia biznesmenów, kelnerów i wątek wschodni – TVN24

Możliwe iż kupiono firmę zarządzającą restauracją w której podsłuchy były dawno zamontowane co zeznał jeden z kelnerów tylko po to aby choćby spłacając jej długi zamknąć najeżony „pluskwami „punkt potwierdzając w zasadzie kto wcześniej tam „działał”. Poszedłem tropem opisanym przez autora. Rzeczywiście w przypadku Aleksandra Prokopienki ta „kancelaria” pod podanym adresem w Kaliningradzie wygląda jak „przykrywka” czy „słup” analogicznie było do „firmy” Andrzeja Izdebskiego -E&K w Lublinie …zresztą zobaczmy sami.

To satelitarna geolokalizacja „kancelarii adwokackiej” w Kaliningradzie

Jak widać na satelicie to blok o którym pisze red Rzeczkowski w którym mieści się „kancelaria adwokacka ” zdążyli chyba od tamtego czasu pomalować

Drugim kupującym był OLEG JEREMIEJEW z Kaliningradu….

Skoro jest podany adres to uruchomimy satelitę ….

Obejrzymy sobie firmę LLC „ITSO” z poziomu ulicy a w zasadzie to co możemy zobaczyć….

Jak dla mnie wniosek jest prosty :kupiono polską , upadłą firmę tylko po to aby „posprzątać” po wcześniejszej , szpiegowskiej działalności innych, swoich kolegów….Był to z pewnością jeden z ważnych punktów podsłuchowych / na przeciwko restauracji „Ambasador” –ambasada USA i 2 km do Ambasady Rosji gdzie jest zainstalowany BTS / dla rosyjskich służb skoro choćby zapadła decyzja aby zapłacić za długi jakie wygenerował…

15.06. 2010 roku.

Jak widać na powyższym skanie zarejestrowane zostały dwie spółki : SOWA i PRZYJACIELE sp.zoo oraz SOWA i PRZYJACIELE spółka komandytowa . Jej udziałowcem był JAROSŁAW BABIŃSKI

W rejestru wynika również iż Jarosław Babiński oprócz firm „Sowa i Przyjaciele” był też związany z firmą RINGWOOD DEVELOPMENT POLAND .

Tymczasem na Cyprze firma o dziwnie podobnej nazwie -„RINGWOOD DEVELOPMENT LIMITED” w 2012 roku uległa „likwidacji” a zaznaczony w czerwonej ramce adres jest związany z pewną kancelarią prawną o której będzie jeszcze mowa..

W kontekście afery podsłuchowej pojawia się Grupa Radius oraz nazwisko Jacka Kotasa.

Jacka Kotasa / czerwona ramka / oraz fundację NCSS/ niebieska ramka / zobaczymy ja jeszcze jednej grafice na której widoczny jest choćby historyk Jan Żaryn ojciec obecnego / też historyka / rzecznika koordynatora służb specjalnych…

Układ wzajemnych biznesowych powiazań w Grupie Radius przypomina „pajęczynę”…

Dlaczego wymieniłem nazwisko Jacka Kotasa ? Nie zajmuję się publicystką a jestem blogerem przedstawiającym bez żadnego mojego komentarza wyłącznie dokumenty i fakty .Ponieważ wokół osoby byłego wiceministra obrony narodowej wystąpiło sporo kontrowersji związanych nie tylko z certyfikatami czy też poświadczeniami bezpieczeństwa postanowiłem udostępnić interpelację nr 21059 z 23.03.2018 r.

Wracając do Grupy Radius to są zarejestrowane na Cyprze…

Tego jest aż tyle iż gdybym chciał napisać i pokazać powiązania z Cyprem i tamtejszymi kancelariami których klientami są głównie Rosjanie to musiałbym chyba napisać osobnego bloga. Z Grupą Radius był związany nie tylko Jacek Kotas ale i także Robert Szustkowski.

4 strony w KRS , 65 podmiotów gospodarczych ,wracamy do tematu i dat.

2.11. 2010 r . Marek F zakłada na Cyprze z siedzibą w Larnace firmę FALENTA INVESTMENTS . Ta wyspa ze względu na swoje geostrategiczne położenie oraz niestety przepisy to naprawdę prawdziwe „centrum” działania przede wszystkim rosyjskich służb specjalnych …

Adres firmy : Adres: Αρχ. Μακαρίου III, 9, LAZAROS CENTER. 6017, Λάρνακα, Κύπρος / Larnaka /

W dniu 18.05.2012 r w Białych Błotach k/ Bydgoszczy zostaje zarejestrowana firma SKŁADY WĘGLA którego właścicielami są Marek F i Marcin W.

Zbieg okoliczności ? …….

FALENTA INVESTMENTS LIMITED – Cypr Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością – CyprusRegistry

W rejestrach założenia firmy SKŁADY WĘGLA oprócz MM GROUP Marcina W. oraz założonej na Cyprze firmy Falenta Investments jest jeszcze jedna firma – WBS LIMITED / czerwona linia /

To jej geolokalizacja

Firma WBS LTD mieści się w IVP Bussines Center w Nikozji na Cyprze .

To firma związana z finansami a poniżej informacja o niej .

WBS LTD / i-Cyprus

W tej chwili Aneta Maria Przewożnik oprócz reprezentowania cypryjskiej firmy WBS Ltd jest już biznesowo związana z innymi firmami ale „Toruń” pojawia się w jej CV. Jestem researcherem i nie jest moim zadaniem zadawanie pytań komukolwiek. Od tego są dziennikarze.

W 2012 roku otwarta została w Warszawie restauracja OLE .

Zaznaczyłem czerwoną linią nazwisko kucharza –Andrei Camastry , można to nazwisko znalezć na grafice wraz z dwoma menadżerami : Jarosławem Babińskim i Krzysztofem Janiszewskim

W 2012 roku to właśnie w tej restauracji poznali się menadżer Łukasz N / pracował też w restauracji Lemongrass / i znawca win Konrad L. / pracował też w restauracji Amber Room w której również dokonywano podsłuchów/ określani w aferze podsłuchowej jako „kelnerzy„.

Tak znów na marginesie to i w tej restauracji były zamontowane podsłuchy…

Zeznaje Konrad L. :

Łukasza N poznałem podczas pracy w restauracji Ole w kwietniu 2012 r.(…) Przypomniałem sobie, iż pracując w tym lokalu zostałem poinformowany przez właścicieli, iż na terenie restauracji zamontowane są kamery i mikrofony. Te urządzenia obejmowały również miejsca dostępne dla gości restauracji. Urządzenia zamontowane były dyskretnie w wentylacji, głośnikach audio i przy oświetleniu LED. Z informacji, które posiadam, te same plany miały dotyczyć restauracji Sowa i Przyjaciele. Te informacje mam również od właścicieli Ole, którzy byli współwłaścicielami restauracji Sowa i Przyjaciele”.

Taśmy „Wprost”: „Ole” i „Lemongrass” to kolejne restauracje, w których zakładano podsłuchy? – GazetaPrawna.pl

Pomarańczowy flamaster w akcji ,Cypr to interesujące miejsce a autor książki wymienił nazwisko prawnika Christodoulosa Vassiliadesa ….

Poniżej geolokalizacja kompleksu w Warszawie przy ulicy Grzybowskiej 2.

Christodoulos G. Vassilliades to „ciekawa” postać….

Zabiorę Państwo na Wyspę Afrodyty gdzie w stolicy tej wyspy a kraju należącego do UE jest ulica Ayiou Pavlou / w żółtej ramce oznaczyłem siedzibę tej kancelarii adwokackiej.

W pewnych krajach w tym też niestety i Polsce ta kancelaria jest „renomowanym” partnerem…

Proszę zwrócić uwagę jak poważni rosyjscy klienci są obsługiwani a kancelaria ma choćby swoje przedstawicielstwo w Moskwie.

Wśród obsługiwanych języków jest polski i co interesujące jest też węgierski..

Na liście państw jest BELIZE….

Szerzej o tym egzotycznym kraju w którym swoje prawne „przedstawicielstwa” mają wszystkie rosyjskie prywatne firmy wojskowe / PMC/ pisałem w jednym z moich najlepszych blogów który omawiał raport kanadyjskiej ekspertki bezpieczeństwa międzynarodowego – dr Candance Rondeaux .

Analiza roli prywatnych firm wojskowych w politycznych działaniach Rosji „

A to link do tego bloga którego po przeczytaniu jeden z dziennikarzy nazwał „wybitnym„.

Biały Wywiad. Analiza roli prywatnych firm wojskowych w politycznych działaniach Rosji. – Source Intelligence (wpcomstaging.com)

Mogę sobie tylko smutno zażartować iż gdybym był w Albanii na „miejscu” Andrzeja Izdebskiego to ten „kraj” jako jeden z kilku „specjalnych” brałbym pod uwagę ewentualnej „emigracji„…….

Jest 17.05 2012 roku.

W tym dniu zostaje zarejestrowany w sądzie w Gdańsku polski oddział rosyjskiej spółki węglowej KTK.

Przyjrzyjmy się nazwiskom w tej firmie.

Proszę zwrócić uwagę na nazwisko Dymitry Larina który w polskim oddziale rosyjskiej firmy KTK w Gdyni był w zarządzie firmy od 3.09.2015 czerwca 2016 roku. W książce redaktora Grzegorza Rzeczkowskiego to było właśnie jedno z pierwszych nazwisk / nie ostatnie / które zaznaczyłem do analizy -pomarańczowym flamastrem.

Dymitry Larin który z całą pewnością był lub przez cały czas jest / jego nazwisko jest na liście brytyjskich sankcji na Rosję / związany z rosyjskimi służbami specjalnymi był wiceprezesem zaznaczonej przez mnie firmy COAL TERMINAL LOGISTICS w Gdańsku.

Oczywiście nazwisko Dymitry Larina pojawia się w historii tej firmy.

a to grafika systemu personalnych połączeń

Sporo tych Rosjan tylko w dwóch firmach działających w Polsce ..czy byli kiedykolwiek objęci „monitoringiem” działań kontrwywiadu ABW i SKW a być niestety powinni nie tylko wtedy w 2015 roku ale pózniej po zmianie władzy….

Skoro było o Dymitry Larinie to zajrzymy znów do książki OBCYM ALFABETEM.

Krzysztof Olszewski von Więcki jak się patrzy na tą grafikę też zadałoby się pytania naszemu kontrwywiadowi szczególnie ABW choć gdybym zaczął szukać w rosyjskich zródłach informacji dotyczących zwłaszcza tych rosyjskich nazwisk to by prawdopodobnie zaciekawiło też SKW...

Kolejne interesujące informacje ….

Przy tym fragmencie trzeba się dłużej zatrzymać. Powodem jest poniższy artykuł. Poniżej link i interesujący nas fragment.

Majątek Adama Glapińskiego. Nieruchomości warte ponad 8 milionów | Wiadomości Radio ZET

Przypomnijmy, iż w 2009 roku Adam Glapiński nabył 260-metrową willę z odkrytym basenem położoną na dwóch działkach. Teren o powierzchni prawie hektara znajduje się w otulinie Chojnowskiego Parku Krajobrazowego. Posiadłość pozyskał od spółki Era 200. Z aktu notarialnego wynika, iż Glapińscy wymienili 387-metrowy dom z garażem w warszawskim Wilanowie na podwarszawską willę z basenem. Obie strony umowy ustaliły, iż nieruchomości są warte 2,2 mln zł.

Era 200 obecną posiadłość małżeństwa Glapińskich kupiła w 2006 roku od Roberta Szustkowskiego – polskiego biznesmena, który zamieszany był w interesy z rosyjskimi oligarchami. W transakcji na kwotę 2,2 mln zł spółkę reprezentował Jacek Kotas, który kilka miesięcy później został wiceministrem obrony w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Gdy trzy lata później Era sprzedawała nieruchomość Glapińskim, w radzie nadzorczej spółki zasiadał syn Roberta Szustkowskiego.”

Spółka ERA 200 jest powiązana z Grupa RADIUS z którą byli związani zarówno z Robert Szustkowski / był też związany z firma ERA200 / jak wcześniej Jacek Kotas.

W Konstancinie mieszkał również Marek F

Tak mieszka król węgla od afery taśmowej (fakt.pl)

Wiadomo i to nie tylko z książki iż u Marka F. gościnnie mieszkał wspomniany w tym fragmencie książki handlarz bronią – Pierre Konrad Dadak…jego CV nadaje się świetnie na scenariusz filmu . Pomijając milczeniem jego
współpracę” z Bumarem warto zwrócić uwagę na poniższy ,cypryjski „adres” jego firmy Rosevar Holding Ltd . W tym samym mieście ma siedzibę kancelaria adwokacka którą szerzej omawiałem, prawdopodobnie znów przypadek. Tak na marginesie to warto prosić aby nasz kontrwywiad miał w tym kraju swoją mocną placówkę….

Pierre Konrad Dadak to handlarz bronią a to jest niezwykle hermetyczne środowisko w którym wszyscy się znają . interesujące czy spotkał się kiedyś z innym znanym polskim handlarzem broni… Dzięki zeznaniom Marcina W wiemy iż rzeczywiście kota w worku Rosjanie nie kupili a obydwaj „biznesmeni” nie pojechali do Kemerowa z pustymi rękami.
Znów pomarańczowy flamaster w akcji…

Przypomnę iż w tym czasie wiceszefem w ABW był płk Jacek Gawryszewski . Funkcjonariusze ABW z pionów nadzorowanych przez pułkownika Jacka Gawryszewskiego mieli zadanie wyjaśnić kulisy afery z podsłuchami…..

Płk Jacek Gawryszewski od 1991 do 2002 był funkcjonariuszem Urzędu Ochrony Państwa, a od 2002 funkcjonariuszem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Pracował między innymi w Zarządzie Kontrwywiadu i Zarządzie Ochrony Ekonomicznych Interesów Państwa. Od 2006 do 2007 był dyrektorem Departamentu Przeciwdziałania Terroryzmowi ABW. Był także oficerem łącznikowym ABW w Berlinie. W 2013 został powołany na stanowisko zastępcy szefa ABW. 5 października 2017 przestał pełnić tę funkcję…….

Pułkownik Jacek Gawryszewski jako JEDYNY spośród członków kierownictwa wszystkich służb specjalnych działających w naszym kraju zachował stanowisko po objęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość .

Wcześniej jednak zaufał mu minister Bartłomiej Sienkiewicz, który od 2013 roku pełnił w rządzie PO-PSL funkcję ministra spraw wewnętrznych i koordynatora służb specjalnych. To dzięki jego decyzji pułkownik został awansowany na wiceszefa ABW, nadzorującego piony operacyjne w tej największej polskiej służbie specjalnej. Co nasze kierownictwo odpowiedzialne za bezpieczeństwo oraz piony cywilnego i wojskowego kontrwywiadu -kardynalnych błędów popełniło to aż się nie chce wierzyć…

Aby zrozumieć kolejny , zaznaczony tekst z książki muszę Państwa zabrać niestety ale na „wycieczkę” do Warszawy na ulicę Gagarina 2 ….

Zwróćcie Państwo uwagę na datę otwarcia restauracji „Sowa i Przyjaciele”9.09.2012.

To geolokalizacja restauracji „Sowa i Przyjaciele”

Dzięki satelicie jak również panu Andrzejowi Salskiemu który zgodnie z prawem autorskim jest autorem i właścicielem zdjęć mogę zaprosić Państwa na wycieczkę po oficjalnej części restauracji…

Tym swoistym deja vu chciałem aby Państwo najpierw oficjalną część a potem zobaczyli „układ” pomieszczeń VIP Roomu w restauracji „Sowa i Przyjaciele” który możemy zobaczyć dzięki dziennikarzom Faktu.

Zobacz jak wygląda salonik VIP w Sowa i Przyjaciele (fakt.pl)

Skoro nas zapraszają to wejdzmy i „rozejrzyjmy” się ale jako „osintowcy” po słynnym VIP Roomie pamiętając naszą naczelną zasadę iż nie ma nieważnych choćby jak najmniejszych czy najdrobniejszych szczegółów dzięki których analizie najlepsi na świecie wytropili zamachowców na Skripala w Wlk Brytanii ,zabójców czeczeńskiego dysydenta w Berlinie ,rosyjskiego pułkownika GRU w Norwegii czy kobietę -rosyjskiego Nielegała w Włoszech , użycie broni chemicznej w Syrii czy moim zdaniem największy sukces -ustalenie odpowiedzialnych za zestrzelenie malezyjskiego samolotu MH 17 nad Ukrainą / żmudne ,obywatelskie śledztwo trwało 6 lat a dowody OSINT są wykorzystane przez Trybunał w Hadze /. O wielu tych sprawach można przeczytać na mojej stronie blogowej.

Istotne jest to osobne wejście które mogliśmy zobaczyć z relacji dziennikarzy Faktu na pierwszym zdjęciu .

A więc podczas przeszukania funkcjonariusze ABW znalezli cytując autora książki :

Fragment taśmy samoprzylepnej szerokiej na dwa i długiej na sześć centymetrów . Gdyby przyjrzeć jej się bliżej to na środku widać iż pośrodku taśmy znajduje się wybrzuszenie pod którym mogły się znależć np mikrofon lub miniaturowe urządzenie nadawcze. Kolejny ślad znajdował się pod blatem stołu -to z kolei wąskie wycięcie w drewnie o głębokości 3 mm na 1.7 cm. Idealne do tego aby ukryć w nim bezprzewodowy mikrofon lub przenośną pamięć zapisującą zebrany zza lustra dzwięk. Na taśmie i w pobliżu niej znaleziono ślady linii papilarnych oraz ludzkiego DNA ale wykluczono aby należały do Łukasza N.

PYTAM SIĘ CO Z TYMI NIEZWYKLE WAŻNYMI INFORMACJAMI ZROBIŁO LUB NIE ZROBIŁO ABW ?

Jak dla mnie to ogromnie istotny fragment dający sporo ważnych informacji. Spójrzmy na poniższe zdjęcie gdzie znaleziono taśmę samoprzylepną / niebieska ramka / i gdzie stał zestaw audio / żółta ramka / . Na tym zdjęciu widać też stół pod którego blatem znaleziono „WĄSKIE WYCIĘCIE O GŁEBOKOŚCI 3MM NA 1.7 CM ” bo nie ulega już żadnej wątpliwości iż chodzi o ten duży stół jadalny.

Przybliżmy to zdjęcie ….

Czy był podwójny podsłuch a sprzęt podsłuchowy był podwójny a więc jedno urządzenie / zestaw/ podsłuchowe zainstalowane na stałe było wspomagane drugim do którego były podpięte pendrivy ? Jak to technicznie mogło być zorganizowane ponieważ do tej pory nie znaleziono żadnych urządzeń podsłuchowych oraz mikrofonów ?

Co to za zestaw „audio” do którego były pendrivy „podpięte” na stałe ?

Trudno z tego zdjęcia rozszyfrować markę zestawu ale widać z lewej strony / czerwona strzałka/ coś o białym kolorze. Czy była to antenka ?

Jak technicznie można było realizować podsłuchy ?

Tego sprzętu przecież nie kupiono ani w Biedronce ani czy Żabce czy na Allegro / nie sprawdzono a przynajmniej nic nie wiadomo czy śledztwo wykazało z skąd pochodził sprzęt nagrywająco-podsłuchowy / , trzeba też mieć w miarę specjalistyczną wiedzę jakich użyć mikrofonów, jaką one mają mieć charakterystykę „pracy” i je „ustawić” w pomieszczeniu aby te charakterystyki najlepiej wykorzystać wiedząc na jakiej częstotliwości są przecież ludzkie głosy w bardzo szerokim zakresie częstotliwości , wyeliminować gwar czy szum a „wyłapać” tylko to co interesowało…

Mieliśmy przedział czasowy nagrywanych osób między 2013-2014 rokiem a więc teoretycznie zakładając iż zestawu podsłuchowego nie otrzymano od żadnej z polskich służb lub co gorsza rosyjskich służb specjalnych to spróbujmy zrobić pokazać z czego taki zestaw się składa. Podsłuchy z nagrywaniem to urządzenia umożliwiające podsłuch oraz rejestrację dźwięku. Pozwalają na późniejsze odsłuchanie nagrania oraz jego analizę. Nagrywają one samodzielnie przez długi okres – wystarczy raz na jakiś czas poświęcić chwilę aby zgrać nagrania i odsłuchać co się działo podczas naszej nieobecności. Urządzenia podsłuchowe mają niewielkie wymiary / choćby 5 mm / i są to podstawowe urządzenia dla pracy operacyjnej. Większość zestawów podsłuchowych z opcją nasłuchu na żywo składa się z nadajnika i odbiornika, co pozwala na nasłuch na znaczne odległości choćby do 2 km w terenie otwartym. Istnieją także tak zwane podsłuchy GSM, gdzie odbiornikiem może być dowolny telefon komórkowy i w tym wypadku zasięg jest nieograniczony – odsłuch można prowadzić z dowolnego miejsca na ziemi.

Zestawy nadajnik-odbiornik to bardziej profesjonalne podejście do tematu. Zestaw choć trochę droższy pozwala na prowadzenie podsłuchu na żywo i jednocześnie, po podłączeniu dyktafonu do odbiornika – na nagrywanie słyszanej treści. Niewielkie i najczęściej zamaskowane typy nadajników mogą przekazywać dźwięk do dedykowanego odbiornika radiowego na znaczne odległości, a w przypadku rozwiązań GSM możliwy jest choćby nieograniczony zasięg globalny

Mikrofon szpiegowski a takie używane są do operacyjnych podsłuchów ma własną głośność nagrywania oraz wysoką czułość „słuchania” który jest w granicach od 10 m -1.5km .Jest wyposażony w funkcję geolokalizacji dla „odbiorców”. Ma zwykle baterię litową a więc przybliżony czas jego „pracy” waha się od 4-6 godzin a w przypadku mikrofonów szpiegowskich bardzo wysokiej klasy ten czas pozostało większy i może osiągnąć uwaga- choćby kilka dni !. Takie mikrofony mają wbudowane opcje ostrzegania „właściciela” choćby poprzez wiadomość SMS. Jego pojemności w zależności od typu jest w okolicach 8 GB. W podstawowej wersji mają detektory dźwięku. Sporo wersji ma wbudowaną możliwość nagrywania obrazu w czułości min 2 mln pikseli oraz tzw „ploter” GPS do wysyłania obrazu.

Nie będę Państwa zanudzał w temacie „kierunkowych” charakterystyk „pracy” takich mikrofonów. jeżeli kogoś to bardziej interesuje to polecam przeczytać choćby poniższy link . Nie podejrzewam żeby Marek F. czy „kelnerzy” mieli aż tak specjalistyczną „wiedzę” a raczej zakładam iż nie tylko ktoś im mógł doradzić ale przede wszystkim odpowiednio zamontować uwzględniając warunki pomieszczenia, poziom szumów wewnętrznych / gwar rozmowy/ i zewnętrznych / ulica/ .

https://uptone.pl/scena/charakterystyka-kierunkowa-mikrofonu-jak-to-dziala/

Czy mogło też oznaczać iż sygnał był przesyłany na przykład do BTS o których wiadomo iż Rosjanie mieli dwa w Warszawie ? Czy to mógł być jedynie zestaw „audio” z „podpiętym” pendrivem który miał wbudowane ukryte urządzenie nadawcze wysyłające sygnał do rosyjskiego BTS na przykład tego zainstalowanego na „szpiegowcu” a pendrivy wymieniano w restauracji na kolejne wiedząc iż mają limitowaną „pamięć” ?

Wiadomo o dwóch rosyjskich BTS zainstalowanych w Warszawie. Pierwsza czerwona „jaskółka” była zainstalowana w kompleksie ambasady Rosji przy ulicy Belwederskiej a druga na dawnym „szpiegowcu” przy ulicy Sobieskiego. Kompleks przy Sobieskiego dość łatwo „monitorować” kontrwywiadowczo ale BTS zainstalowany w kompleksie ambasady rosyjskiej to co innego. Korzystając z jednej z aplikacji OSINT postanowiłem „zmierzyć” odległość jaka dzieli budynek przy ulicy Gagarina 2 /ramka niebieska /a kompleksem ambasady Rosji przy ulicy Belwederskiej / ramka czerwona/.

Odległość między tymi dwoma punktami wynosi zaledwie 1.48 km …to albo wiele tłumaczy albo pojawią się co raz trudniejsze pytania już o szpiegostwo a dlaczego to zaraz Państwu wytłumaczę. Szerzej o BTS / jaskółki/ pisałem w blogu o systemach inwigilacji Pegasus i Predator które również mogą korzystać z „wież” przechwytujących sygnał …

Pegasus i Predator. – Source Intelligence (wpcomstaging.com)

Bazowa stacja nadawczo-odbiorcza (BTS) to urządzenie ułatwiające bezprzewodową komunikację pomiędzy sprzętem użytkownika a siecią. To urządzenia takie jak telefony komórkowe (słuchawki), telefony WLL, komputery z bezprzewodową łącznością z Internetem lub anteny zamontowane na budynkach lub wieżach telekomunikacyjnych a na zdjęciu oraz na grafice BTS wygląda tak.

Teoretyczny zasięg takiej stacji bazowej /BTS / lub „jaskółki ” jak jest nazywana w języku służb jest choćby do 35 km ale w „praktycznym” użytkowaniu daje średnio 7 – 8 km/ przy takim zagęszczeniu jaki jest w Warszawie / a tutaj mamy zaledwie 2 km…..jeśli założyć tezę o zdublowaniu się podsłuchów / Rosjanie mogli już wcześniej sami prowadzić obserwację restauracji z względu na polityków tam przychodzących -tego też nie można wykluczyć / a czy to podsłuchy zamontowali Węgrzy czy na zlecenie jacyś „monterzy” z fałszywej firmy usługowo-remontowej to dziś już jest nieważne. O drugich podsłuchach ani Marek F ani tzw „kelnerzy” choćby nie musieli wiedzieć. Proszę zwrócić uwagę na fragment zeznania pod przysięgą Marka W dotyczący ich pobytu w Kemerowie.

KTO KUPUJE ZA OGROMNĄ SUMĘ „KOTA W WORKU” ?????

Założmy iż był zrobiony booking spotkania a choćby umówiony czy rekomendowany przez Igora Prokudina /też mu się „przyjrzymy” / przyjeżdża do odległego choćby jak na Rosję – Kemerowa z Polski jakiś nieznany przecież młody niby bogaty / Rosjanie mogli go wcześniej sprawdzać / biznesmen i mówi iż ma nagrane rozmowy najważniejszych osób w Państwie chcąc za te nagrania ogromne pieniądze ? Czy mógł potem wyjść na godzinę po czym wrócić i oświadczyć wspólnikowi iż sprzedał Rosjanom wszystko przy czym zaznaczam iż nie znał języka rosyjskiego ? Jest sporo wątpliwości.

Czy już w Kemerowie mogł być ktoś z rosyjskich służb który nie tylko musiał znać język polski aby się dogadać to do tego jeszcze na gwałtownie w godzinę „zweryfikować” to co mógł mieć Marek F na pendrivie wg zeznań Marcina W ? A może Rosjanie już mieli podsłuchy otrzymane swoją ,operacyjną „drogą” właśnie poprzez BTS a godzina wystarczyła im jedynie nie tylko na potwierdzenie prawdziwości własnych i otrzymanych od Marka F. nagrań ale też na otrzymaniu kompromatów do pózniejszego szantażu na obu polskich biznesmenów bo nie wierzę iż sauna i prostytutki nie były nagrywane… Przypomnijmy iż jest zasadnicza różnica między wywiadem do mediów a podpisanym protokołem zeznań z świadomością otrzymania kary za składanie fałszywych zeznań..

Igor Prokudin

Na zdjęciu Generalny Dyrektor KTK a poniżej tylko jeden skan ale są w nim zawarte wszystkie informacje dotyczące dystrybucji węgla poprzez tą rosyjską firmę.

Czy gwałtowny import węgla przez Polskę z Rosji również z Kuzbasu to niestety ujemny „efekt” zawartych umów zawartych przez Marka F i Marcina W ?

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego :w latach 2014–2021 import węgla z Rosji wynosił:

– 2014 rok: 6 510 188 965 kg

– 2015 rok: 4 944 053 446 kg

-2016 rok: 5 209 270 709 kg

-2017 rok: 8 621 927 325 kg

-2018 rok: 13 054 408 336 kg

-2019 rok: 10 800 563 750 kg

-w 2020 roku: 9 452 711 387 kg

– w 2021 roku: 8 262 087 538 kg.

W 2021 roku kupiliśmy od Rosji o ok. 1,7 mln ton węgla więcej niż przed siedmioma laty.

https://demagog.org.pl/wypowiedzi/polska-sprowadza-dzis-wiecej-wegla-z-rosji-niz-za-po-sprawdzamy/

Czy Polska chciała czy raczej była zmuszona importować węgiel z Kuzbasu i to była też forma podziękowania” za pomoc w wygranych wyborach w 2015 roku ?

Redaktor Rzeczkowski zadaje pytania dlaczego ABW , Agencja Wywiadu czy ich wojskowy odpowiednik odpowiedzialny za kontrwywiad –SKW choć może wiedziały o tym wszystkim dlaczego nic z tym nie zrobiły i podaje link do wywiadu z generałem Radosławem Kujawą który był szefem Służby Wywiadu Wojskowego / SWW / w latach 2008 -2015. Poniżej fragment tego wywiadu.

Jak to się stało, iż dwóch kelnerów i szemrany biznesmen nagrali niemal całą polską klasę polityczną i biznesową?

Nie chcę podejmować polemiki z taką oceną.

Zakłada pan, iż źle sformułowałem pytanie i nie chodzi jedynie o dwóch kelnerów i szemranego biznesmena?

Jestem zdany na przekazy medialne w tej sprawie. Analiza pewnych zdarzeń związanych z nagrywaniem i publikowaniem zmusza do stawiania pytań o to, czy stali za tym jedynie kelnerzy i biznesmen. Taśmy stały się narzędziem politycznym. Wokół nich funkcjonowały osoby zaangażowane w walkę polityczną. Można wyraźnie wskazać, czyje interesy realizowały nagrania. jeżeli nie znamy źródła jakiejś sprawy, należy zadać pytanie, czyj interes był realizowany? Czemu coś służyło? Skutki, które wywołały nagrania, nie pozwalają przejść do porządku dziennego nad tezą, iż służyły one jedynie dwóm kelnerom i biznesmenowi. Marek F. wcześniej miał już sprawę karną za nagrywanie. Można powiedzieć, iż posiadał inklinacje do tej roboty. Niemniej jednak trudno uwierzyć, by tylko trzy osoby były zaangażowane w ten proceder.”

Były szef Służby Wywiadu Wojskowego o aferze taśmowej: Operacja jest w toku – GazetaPrawna.pl

Ważna jest uwaga autora książki iż zmieniło się kierownictwo służb specjalnych co z całą pewnością wywarło negatywny wpływ na śledztwo dotyczące najważniejszych osób w Państwie. Odszedł przede wszystkim generał Krzysztof Bondaryk kierujący ABW od 2017 roku a z nim pułkownicy Jacek Mąka i Paweł Białek.

W tym fragmencie zaznaczyłem wypowiedz Bogdana Święczkowskiego, pózniejszej „prawej ręki” ministra i Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry. W zasadzie mamy w niej odpowiedz dlaczego płk Jacek Gawryszewski nie tylko nie został poddany efektowi „miotły” po zmianie władzy w 2015 roku ale wręcz został „nagrodzony” przez nową „władzę” …fakt iż wysłano go aż do Chile nie jest tylko związane z jego doświadczeniami „operacyjnymi” na tamtym kontynencie ale też miało zapobiec temu aby pułkownik zaczął „mówić” to co wie a wie bardzo dużo o aferze taśmowej a to mogłoby bardzo PIS zaszkodzić….Pytanie jest czy do pułkownika dotarła wcześniej informacja iż minister Sienkiewicz / pierwszy podsłuchany/ chce go zmienić na Dariusza Łuczaka i co wtedy sobie postanowił mając operacyjną” wiedzę” dotyczącą szczegółów śledztwa ABW…Myślę iż po zmianie władzy , przymusowy powrót ambasadora Jacka Gawryszewskiego oraz jego niejawne zeznania przed komisją śledczą wiele by wyjaśniły ,pomijając iż bardzo istotny dziś „Mario” był jego przyjacielem…..

Zawsze będę przypominał Państwu jak ważna jest chronologia. Konrad L zeznaje kiedy otrzymał nagrania / 11.06.2014 /

A teraz zajrzymy do ważnych fragmentów książki którą napisał redaktor Sylwester Latkowski.

Afera podsłuchowa. Taśmy Wprost – Latkowski.com

Nie wiem jak Państwu ale mi ten fragment wystarczy obojętnie co dziś mówią i piszą wymienieni z nazwiska dziennikarze.

2.04.2015 r.

Służby kontrwywiadu wojskowego wykryły podsłuch w restauracji, do której na spotkanie wybierał się wicepremier Tomasz Siemoniak! Tak wynika z ustaleń dziennikarzy śledczych tvn24.pl, którzy ujawnili, iż służby odkryły podsłuch w restauracji „Różana” na warszawskim Mokotowie.

To geolokalizacja restauracji „Różana”na Mokotowie przy ulicy Chocimskiej.

Przerażający jest ten fragment:

Ale współpracownik wicepremiera Siemoniaka anonimowo przekonuje, iż najprawdopodobniej wicepremier Siemoniak nie był celem podsłuchujących.„ – Wątpię, by chodziło o nagranie rozmowy ministrów, urządzenie musiało być tam od dawna.

SKW odkryło podsłuchy w restauracji. Jej gościem Siemoniak (fakt.pl)

Obejrzałem zdjęcia restauracji „Różana”, obrazów i innych miejsc do ukrycia podsłuchów jest tam bardzo dużo…łącznie z kwiatami.. jeżeli tam „urządzenie musiało tam być od dawna” to z jednej strony wrogie nam służby specjalne miały świetne rozpoznanie operacyjne gdzie jeżdżą ważne osoby ze względu na informacje państwowe / wysłanie do takiej restauracji ekipy „monterów” to drobny problem, jedynie trzeba było mieć tam albo swego człowieka albo też podsłuch był przekazywany zdalnie na odległość / . Zrobiłem pomiar odległości od restauracji „Różana” / niebieska ramka / do Ambasady Rosji / czerwona ramka /….

Nie będę komentował…..

Podsumowując podsłuchy były w pięciu restauracjach w Warszawie.

https://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/462637,afera-tasmowa-podsluchy-nie-tylko

Po kontrowersyjnej ucieczce z Polski ,zresztą nasuwającej wiele pytań ,trafia do więzienia w którym pisze 2 listy. Do Prezydenta o ułaskawienie i ten drugi , dużo „ciekawszy” bo do Prezesa PIS , Jarosława Kaczyńskiego.

List Falenty do Kaczyńskiego, padły nazwiska dziennikarzy. „Kuriozalna treść” – Money.pl

W liście jest mowa o tajnej bazie CBA w okolicach Płocka. Zacytujmy ten fragment.

W tajnej bazie operacyjnej CBA w okolicach Płocka uzgodniłem, iż przekażę cały pozyskany materiał. Przekazanie nastąpiło poprzez wprowadzenie informacji z nagrań do systemu operacyjnego CBA przez agentów CBA „…..

A teraz zajrzyjmy na konto na Twitterze ….

Sprawdzamy teraz na satelicie czy wymieniony w liście Płock może być położony blisko –Lucienia / czerwona ramka / …..

Bingo …..Zaledwie 15 minut zajęło mi wykrycie ośrodka który w 2014 roku dla Marka F. mógł być wtedy „tajna bazą w okolicach Płocka” :)))

Gdzie są taśmy z „PMM” ?

O zeznaniach Marcina W. już wstępnie wyżej wspomniałem ale trzeba jeszcze do nich wrócić w kontekście kolejnej chronologii.

16.10.2022.

Na łamach Newsweeka ukazuje się artykuł red Grzegorza Rzeczkowskiego w których są zeznania Marcina W. a zaledwie dwa dni pózniej / 18.10.2022 / po 4 latach / 19.10.2018/ znów nagle jest aktywne konto Marka F które „polubiło” tweeta CNN.

Teraz aktywność tego konta jest już „równoległa” w czasie z tweetami pochodzącymi z konta TVP Info a jego dotyczącymi.

Oczywiście można założyć iż to nie przypadek a kontem zarządza ktoś z jego rodziny ale nie można też wykluczyć iż sam osadzony i odbywający karę więzienia Marek F ma dostęp do swego konta po udzieleniu wywiadu dla tej państwowej stacji a także dla gazety Rzeczypospolita. Wybrałem fragmenty tych wywiadów dotyczący wątka rosyjskiego.

Najpierw dla TVP INFO / bardzo się dziennikarze awanturowali iż to „tylko u nas” i „my pierwsi” ale patrząc na to dziś wcale bym się na ich miejscu w kontekście przyszłej komisji śledczej tym nie szczycił/

Marek F :

Po pierwsze nigdy nie spotkałem nikogo z rosyjskich służb” .

Pytania:

1.A z skąd Marek F mógł się spodziewać iż w Kemerowie będzie ktoś z rosyjskich służb ?

2. Czy w Polsce poznał kogoś z rosyjskich służb którego bądz których nie widział na spotkaniu w Kemerowie ?

3. Przecież ludzie związani z rosyjskimi służbami specjalnymi nie mają na czole napisane z skąd są a więc „nie spotkałem nikogo z rosyjskich służb” brzmi mało przekonywująco i wiarygodnie …

A teraz fragment wywiadu dla Rzeczypospolitej

To satelitarna geolokalizacja biura Igora Prokudina w Kemerowie.

Według Marka F na spotkaniu uczestniczyło około 7 osób.

1.Marek F.

2.Marcin W.

3.Ivan Geptig / KTK /

4.Igor Prokudin / KTK /

5. Piotr Matuszak / KTK /

6. X X ?

7. X X ?

Wg Marka F. w spotkaniu uczestniczyło około 7 osób ale więc dwóch osób nie znane są tożsamości . Teraz ten wywiad nie mający przecież żadnego znaczenia prawnego ani żadnych prawnych konsekwencji którego udzielił osadzony odbywający karę w więzieniu Marek F. trzeba koniecznie porównać z podpisanymi pod przysięgą niestety jedynie fragmentami zeznań osadzonego ,również odbywającego karę więzienia Marcina W / interesuje nas jedynie wątek rosyjski /

W czerwonej ramce zaznaczyłem interesujące nas fragmenty. A więc w 2016 r doszło do spotkania w Bydgoszczy na którym jak zeznał Marcin W. byli :”tłumaczPolak , jeszcze jeden Polak oraz Rosjanin których kilkukrotnie widziałem w Kemerowie . Tego Rosjanina powiązanego z służbami poznałem po raz pierwszy kiedy byłem z Markiem F w Kemerowie w 2014 r „.

Wygląda wiec na to iż Marcin W / wg jego zeznań / musiał być kilkakrotnie w Kemerowie a Marek F był dwa razy ….to wszystko jest do sprawdzenia.

Protokoły wyjaśnień i zeznań Marcina W. – Prokuratura Krajowa – Portal Gov.pl (www.gov.pl)

I na koniec. Człowiek kupuje sobie książkę , czyta ją dokładnie ,analizując zaznacza pomarańczowym flamastrem interesujące go fragmenty naczelny redaktor państwowego portalu z avatarem z czasów jak w pośpiechu kasował swoje tweety , bierze cudzą pracę /strzałka czerwona / jak swoją i próbuje żenująco „uporządkować spiskowe teorie Rzeczkowskiego„.

Zaczynał swoją karierę „dziennikarską” u redaktora Adama Michnika i do dziś niczego się nie nauczył…..

Zdaję sobie sprawę iż ten blog może się nie spodobać wielu internautom zarówno tym którym bliżej jest do „władzy” jak i niestety tym którym jest bliżej do Opozycji ale jestem politycznie niezależnym ,bezkompromisowym blogerem któremu przede wszystkim zależy na silnym bezpieczeństwie mojej Ojczyzny oraz silnych, nowoczesnych , naprawdę pozbawionych jakichkolwiek „układów” zawodowo-towarzysko -partyjnych służb specjalnych zarówno tych cywilnych jak i wojskowych . Przedstawiłem tylko fakty i nie jest moim zadaniem ani celem- ich komentowanie za wyjątkiem pytań zadanych w tekście.

Dziękując Państwu za uwagę zapraszam na moją stronę blogową jak i kolejne blogi z cyklu BIAŁY WYWIAD.

Świętowit.

Idź do oryginalnego materiału