85. rocznica zbrodni pomorskiej

news.5v.pl 2 dni temu

Leśna przecinka prowadząca do tego miejsca zawsze wywołuje podobne wrażenie: ponury, złowrogi, ciemny teren, zwykle podający deszcz i unosząca się złowieszcza atmosfera. Droga biegnie pośród pomorskiego lasu wzdłuż wód Zatoki Gdańskiej. W 1940 roku, a dokładnie 11 stycznia 1940 roku kiedy było jeszcze ciemno i bardzo zimno, grupę 22 polskich więźniów goniono biegiem do miejsca oddalonego o niecałe 2 kilometry od obozu Stutthof. Przygotowana wcześniej przez innych więźniów mogiła usytuowana była w małym wąwozie, kilka metrów od drogi, słabo widoczna. Likwidacja polskich patriotów przebiegła gwałtownie i bez większych komplikacji. Druga egzekucja miała miejsce nieco później 22 marca w tym samym miejscu 67 polskich więźniów, patriotycznych gdańskich działaczy zostało rozstrzelanych przez niemieckich członków Selbstschutzu, niekiedy bliskich sąsiadów. Na śmierć skazani zostali wyrokiem policyjnego sądu doraźnego Standgericht.

Obie akcje nadzorował komendant obozu Max Pauly. Życie stracili znienawidzeni przez Niemców w Gdańsku polscy księża i działacze organizacji polskich m. in.: ks. Franciszek Rogaczewski, ks. Bronisław Komorowski, ks. Bernard Wiecki, ks. Władysław Szymański, ks. Marian Górecki, poseł Antoni Lendzion, prof. Henryk Pniewski, dr Franciszek Kręcki, kmdr Tadeusz Ziółkowski, kmdr Jan Zdeb, a także dziennikarze „Gazety Gdańskiej” Henryk Wieczorkiewicz i Zygmunt Grimsmann. Dziś o tych tragicznych wydarzeniach pamiętają nieliczni. Do tej pory owszem wiedziano o tych egzekucjach, ale nie wiadomo dlaczego nie mówiono o niech szerzej.

bł. ks. Franciszek Rogaczewski, proboszcz parafii Chrystusa Króla w Gdańsku

16 czerwca 1939 roku na naradzie naczelnego dowództwa wojsk lądowych Niemiec, feldmarszałek Walther von Brauchitsch przesądził o losach Gdańska. Między innymi, ujawnił plan zajęcia miasta. Nieco wcześniej bo 22 maja 1939 roku w Centrali Służby Bezpieczeństwa SS w Berlinie utworzono specjalny referat „Zentralstelle II Polen”. Miał on za zadanie przygotowanie spisów Polaków, których w pierwszej kolejności należy aresztować i stracić choćby bez sądu, a pozostałych osadzić w obozach. Przygotowania do przeprowadzenia „Akcji Tannengerg” na terenie Gdańska kierował dr Trogler. W lipcu i sierpniu Max Pauli, dowódca 71. pułku gdańskiej SS z przydzielonymi oficerami przygotowywał więzienie w Szkole Wiktorii w Gdańsku oraz rozpoczął budowę obozu Stutthof. Drugiego września 1939 roku trafił tam pierwszy transport Polaków, dowódcą obozu został Erich Gust.

Zaraz po obiedzie – wspomina Brunon Zwarra – kazano nam wszystkim stanąć przed izbami do apelu. Na nieco wyżej położonej skarpie przed czynną już wówczas w środkowym baraku dezynfekcją ustawiono stolik, a wokół niego stanęli oficerowie SS z Paulym na czele. Jeden z nich przyniósł jakieś papiery i położył je na owym stoliku. Komendant zaczął w nich od razu wertować i po chwili oznajmił, by ci więźniowie, których numery wyczyta, wystąpili ze swoich szeregów i ustawili się przed nim w dwuszeregu. Następnie wywoływał powoli przeszło pięćdziesiąt numerów, po czym stanęli przed nim znani nasi działacze polonijni, z posłem Antonim Lendzionem na czele. Wśród nich odznaczała się wysoka postać Bronisława Komorowskiego, widziałem także nieco przygarbionego profesora Pniewskiego, dyrektora Stefana Goldmanna, znanego działacza Witolda Nełkowskiego, oraz tęgawego Zygmunta Grimsmanna, a przede wszystkim mego wuja Leona Blocka. Po krótkiej przerwie wyczytano dalsze numery więźniów i kazano im stanąć nie opodal pierwszej grupy. Goniono ich do najcięższych robót i często bito. Zabrano im wszystkie wierzchnie okrycia, szaliki i choćby chusteczki do nosa.. Oni wszyscy byli znienawidzonymi przez nich Polakami, którzy dawali nieustannie i głośno świadectwo o tym, iż byli w Gdańsku. Chociaż w tym morzu niemieckim nieliczni, jakże świadomi swej ważnej roli…”

Co zadecydowało o ich śmierci, to iż byli Polakami i śmiali należeć do Polskich organizacji kulturalnych i sportowych, iż chodzili na zajęcia śpiewu i gimnastyki. Zakwalifikowano ich do grupy ”niebezpiecznego polskiego elementu”. Tak – byli patriotami bowiem nigdy nie pogodzili się z losem Polaków zamieszkałych pod zarządem niemieckiej polityki dominującej buty w Wolnym Mieście Gdańsku. Jedynym ich przewinieniem była wierność Ojczyźnie. Obie egzekucje były realizacją szerokiego planu. Rozstrzelani Polacy to gdańska elita, miejscowa inteligencja. Niedawna publikacja dr Danuty Drywy „Polska Matką Naszą… Zbrodnia na Polakach z Wolnego Miasta Gdańska w obozie Stutthof w 1940 r.” odsłoniła kulisy tej zbrodni. Przygotowania do niej Niemcy rozpoczęli już cztery miesiące przed wybuchem wojny, sporządzając listy proskrypcyjne. Autorka publikuje pamiątki i listy obozowe Witolda Nełkowskiego, działacza klubu sportowego „Gedania”, zdjęcia Bernarda Filarskiego, lekarza stomatologa i wspomnienia po Leonie Jutrzenka Trzebiatowskim, pracowniku portu i polskich kolei. Listy Witolda Nełkowskiego do żony poruszają swoim tragizmem. Więzień opisuje życie obozowe, nie przypuszczając, iż za chwalę je utraci, listy pisane były z wiarą na najbliższe spotkanie. Publikacja ukazała się dzięki – Energa| Grupa Orlen w 2023 r.

19.01. 2025 r. Stanisław Seyfried

Tekst ukazał się pierwotnie na łamach wybrzeze24.pl

Idź do oryginalnego materiału