25 lat za zabójstwo komorniczki z Łukowa

slowopodlasia.pl 2 godzin temu
Prawomocny wyrok zapadł 12 listopada w Sądzie Apelacyjnym w Lublinie. Sąd uznał Karola M. za winnego pięciu zarzucanych mu czynów, w tym zabójstwa komorniczki. 45-latek spędzi za kratami minimum 22 lata. Dopiero po tym okresie będzie mógł ubiegać się o przedterminowe warunkowe zwolnienie.Stało się coś złego18 listopada 2022 r. Ewa K. pojechała do pracy wraz ze swoim mężem, byłym policjantem. O 10:45 miała zaplanowane czynności w terenie. Po powrocie do Łukowa małżeństwo udało się do gabinetu lekarskiego, gdzie jej małżonek miał umówioną wizytę. Później odprowadził żonę pod biuro przy ul. Koziej.Tymczasem o godz. 11:00 do kancelarii Ewy K. wszedł Karol M. – 42-letni dłużnik, wobec którego kobieta prowadziła kiedyś postępowanie. Mężczyzna nie chciał się przedstawić i mówił niewyraźnie. Pracownicy poinformowali go, iż komorniczka jest w terenie i wróci ok. 13:00. Odpowiedział jedynie: „To ja przyjdę później”, po czym wyszedł z budynku. Ok. 12:00 pojawił się w innej kancelarii na terenie miasta. Pracownicy znali go jako dłużnika alimentacyjnego, wobec którego prowadzone jest postępowanie egzekucyjne. Bez słowa ruszył w stronę sekretariatu, za którym znajdował się gabinet komornika. Kiedy próbował otworzyć drzwi, jeden z pracowników odepchnął go i zamknął wejście na klucz. Rozzłoszczony Karol M. próbował wyrwać przegrodę z plexi i przewrócił stojak na dokumenty, po czym wybiegł z biura. Na zewnątrz minęła go kurierka opuszczająca budynek po doręczeniu przesyłki. Uderzył ją pięścią w ramię, opluł i zagroził śmiercią. Przerażona kobieta uciekła i zadzwoniła na policję. Również pracownicy kancelarii powiadomili funkcjonariuszy. Zanim patrol dotarł na miejsce, napastnik się oddalił. Według świadków i późniejszych ustaleń policji przez ok. godzinę krążył po centrum Łukowa paląc papierosy.Czytaj też: Zwłoki w parku Potockich. „Odstąpiono od czynności ratujących życie”Przed godz. 13:00 Ewa K. weszła do swojej kancelarii. Minutę po tym do budynku wszedł Karol M. i ruszył na piętro. Po chwili pracownicy usłyszeli szybkie przesunięcie krzesła, a potem krzyk. Kiedy wbiegli do jej gabinetu, mężczyzna dźgał kobietę nożem. Jeden z pracowników rzucił się na pomoc. Został ugodzony w tył głowy, a gdy próbował zasłonić się od kolejnego ciosu, napastnik wbił mu ostrze w ramię. Pracownik wyrwał się z szarpaniny i zabarykadował w łazience. Pozostali pracownicy wybiegli na ulicę i zatrzymali przejeżdżający radiowóz. Policjant wbiegł do środka. Gdy znaleźli się na piętrze, zauważył, iż w jego stronę idzie mężczyzna z nożem w dłoni. Wydał polecenie: „Rzuć nóż, bo strzelam!”. Karol M. nie reagował. Wycofał się do gabinetu Ewy M. i próbował zamknąć drzwi, ale funkcjonariusz wyważył je kopnięciem. Napastnik rzucił się na niego. Policjant oddał jeden strzał, trafiając go w brzuch. Dopiero wtedy udało się go obezwładnić i skuć kajdankami, choć Karol M. przez cały czas stawiał opór i krzyczał:„Oni zabrali mi wszystko!”.Ewa i ranny pracownik zostali przewiezieni do szpitala. Komorniczka przeszła reanimację i operację, ale jej życia nie udało się uratować. Zmarła po godz. 16:00. Sekcja zwłok wykazała 40 ran kłutych zadanych nożem o 11-centymetrowym ostrzu. Jedna z nich przebiła płuco i była śmiertelna. Pracownik przeżył, podobnie jak postrzelony sprawca. Dwa dni później jego stan pozwolił na przesłuchanie. Nie przyznał się do winy. Usłyszał pięć zarzutów obejmujących zabójstwo, dwa usiłowania, naruszenie nietykalności i groźby wobec kobiety spotkanej po drodze. Groziło mu dożywotnie pozbawienie wolności. Po zatrzymaniu został skierowany na obserwację psychiatryczną. Biegli stwierdzili u niego zaburzenia osobowości i możliwe zaburzenia psychiczne. Z opinii wynikało, iż w chwili czynu jego zdolność rozpoznawania znaczenia swojego zachowania oraz kierowania postępowaniem była znacznie ograniczona, choć nie na tyle, by mówić o niepoczytalności. Stanowiło to podstawę do rozważenia nadzwyczajnego złagodzenia kary, jednak decyzja pozostawała w gestii sądu.Czytaj też: 13-latek zabił brata? Nowe informacje o tragedii w gminie BorkiŻyciowe tragedieEwa K. była pierwszą komorniczką w Polsce zamordowaną podczas wykonywania obowiązków służbowych. Łuków pogrążył się w żałobie. Burmistrz Piotr Płudowski w oficjalnym oświadczeniu nazwał śmierć komorniczki niewyobrażalną tragedią i podkreślał konieczność stanowczej reakcji na przemoc wobec funkcjonariuszek i funkcjonariuszy publicznych. Zwracał uwagę, iż atak mógł dotknąć każdego, kto w tym czasie przebywałby w centrum miasta. Dzień po zabójstwie minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro napisał na Twitterze, iż prokuratura dołoży wszelkich starań, by surowo ukarać winnego zabójstwa łukowskiej komornik. "Pragnę zapewnić, iż prokuratura dołoży wszelkich starań, by surowo ukarać winnego zabójstwa łukowskiej komornik" – podał.Ewa K. osierociła dwóch synów. Młodszy z nich, 17-letni Aleksander, jest niepełnosprawny. Po śmierci Ewy M. cały ciężar codziennych obowiązków spadł na ojca. Ten jednak trzy lata przed tragedią przeszedł udar. Jego skutki utrzymują się do dziś. Sytuacja finansowa rodziny stała się bardzo trudna. Tragedia, jaka dotknęła jego rodzinę odbiła się również na zdrowiu psychicznym mężczyzny. Sąd apelacyjny wskazał, iż Karol M. działał z pobudek zasługujących na szczególne potępienie; źródło: Lubelska Policja Z informacji ustalonych przez reportera Faktu wynika, iż w swojej rodzinnej wsi Karol M. cieszył się dobrą opinią. Ukończył studia, jednak nie udało mu się znaleźć stałej pracy w zawodzie. Utrzymywał się z dorywczych zajęć, między innymi na budowach w Warszawie. Podczas jednej z takich prac doszło do poważnego wypadku – spadł z wysokości i doznał ciężkiego urazu głowy. Konsekwencje były na tyle poważne, iż mężczyzna otrzymał rentę. W czasie pobytu w szpitalu poznał kobietę, z którą doczekał się dziecka. Ich relacja zakończyła się jednak po kilku latach. Po rozstaniu Karol M. nie wywiązywał się z obowiązku alimentacyjnego. Bliscy i mieszkańcy wsi zauważali, iż po wypadku wyraźnie się zmienił – jego zachowanie, sposób bycia, a choćby sposób poruszania się odbiegały od tego, jaki prezentował wcześniej. Uważano, iż pogarszający się stan zdrowia i problemy psychiczne mogły mieć wpływ na późniejszą tragedię.Pogrzeb Ewy K. odbył się 24 listopada 2022 roku w Adamowie pod Łukowem.Za zamkniętymi drzwiamiProces przed Sądem Okręgowym w Siedlcach rozpoczął się w listopadzie 2023 r. Sąd wyłączył jawność ze względu na brutalny charakter czynu i konieczność ochrony szczegółów ustaleń biegłych psychiatrów. Jedynymi relacjami z przebiegu postępowania były wypowiedzi przedstawicieli stron wychodzących z rozpraw.Podczas jednego z posiedzeń głos zabrać miała matka oskarżonego. W wypowiedzi cytowanej przez Super Express mówiła: „Nie wiem, co się stało z moim synem, iż dokonał tak strasznego czynu. Przepraszam za niego z całego serca. Wybaczcie mu, proszę”. Dziennikarze telewizji TVN dotarli do listu, który Karol M. wysłał z aresztu do swojej matki. “Kochana Mamo, z całego serca żałuję, ubolewam! Przepraszam rodzinę i dzieci pani Ewy K. Nie wiem, co mnie opętało, co się stało, dlaczego. Nie wiele pamiętam. Mam mętlik w głowie, obłęd, a czasami trochę świadomości. Działam mniej więcej, jak maszyna. Jestem niepełnosprawny. Potrzebuję pomocy, współpracy, porozumienia”.Sąd Okręgowy w Siedlcach ogłosił wyrok 21 stycznia 2025 r. Karol M. został skazany na 25 lat więzienia w systemie terapeutycznym. Orzeczono również dziesięcioletnie pozbawienie praw publicznych oraz obowiązek zapłaty nawiązek – po 200 tysięcy złotych – na rzecz bliskich zamordowanej komorniczki. Sąd zastrzegł, iż skazany może ubiegać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie dopiero po odbyciu 22 lat kary. Apelacje od wyroku złożyli wszyscy uczestnicy postępowania – prokurator, obrona, oskarżyciele posiłkowi i sam oskarżony. Prokuratura wskazywała na wyjątkową brutalność ataku i żądała dożywocia. Pełnomocnicy rodziny Ewy K. argumentowali, iż liczba zadanych ciosów, ich siła oraz fakt, iż zaatakowano także interweniującego policjanta, wyczerpują znamiona czynu dokonanego z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Obrona, powołując się na opinię biegłych psychiatrów, przekonywała, iż znacznie ograniczona poczytalność powinna skutkować nadzwyczajnym złagodzeniem kary.Sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego w Lublinie. Tam zapadł prawomocny wyrok. Sąd pod przewodnictwem sędzi Beaty Siewielec utrzymał wyrok sądu niższej instancji. W ustnym uzasadnieniu podkreślono, iż „brutalność ataku oraz motywacja sprawcy wykluczają możliwość wymierzenia niższej kary”. Sędzia wskazała również, iż Karol M. działał z pobudek zasługujących na szczególne potępienie, a jego czyn miał charakter „odwetowy wobec przedstawicieli zawodu komorniczego” – choć Ewa K. nie prowadziła przeciwko niemu żadnego postępowania.
Idź do oryginalnego materiału