Zakup sprzętu elektronicznego to najczęściej jednorazowy wydatek na dłuższy czas – nie można jednak powiedzieć, by był to zarazem wydatek niewielki. Dlatego kupując urządzenie za kilkaset, a nierzadko kilka tysięcy złotych, chcemy mieć pewność, iż nie stracimy nabytku w niezależnej od nas sytuacji.
Smartfon ze średniej półki to koszt rzędu około tysiąca złotych, laptop – w zależności od konfiguracji – to średnio dwa, trzy tysiące. choćby bardziej zaawansowany kalkulator naukowy może być wart około dwustu złotych – a co dopiero mówić o sprzęcie do zastosowań profesjonalnych, na przykład aparatach fotograficznych (gdzie jeden obiektyw może kosztować kilka tysięcy złotych, a na optymalne wyposażenie składa się nierzadko choćby kilkanaście takich akcesoriów). Utrata lub nieprzewidziana awaria takiego sprzętu może sprawić, iż niespodziewany wydatek będzie bardzo dotkliwy.
Mądry Polak po szkodzie
Okres gwarancji producenta to ustawowe dwadzieścia cztery miesiące od daty zakupu – czyli dwa lata, podczas których jesteśmy (w teorii) chronieni przed wszelkimi awariami. Nieliczni producenci dają dłuższy okres gwarancji, na przykład trzy lub pięć lat, a w wyjątkowych przypadkach można otrzymać choćby dożywotnią ochronę. Jednak w przeważającej większości zakupów elektroniki gwarancja udzielana jest na ustawowy czas, ale choćby on nie obejmuje przypadków kradzieży, zgubienia czy uszkodzenia urządzenia bezpośrednio przez użytkownika lub osobę trzecią – w takiej sytuacji musimy zapłacić za naprawę (w skrajnych przypadkach choćby kwotę, która wynosi niemal równowartość nowego sprzętu) lub zaopatrzyć się w kolejny egzemplarz danego urządzenia. Żadna z tych opcji nie jest atrakcyjna.
Zgromadzone przez nas dane często są choćby cenniejsze niż nośnik pamięci, na którym je umieściliśmy – niezależnie, czy jest to dysk twardy czy pendrive. Jednocześnie są to magazyny danych dość delikatne – chociaż producenci stosują coraz bardziej wymyślne metody zabezpieczania ich przed awariami, to wystarczy naprawdę niewiele, by, na przykład, uszkodzić dysk twardy. Firma Kroll Ontrack (zajmująca się specjalistycznym odzyskiwaniem danych) w 2012 roku przedstawiła raport najczęstszych awarii dysków, które do niej trafiają – aż 40% dysków twardych miało uszkodzoną elektronikę, a 32% doznało zniszczeń głowic.
W przypadku pendrive’ów i kart pamięci 89% usterek to awarie elektroniki. Jaki jest koszt usług firmy w przypadku prostych awarii i uszkodzeń? Dla klienta indywidualnego najtańszy tryb ekonomiczny to… 1600 złotych! Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w przypadku kradzieży lub zgubienia nośnika danych (na przykład dysku w naszym laptopie) – jeżeli nie wykonaliśmy wcześniej kopii zapasowej, co zdarza się często, to dane tracimy prawdopodobnie bezpowrotnie, bez możliwości ich odzyskania z powodu braku fizycznego dostępu do nośnika.
Uszkodzić sprzęt można też bardzo łatwo przez własną nieuwagę – eksperci szacują, iż aż jedna trzecia wszystkich awarii elektroniki na rynku amerykańskim spowodowana jest zalaniem. I wcale nie jest trudno o taki wypadek – wystarczy postawiony na biurku kubek z kawą i przypadkowe potrącenie go, by doszło do uszkodzenia na przykład znajdującego się obok komputera czy telefonu komórkowego.
Niestety, jest to jednocześnie awaria będąca podstawą unieważnienia gwarancji – koszt regeneracji urządzenia spoczywa zatem na barkach użytkownika, o ile w ogóle naprawa będzie możliwa. Niekiedy dostanie się wilgoci w układy scalone może zniszczyć je bezpowrotnie. Dodajmy do tego wspomnianą wcześniej możliwość zgubienia sprzętu lub jego kradzieży – wydaje się wręcz, iż użytkownik musi być przygotowany na nieplanowane wydatki w takiej sytuacji. Tak jednak być nie musi.
Dobre ubezpieczenie to podstawa
Polisy ubezpieczeniowe dla szeroko rozumianej elektroniki w naszym kraju są usługą stosunkowo nową – sama polisa kojarzy nam się raczej z tak zwanym ubezpieczeniem na życie. Coraz prężniej rozwija się jednak segment rynku przeznaczony właśnie dla właścicieli urządzeń elektronicznych – zarówno komputerów, telefonów czy aparatów, jak i gadżetów mniej popularnych, na przykład smartwatchy lub kamer sportowych. Co więcej, ubezpieczyć można choćby słuchawki – opcja szczególnie warta rozważenia, o ile w ten element sprzętu zainwestowaliśmy wcześniej niemałe pieniądze.
Warunki ubezpieczenia zależne są od rodzaju urządzenia (będą inne dla telefona i inne dla słuchawek, chociaż wspólny mianownik występuje przy szeroko rozumianych uszkodzeniach, kradzieżach i zagubieniach sprzętu), a ich koszt to kilkaset złotych za rozbudowane pakiety na okres około pięciu lat – jak łatwo policzyć, rozłożenie całej kwoty na taki czas nie jest znacznym wydatkiem, a dzięki temu nie musimy się martwić dodatkowymi kosztami w przypadku utraty chociażby telefonu.
A problem jest znaczny – tylko w 2012 roku, według danych policji, zgłoszono aż 26 tysięcy kradzieży telefonów komórkowych (dane te nie uwzględniają telefonów o wartości poniżej 250 złotych, których kradzież według starych przepisów była wykroczeniem, nie przestępstwem). Ubezpieczenie można wykupić zarówno u operatorów komórkowych, jak i w firmach bezpośrednio świadczących takie usługi. Warto też wiedzieć, iż ubezpieczyciele oferują klientom między innymi „chmurę” na przechowywanie danych – posiadając kopię zapasową na serwerach, nie musimy się przejmować horrendalnymi kosztami napraw zepsutego dysku twardego.
Nie lubimy tandety – dlatego wolimy kupić droższy, ale lepszy jakościowo sprzęt, który posłuży nam co najmniej kilka lat. Dlatego istotne jest zabezpieczenie się przed wypadkami losowymi, których gwarancja producenta nie obejmuje, a które mogą poskutkować drogim w naprawie uszkodzeniem lub choćby utratą urządzenia – niezależnie od sytuacji skutkiem są niepotrzebne koszty i nerwy. Z pewnością dobrze jest rozważyć wykupienie dodatkowej ochrony naszych urządzeń.
Materiał powstał przy współpracy z firmą internetum