200 małp uciekło z klatek i opanowało miasto. Zaatakowały komisariat. Policjanci musieli wezwać pomoc

2 godzin temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Chalinee Thirasupa


W Lopburi w Tajlandii 200 małp wydostało się na wolność i zaczęło siać spustoszenie. Jedna z grup za cel obrała komisariat policji, zmuszając funkcjonariuszy do zabarykadowania się. Okazuje się jednak, iż w przypadku tego miasta sytuacja ta nie do końca może być uznana za niecodzienną.
Występowanie dzikich zwierząt w przestrzeni miejskiej może intrygować, a choćby przyciągać odwiedzających. Już jakiś czas temu pisaliśmy o jeleniach, które stały się atrakcją turystyczną w Parku Nara w Japonii. Niestety takie sytuacje często prowadzą również do problemów. Makaki w Lopburi w Tajlandii przez długi czas żyły w pokoju obok mieszkańców, ale wszystko zmieniła pandemia koronawirusa.

REKLAMA





Lopburi: "miasto małp" w Tajlandii. Atrakcja turystyczna przerodziła się w codzienny koszmar mieszkańców
Lopburi to miasto w środkowej Tajlandii, oddalone mniej więcej o trzy godziny jazdy samochodem od Bangkoku. Zamieszkuje je około 58 tysięcy osób. Żyją tu też liczne małpy, które zawsze były traktowane wyjątkowo ze względu na związek z bogiem Hanumanem. Jak informuje Reuters, przed pandemią koronawirusa w okolicy żyło w sumie około trzech tysięcy makaków długoogoniastych. Organizowany jest tu choćby coroczny Festiwal Małp, którego centrum stanowi świątynia Phra Prang Sam Yot, będąca jednocześnie główną siedzibą niewielkich ssaków. Zwierzęta są ściśle związane z historią miasta, a ponadto według wierzeń mają przynosić szczęście, więc zarówno mieszkańcy, jak i turyści, chętnie karmili je oraz tolerowali ich obecność. Zmieniło się to znacząco w ciągu ostatnich czterech lat.
W związku z lockdownem w czasie pandemii małpy przestały być dokarmiane przez ludzi, co znacząco wpłynęło na ich zachowanie. Zwierzęta zaczęły wchodzić do budynków, aby kraść żywność i nie tylko. Na ulicach dochodziło też do bójek małpich gangów. Przerażeni mieszkańcy zamykali się w domach. Agresja małp sięgnęła zenitu na początku 2024 roku, kiedy to niektórzy decydowali się choćby na montowanie krat w oknach ze względów bezpieczeństwa. W końcu w okolicach lutego władze zaczęły wyłapywać makaki. Celem było wysterylizowanie wszystkich małp i umieszczenie ich w zamkniętej zagrodzie, gdzie miałyby zapewnioną opiekę. Po pięciu miesiącach udało się zamknąć około 1600 osobników, dzięki czemu Lopburi zaczęło wracać do normy, ale nie trwało to długo.
Czy małpy atakują ludzi? Po chwili spokoju Lopburi znowu walczy z małpimi rozróbami
Jak informuje South China Morning Post, w sobotę 16 listopada 2024 roku ze wspomnianej zagrody uciekło 200 małp, a jedna z grup zaatakowała komisariat policji. Dyżurujący funkcjonariusze niezwłocznie zabezpieczyli okna i drzwi budynku, w obawie, iż zwierzęta mogłyby wyrządzić poważne szkody podczas poszukiwania jedzenia, np. zniszczyć policyjne dokumenty. Na pomoc wezwano policję drogową i dyżurnych ochroniarzy, ale jeszcze w poniedziałek około 12 małp pozostawało na dachu komisariatu. Z intruzami zmagały się także służby w pozostałych częściach miasta, próbując wabić ich jedzeniem. Bangkok Post poinformował z kolei, iż zwierzęta wydostały się na wolność, ponieważ klatka nie wytrzymała siły małp kołyszących konstrukcją. Usterka została jednak już naprawiona. Do niedzieli udało się schwytać około 40 uciekinierów.












Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału