W ramach pewnego riserczu czytam ostatnio dużo o przebiegu Holokaustu na wschód od linii Ribbentrop-Mołotow. W pierwszych dniach planu Barbarossa wzdłuż całego tego pasa ziemi miały miejsce pogromy żydowskie, które Niemcy chętnie dokumentowali, robiąc zdjęcia i kręcąc filmy.
Te filmy są naprawdę przerażające, jeżeli ktoś tego nie oglądał, to serdecznie odradzam. Uderzyło mnie w nich coś, czego nie widać z książek – iż uczestnikami tych pogromów są po prostu tak zwani zwyczajni ludzie.
Lwów jeszcze dwa lata wcześniej był przecież normalnym, tętniącym życiem miastem. Matematycy w kawiarniach rozwiązywali tam na serwetkach równania. Lekarze dokonywali pionierskich operacji. Poeci uwodzili poetessy.
Miasto uniknęło większych zniszczeń w 1939 i w 1941. Na tych zdjęciach ulice wyglądają normalnie. I ludzie też wyglądają normalnie – są ogoleni, dobrze ubrani, czasem choćby pod krawatem. Ot, zwyczajni mieszkańcy zwyczajnego miasta.
I ci zwyczajni ludzie mordują drągami, łomami, kamieniami swoich sąsiadów. Dla rozrywki z kobiet zdzierają przedtem ubrania. Ich ofiary próbują przemówić oprawcom do sumienia, błagają o litość, gestykulują – odpowiedzią są kolejne ciosy.
Chcielibyśmy o takich ludziach mówić „wyrostki”, „zwyrodnialcy”, „margines społeczny”. Podświadomie wyobrażamy ich sobie jako tłum statystów z filmu „Pokłosie”, niechlujnych i obskurnych.
Ale nie, to zacni mieszczanie. Dwa lata wcześniej prawdopodobnie gdy mijali się na promenadzie ze swoimi przyszłymi ofiarami, wymieniali uprzejme skinienie kapelusza.
Jak człowiek może się zmienić w taką bestię? Myślę, iż przedsmak daje nam obecna pyskusja na temat uchodźców, kiedy nagle zwyczajni ludzie o zwyczajnych profilach jadą tekstami otwarcie nazistowskimi.
„Nie jesteśmy żadnymi rasistami, martwimy się tylko o przyszłość naszych rodzin, dla których ta kolonizująca nasz dzicz stanowi oczywiste zagrożenie” – oburzają się i uzasadniają tezę o zagrożeniu: iż oto tajemniczy Bulonis Kamil ujawnił przemilczany przez wszystkie media atak uchodźców na autokar, a tutaj znowu kanapki leżą w koszu.
Otóż dokładnie to samo powiedzieliby ci zwyczajni ludzie z drągami, uchwyceni przez kronikę Wehrmachtu. I to samo powiedzieliby (a choćby mówią) bohaterowie książki Katarzyny Surmiak o Ku-Klux-Klanie: „My się tylko bronimy! To my jesteśmy ofiarami!”
Bezpośrednim powodem pogromu w Lwowie było ujawnienie morderstwa popełnionego przez NKWD na więźniach m.in. Brygidek. Skoro NKWD, to znaczy iż Żydzi – a to, iż osoby pochodzenia żydowskiego również były na liście ofiar miało dla uczestników pogromu dokładnie takie same znaczenie, jak dla polskich ksenofobów to, iż ofiarami ISIS padają głównie muzułmanie.
Podstawą nowożytnego antysemityzmu była „Protokoły Mędrców Syjonu” – carska fałszywka, mająca w naiwnym czytelniku wyrazić przeświadczenie, iż istnieje jakiś Tajny Ośrodek Władzy Żydowskiej, którego polecenia spełniają wszyscy, od ortodoksów w chałatach po tych (pozornie!) zasymilizowanych Leśmianów i Tuwimów.
Internet znakomicie ułatwia tworzenie takich fejków, więc już po fejsie latają niezliczone teksty typu „europejski muzułmanin mówi, jak jest: to inwazja !!!”. I faktycznie, coraz więcej ludzi wierzy w to, iż istnieje jakiś Tajny Sztab ds Kolonizowania Świata Przez Islam, którego polecenia spełniają wszyscy muzułmanie od Indonezji po Maroko.
Co tkwiło w głowie lwowskiego mieszczanina, zatłukującego drągiem swojego sąsiada Henryka Heschelesa (brata Mariana Hemara)? Moim zdaniem, tkwiło tam irracjonalne przekonanie, iż Hescheles w jakiś mistyczny sposób ponosi współodpowiedzialność za zbrodnie Stalina.
To samo jest w głowie polskiego mieszczanina, cieszącego się ze śmierci imigrantów, którzy się udusili w ciężarówce. Przekonanie, iż oni są współodpowiedzialni za zbrodnie ISIS, bo to pewnie też muzułmanie, a więc wszyscy razem wykonują rozkazy Tajnego Sztabu ds Inwazji.
Latające po fejsie dowody na inwazję, typu „Bulonis Kamil mówi jak jest, a poza tym w Szwecji jest najwięcej gwałtów”, są dokładnie tej samej klasy, jakimi antysemita uzasadniałby współodpowiedzialność rodziny Hemara za zbrodnie Stalina. Bo „prawdziwe nazwisko”, bo „nasze kamienice”, bo „protokoły Syjonu”.
Kiedyś porównywałem Internet do „wielkiego zderzacza głupoty”, bo działa jak akcelerator, rozpędzający mitomańskie produkty Bulonisów Kamilów i zderzające je z równie kretyńskimi „listami od anonimowego muzułmanina”. Chciwość korporacji, które na tych bzdurach zarabiają, wszystkich nas w końcu załatwi.